65 lat temu miał miejsce jedyny, wyjątkowy i niepowtarzalny sukces brytyjskiej motoryzacji. W domowym Grand Prix na torze Aintree triumfowała aż dwójka kierowców Vanwalla - Tony Brooks i Stirling Moss. Było to pierwsze zwycięstwo brytyjskiego konstruktora w historii Formuły 1 i przedsmak nadchodzących sukcesów zespołów "garażowych".
Sezon 1957 stanowił ósmą edycję mistrzostw świata Formuły 1, ale do tej pory w gronie mistrzów znajdowało się tylko trzech kierowców. W pierwszym roku najlepszy okazał się Giuseppe Farina, w latach 1952 i 1953 mistrzem zostawał Alberto Ascari, ale to Juan Manuel Fangio był absolutnym hegemonem i w tamtym czasie miał już cztery tytuły na koncie. Pierwszy jeszcze w 1951 roku zdobył w Alfie Romeo. Począwszy od 1954 roku wygrywał każdy czempionat - dwukrotnie w Mercedesie i raz w Ferrari.
Argentyńczyk po niesnaskach z Enzo Ferrarim opuścił dotychczasowy zespół i miał ponownie przywdziać barwy Maserati - poprzednia jego kadencja we włoskim zespole obejmowała cały rok 1953 i dwa wyścigi mistrzowskiego sezonu 1954. Przejście wcale nie oznaczało kroku w tył. W 1956 roku trwała zażarta walka pomiędzy Ferrari a właśnie Maserati, chociaż ci drudzy świętowali zaledwie jedno zwycięstwo, kiedy po ostatnim wyścigu na włoskiej Monzy na najwyższym stopniu podium stanął Stirling Moss.
I właśnie w miejsce Stirlinga Mossa Fangio powędrował do Maserati, za to Brytyjczyk trafił do Vanwalla, czyli niewielkiego wyspiarskiego zespołu, który Enzo Ferrari okrzyknął mianem "garażowego". Ekipa Tony'ego Vandervella nieźle prosperowała i wielokrotnie w kwalifikacjach w sezonie 1956 potrafiła walczyć w czołówce. Problemem była jednak wytrzymałość samochodów, bowiem znacznie dłuższe przejazdy w wyścigach najczęściej kończyły się awarią i w konsekwencji wycofaniem z rywalizacji.
Juan Manuel Fangio i Stirling Moss - ikony lat 50-tych
Sic parvis magna
Vanwall to wizja jednego człowieka - Tony’ego Vandervella. Właściwie nazywał się Guy Anthony Vandervell. Całe życie był związany z motoryzacją. Jako młodzieniec zainteresował się wszelkiej maści wyścigami - od samochodowych do motocyklowych. Pokaźny majątek zdobył dzięki swojej firmie, Vandervell Products, wytwarzającej łożyska cienkościenne do samochodów.
Był tradycjonalistą i oddanym patriotą - kochał swój kraj, zatem nie mógł oglądać dalszej dominacji włoskich koncernów, które od lat rozdawały karty w wyścigach Grand Prix. Marzył o skonstruowaniu własnej zwycięskiej maszyny, ale wbrew patriotycznym zapędom, aby zaistnieć w świecie ścigania, musiał posiłkować się zakupionymi samochodami Ferrari - później modyfikowanymi według własnego uznania.
Wyścigowego chleba powszedniego nauczył się w British Racing Motors - w skrócie BRM. Tam szybko doszedł do wniosku, że dalsza współpraca nie ma sensu, gdyż według niego zespół był zarządzany w chaosie i bez większej wizji. Uznał, że BRM nigdy nie wejdzie na szczyt, więc założył Vanwalla. Vandervell uchodził za człowieka zdecydowanego i pewnego siebie, czasem na granicy bezczelności. Potrafił otwarcie skrytykować samochody Enzo Ferrariego - na taki czyn nie zdecydowałby się nawet szaleniec i być może Vandervell tym szaleńcem, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, właśnie był.
Pierwsza konstrukcja zespołu zadebiutowała w 1954 roku i jeszcze tamtego lata wystartowała w Formule 1 podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii. Peter Collins zasiadł za sterami Vanwalla Special i choć uzyskany czas pozwolił na start z względnie wysokiego jedenastego miejsca, tak wyścig zakończył się po kilkunastu okrążeniach z powodu awarii silnika.
