FIA wytłumaczyła swoje kontrowersyjne zachowanie z wyścigu F1 w Katarze, odnosząc się szczególnie do leżącego na torze lusterka.
Tuż po zakończeniu wczorajszych zawodów na Lusail Federacja zdała sobie sprawę z tego, iż wywołała niemałe zamieszanie. Po długich rozmowach z kontrolą wyścigu obiecała, że złoży mediom wyjaśnienia ws. braku poważniejszej reakcji na leżące na torze lusterko.
Komunikat pojawił się nieco później, niż pierwotnie zakładano, bo w poniedziałkowy poranek. Tłumaczenie jest podzielone na trzy sekcje - omawia wątek lusterka, karę Lando Norrisa oraz dodatkowy problem z samochodem bezpieczeństwa.
Nie znajdziemy w nim jednak przyznania się do błędu. Jest to po prostu przedstawienie toku myślenia, który stał za posunięciami dyrekcji i sędziów.
Lusterko na torze
W trakcie samego wyścigu nie obejrzeliśmy ani VSC, ani SC, które miałyby pomóc w posprzątaniu toru. Zamiast tego pokazywano żółte flagi. Wszystko działo się natomiast w miejscu, w którym kierowcy regularnie walczyli. Kwestią czasu wydawało się więc, aż element bolidu Williamsa zostanie rozjechany. Tak też się stało.
Właśnie do niesięgnięcia po neutralizację, pełną lub wirtualną, odnosi się pierwsza część tłumaczenia.
- Normalną praktyką jest, aby nie wypuszczać samochodu bezpieczeństwa, gdy na torze, poza linią wyścigową, leży mały element - argumentowała FIA. - Decyzję o neutralizacji wymusiły powstałe po kontakcie bolidu z lusterkiem odłamki, a także przebicia opon, do których doszło zaraz po tym.
- Wirtualny samochód bezpieczeństwa nie stanowiłby rozwiązania, ponieważ kierowcy pozostawali rozsiani po całym torze. Nie byłoby wystarczająco dużo czasu, aby porządkowy posprzątał ten element.
- FIA ciągle analizuje swoje metody i procedury, a więc przyjrzy się temu konkretnemu scenariuszowi. Odbędą się również rozmowy z zespołami, aby ocenić, czy w przyszłości będzie można podjąć inne działanie.
Żółte flagi i Lando Norris
Po nałożeniu kary 10 sekund stop-and-go na Lando Norrisa nie można natomiast zarzucić sędziom, iż postąpili niezgodnie z precedensami. Dokładnie w taki sposób sankcjonowane są tego typu wykroczenia, na co przykładami są GP Belgii 2017 i GP Austrii 2021.
Przy żółtych i czerwonych flagach od dawna obowiązuje zresztą ostre podejście, które ma na celu wymuszenie na zawodnikach brak niepotrzebnego ryzyka i poważne traktowanie sygnałów ostrzegawczych.
Zastanawiający pozostaje oczywiście inny aspekt tej historii, a więc cały przebieg wydarzeń z lusterkiem w roli głównej, a nawet to, czy żółta flaga została poprawnie zastosowana. FIA odniosła się tutaj do samego werdyktu arbitrów.
- Kara została nałożona zgodnie z wytycznymi, które zespoły otrzymały 19 lutego 2024. Nierespektowanie podwójnej żółtej flagi jest uznawane za poważne naruszenie bezpieczeństwa. To z tego powodu takie przewinienia są karane tak surowo.
Problem z samochodem bezpieczeństwa
Czymś, co mogło rzucić się w oczy tak bardzo, była usterka świateł na czerwonym Mercedesie. Standardem jest, że w końcówce neutralizacji kierowcy stosują się do takich sygnałów. Jest to dla nich wizualna informacja o zjeździe SC, a przede wszystkim wiążą się z tym przepisy sportowe, które opisują, w jaki sposób lider może dyktować tempo.
Christian Horner wyjawił wczoraj, że właśnie to stało za gorszym restartem Maxa Verstappena, po którym doszło do walki z Lando Norrisem. Holender nie popełnił błędu, lecz zachował się rozsądnie, aby przypadkiem nie złamać jednej z zasad jazdy za Berndem Mayländerem.
- Znajomość przepisów to część pracy kierowcy wyścigowego, prawda? - mówił Brytyjczyk. - Sami prawie wpadliśmy na innej regule. Pojawił się komunikat o zjeździe samochodu bezpieczeństwa, ale światła nie zgasły. A przecież od tego zależy utrzymywanie odpowiedniej odległości za nim.
- [Verstappen] nie mógł spowolnić stawki. Nie był pewny, co zrobi SC. Stosował się do tych sygnałów, jakie widział [do zapalonych świateł]. Finalnie samochód bezpieczeństwa zjechał i to trochę przeszkodziło Maxowi, ale na szczęście utrzymał się przed Lando w zakręcie nr 1.
FIA pochwaliła się tu bardzo sensowną decyzją, jaką było profilaktyczne skorzystanie z zapasowego Mercedesa.
- Podczas drugiej neutralizacji doszło do problemu z działaniem świateł na samochodzie bezpieczeństwa. Wszystkie zespoły zostały werbalnie poinformowane o tym, że SC będzie zjeżdżał, aby restart wyścigu odbył się w normalny sposób. Chociaż udało się zidentyfikować przyczynę awarii i naprawić ją, to przed trzecią neutralizacją prewencyjnie zamieniono samochód na zapasowy model.