Toto Wolff wytłumaczył się ze swojego komunikatu radiowego, który w emocjach został skierowany do George’a Russella i nie spotkał się z pozytywnym odbiorem. 

W trakcie niedzielnej rywalizacji na Red Bull Ringu w słuchawce młodszego z Brytyjczyków mogliśmy usłyszeć szefa Mercedesa, który po kolizji Maxa Verstappena i Lando Norrisa postanowił uświadomić swojego podopiecznego o możliwości wygrania Grand Prix Austrii. 

Toto Wolff: - George, możesz to wygrać! 

George Russell: - Daj mi po prostu, k***a, prowadzić!

Taki komunikat, jak widać, niezbyt przypadł do gustu Russellowi, który w odpowiedzi dał jasno do zrozumienia, co sądzi na temat takiej interakcji w trakcie prowadzenia bolidu. Problem w tej historii polegał na momencie, w którym aktywowane zostało radio - wówczas zawodnik skupiony był na wyhamowaniu bolidu i płynnym wejściu w kolejny zakręt.

Podczas spotkania z mediami pryncypał stajni z Brackley został zapytany o swoje posunięcie i oczywiście uderzył się w pierś, bo zdał sobie sprawę, iż było ono wybitnie niefortunne.

- Myślę, że znam moich kierowców dość dobrze, ponieważ spędzam z nimi mnóstwo czasu i wiem, czego czasami im potrzeba, aby ich zachęcić lub pomóc im się ponownie skoncentrować - powiedział Austriak. - Wydaje mi się, że całkiem nieźle znam się na psychologii, ale ta jedna rzecz jest najgłupszą, jaką kiedykolwiek zrobiłem w Mercedesie. Już zawsze będę się jej wstydził.

- Zawsze należy patrzeć na to, w jakim miejscu toru przekazuje się wiadomość do kierowcy. Nie robisz tego w strefie hamowania albo w szybkim zakręcie. Nie sprawdziłem na GPSie, w którym miejscu toru był [George]. Widziałem, że ci dwaj się zderzyli, a następnie w emocjach nacisnąłem przycisk i powiedziałem, że możemy to wygrać, a przecież mogłem przez ten komunikat wyrzucić go z wyścigu. Wyobraźcie sobie, jak teraz bym się z tym czuł...

- Jestem bardzo emocjonalny. Cieszę się, że dobrze nam idzie i raduję się, że Lewis i George radzą sobie dobrze. Byłem uskrzydlony tą sytuacją i właśnie chyba tak to zostało odebrane przez George’a po wyścigu. Mimo wszystko to z pewnością zawstydzające dla mnie zdarzenie.