Podobnie kończyły się pozostałe wejścia do Formuły 1 na przestrzeni kolejnych dwóch lat. Nie pomógł temu angaż nawet tak znakomitego kierowcy jak Mike'a Hawthorna, który pomimo młodego wieku posiadał już doświadczenie w Ferrari oraz jedno zwycięstwo Grand Prix. Dopiero w Belgii w 1956 roku Amerykanin Harry Schell zdołał dowieźć pierwsze trzy punkty.
Mimo wszystko projekt wykazywał duży potencjał. W przytoczonej Belgii tylko problemy ze sterowaniem odebrały Amerykaninowi możliwość walki o zwycięstwo. Rok wcześniej w Wielkiej Brytanii Vanwalle osiągały znakomite prędkości na prostych - w trakcie wyścigu Schell zdołał wyprzedzić aż trzy samochody Ferrari! Momentami Vanwall Amerykanina dorównywał na prostych znakomitym Mercedesom W196.
Duży wkład w rozwój zespołu włożył Colin Chapman - w przyszłości jednoznacznie kojarzony jako stwórca potęgi i kultu Teamu Lotusa. Chapman odpowiadał za projekt bolidu Vanwalla z 1956 roku. Samochód nie zawierał rewolucyjnych - jak przystało na Chapmana - rozwiązań, ale nowe założenia w zakresie konstrukcji ramy, zawieszenia oraz podkręcenie silnika pozwoliły na znaczne zwiększenie osiągów. Bolid generował niewielki opór, więc poskromienie maszyny nie należało do najłatwiejszych, ale pozwalało to na bardzo wysokie prędkości na prostych.
Co ciekawe, rola Colina nie ograniczała się wyłącznie do projektowania. Chapman wcielił się w rolę kierowcy Vanwalla podczas Grand Prix Francji 1956. Ultraszybki tor drogowy w Reims odpowiadał charakterystyką Brytyjczykowi. W kwalifikacjach uzyskał piąty czas ze stratą 3,5 sekundy - był lepszy nawet od Mike'a Hawthorna startującego również dla Vanwalla! Niestety do wyścigu nie wyruszył, gdyż jeszcze w trakcie treningu uderzył właśnie w Hawthorna i doznał kontuzji eliminującej go z występu w zawodach. Po tym bolesnym doświadczeniu porzucił karierę kierowcy.
Colin Chapman (po lewej; po prawej Graham Hill) jest autorem wielu rewolucyjnych samochodów Formuły 1
1957
Po drodze do piątego wyścigu sezonu, Grand Prix Wielkiej Brytanii, odbyły się już rundy w Argentynie, Monako, amerykańskim Indianapolis i Francji. Na Indy 500 zabrakło przybyszów z Europy, więc tamte zmagania nie miały większego przełożenia dla losów mistrzostw. W pozostałych wyścigach triumfował wyłącznie Juan Manuel Fangio.
W Buenos Aires pole position dla Maserati zdobył Stirling Moss. Był to jednorazowy występ dla dawnego pracodawcy związany z absencją brytyjskich zespołów na południowoamerykańskim kontynencie. Włoski zespół zdominował tamte zawody. Cztery na pięć punktowanych pozycji zajęli kierowcy Maserati. Tym najbardziej pechowym okazał się akurat Stirling Moss, który długo zmagał się z różnymi usterkami i wypadł z czołówki. Na pocieszenie otrzymał jeden punkt za najszybsze okrążenie wyścigu. Domowa ziemia służyła Fangio. Było to już czwarte z rzędu domowe zwycięstwo i jednocześnie doskonałe rozpoczęcie kolejnej mistrzowskiej kampanii.
Druga runda odbyła się dopiero pięć miesięcy później w Monako. Do Monte Carlo przybyły już wszystkie brytyjskie zespoły, w tym Vanwall ze Stirlingiem Mossem i aspirującym Tonym Brooksem. I to mniej doświadczony Brooks był jedynym rywalem dla Fangio. Chociaż Moss objął prowadzenie tuż po starcie, to jednak rozbił się po zaledwie czterech okrążeniach. Brooks dojechał do mety ze stratą 25 sekund. Trzeci Masten Gregory jechał w zupełnie innej lidze, gdyż do czołowej dwójki stracił aż dwa okrążeniach.
Na początku lipca zawodnikom przyszło się ścigać na Rouen-les-Essarts. Vanwall został postawiony w niezręcznej sytuacji, bowiem żaden z zakontraktowanych kierowców nie był w stanie pojechać we Francji. Tony Brooks leczył oparzenia po wypadku w Le Mans, a Stirling Moss odniósł kontuzję podczas jazdy na nartach wodnych. Tony Vandervell sięgnął w zastępstwie po Roya Salvadoriego i Stuarta Lewisa-Evansa. W kwalifikacjach uzyskali czasy w środku stawki, ale wyścigu nie ukończyli z powodu awarii.
Święto na Aintree
Ekipa Vandervella złożona ze Stirlinga Mossa, Tony'ego Brooksa i Stuarta Lewisa-Evansa reprezentowała Vanwalla w domowym wyścigu na Aintree. Tor nieopodal Liverpoolu już drugi raz gościł Formułę 1. Pierwszy raz miało to miejsce dwa lata wcześniej. Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Aintree na przemian z Silverstone organizowało Grand Prix Wielkiej Brytanii. Wyścig z 1957 roku otrzymał prestiżowy tytuł Grand Prix Europy.
Kwalifikacyjne okrążenia udowodniły, że specyfika toru znowu, tak jak dwa lata wcześniej, sprzyjała bolidom Vanwalla. Blisko 5-kilometrowa trasa była naprawdę szybka - tylko pierwszy sektor zawierał kombinację wolnych lewych zakrętów. Kluczem do uzyskania dobrego czasu było odpowiednie wejście w dynamiczny nawrót w zakręcie numer 6, który prowadził na najdłuższy prosty odcinek toru, kończący się dopiero pod gigantyczną główną trybuną.
Aintree obecnie stanowi przede wszystkim arenę wyścigów konnych
Z najlepszego miejsca ruszał Stirling Moss. Pierwszy rząd uzupełnili Jean Behra (Maserati) i Tony Brooks. Obaj zanotowali w kwalifikacjach stratę 0,2 sekundy do Mossa. Niespodziewanie problemy z tempem miał Juan Manuel Fangio. Argentyńczyk nie zwykł przegrywać w czasówkach, szczególnie przeciwko kolegom z zespołu. Tym razem był czwarty ze stratą 0,4 sekundy. Jak się później okazało, w trakcie weekendu towarzyszyły mu kłopoty z żołądkiem.
20 lipca 1957 roku przy obiekcie Aintree zgromadziła się olbrzymia publika rzędu 150 tys. widzów. Dystans wyścigu liczył 434 kilometry, co przekładało się na 90 okrążeń. Stirling Moss doskonale ruszył, utrzymał prowadzenie i stale powiększał przewagę. Po dwudziestu okrążeniach zjechał do alei serwisowej. Tam doszło do nerwowych scen, gdyż Vanwall VW 5 zgasł i odmawiał współpracy. Tony Brooks nie był tego dnia w najlepszej formie i nadal odczuwał skutki oparzeń. Zespół zdecydował się ściągnąć "Dentystę" do boksów i zamienić kierowców - na początku Formuły 1 był to często spotykany i dozwolonym proceder, który skutkował podziałem punktów między wszystkimi kierowcami dzierżącymi dany samochód.
Zdarzenie wstrzymało Mossa na dłuższą chwilę, więc wracając do jazdy, spadł na dalekie dziewiąte miejsce. To nie przeszkodziło Brytyjczykowi w walce o zwycięstwo. Narzucił wspaniałe tempo, notował jeszcze lepsze czasy i wyprzedzał kolejnych rywali. Przy okazji problemy nadarzyły się Fangio, który na 49. okrążeniu wycofał się z powodu awarii jednostki napędowej. Kłopoty towarzyszyły również francuskiemu koledze z zespołu. Kiedy Jean Behra również odpadł z rywalizacji, trybuny głośno wiwatowały.
Maserati Francuza zaczęło gubić części, na które z kolei najechał Mike Hawthorn (Ferrari). Blondyn w czerwonej maszynie musiał pokazać się mechanikom i wymienić przedziurawioną oponę. To pozwoliło Stirlingowi Mossowi na objęcie prowadzenia. Za jego plecami jechał Stuart Lewis-Evans. Szykował się podwójny triumf Vanwalla, lecz wkrótce w maszynie młodszego kolegi wystąpiła usterka.
Publika niecierpliwie oczekiwała na zwycięzcę. W końcu Stirling Moss przeciął linię mety jako pierwszy. Dopiero 25 sekund później zjawił się drugi Luigi Musso (Ferrari). Gawiedź hucznie celebrowała historyczne zwycięstwo i natychmiast otoczyła osmolonych Brooksa oraz Mossa, których twarze nazajutrz okupowały wszystkie wyspiarskie dzienniki.
Po latach absolutnej dominacji włoskich zespołów brytyjska konstrukcja odniosła pierwsze zwycięstwo od czasu Grand Prix Francji w 1923 roku. Do tego dwóch wybitnych lokalnych kierowców stanęło na najwyższym stopniu podium, a wszystko to miało miejsce na własnej ziemi. Lepszego scenariusza nie można było sobie wyobrazić.
Pierwszy mistrz-konstruktor
Dla Tony'ego Brooksa było to debiutanckie zwycięstwo w mistrzowskiej rundzie Formuły 1. Rok później Vanwall nie miał sobie równych i na 11 wyścigów aż 6 razy któryś z jego kierowców stawał na najwyższym stopniu podium. Pomimo tak świetnych rezultatów ani Brooksowi, ani Mossowi nie udało się zdobyć mistrzostwa świata kierowców. W bardzo zaciętej brytyjskiej rywalizacji górą wyszedł Mike Hawthorn, czyli - jakby nie było - dawny kierowca Vanwalla.
Tony Vandervell był świetnym biznesmenem, negocjatorem i poszukiwaczem talentów. Na przestrzeni krótkiej historii przez jego zespół przewinęli się znakomici kierowcy - prosperujący Peter Collins, Tony Brooks, Mike Hawthorn oraz przede wszystkim Stirling Moss. Każdy wielokrotnie wygrywał wyścigi Grand Prix. Każdy napisał wyjątkową historię Formuły 1.
Tak samo miała potoczyć się przyszłość Stuarta Lewisa-Evansa - wieszczono mu wielkie sukcesy, ale jego kariera została tragicznie przerwana. Zmarł w wyniku poparzeń po wypadku w trakcie GP Maroka 1958, co odcisnęło wielkie piętno na jego menadżerze, Bernie'm Ecclestone'ie, oraz Tonym Vandervellu.
Na początku 1959 roku dzierżący tytuł pierwszego mistrza konstruktorów w historii Vanwall wycofał się z Formuły 1. Czynników takiej decyzji było kilka. Vandervell bardzo emocjonalnie podchodził do wyścigów. Przez kilka lat walczył o detronizację Włochów i cel ten osiągnął.
Na gali kończącej sezon 1958 zapowiedziano rewolucję w przepisach - od 1961 roku nakazano użycia silników o pojemności 1,5 litra. Największymi przeciwnikami zmiany byli Anglicy. Vandervell czuł się zmęczony i wypalony. Tragiczna śmierć Lewisa-Evansa i ciągły stres odbiły się na jego zdrowiu. Zdecydował się odejść zarówno z wyścigowego światka, jak i życia publicznego. Na emeryturze spędził tylko kilka lat. Zmarł w marcu 1967 roku.
Vanwall napisał krótką, aczkolwiek bardzo ważną historię brytyjskich wyścigów samochodowych, której krokiem milowym jest właśnie triumf na Aintree. Historycznych aspektów było więcej. Brooks i Moss zostali autorami trzeciego i ostatniego współdzielonego triumfu w Formule 1. Było to także debiutanckie zwycięstwo brytyjskiego konstruktora w Formule 1.
Zespół ten zapoczątkował erę małych brytyjskich ekip - potocznie nazywanych garażowymi. Wkrótce na szczycie znalazły się projekty Johna Coopera, Kena Tyrrella czy prowadzony przez Colina Chapmana Lotus. Podobne początki dzielą obecne do dzisiaj zespoły Williamsa i McLarena - teraz prowadzone niczym korporacje, ale tkwiące w cieniu dawnej glorii.