Ponownie możemy napisać, że trwa polskie 24h Le Mans. Załoga Ferrari AF Corse #83 z Robertem Kubicą w składzie przebiła się na szczyt i wyszła na prowadzenie, w czym pomógł świetny stint byłego kierowcy F1. Z kolei w klasie LMP2 na czele zadomowił się polski zespół, Inter Europol, który walczy o powtórzenie sukcesu sprzed dwóch lat. Biało-czerwoni nie unikają drobnych problemów, lecz nie są one gigantyczne.
Tegoroczna edycja wyścigu na Circuit de la Sarthe przebiega spokojnie. Pierwsze godziny nie przyniosły żadnego trzęsienia ziemi, co pozwoliło takim składom jak AF Corse #83 na stopniowe odrabianie strat do liderów. W przypadku Inter Europolu była to natomiast doskonała okazja do budowania przewagi.
Większym wydarzeniem było wypadnięcie Peugeota #93 z toru w zakręcie Porsche - ta sytuacja skończyła się uderzeniem w bandę. Koło przed wyjściem na prostą Mulsanne stracił za to Mustang #88, co przedwcześnie wykluczyło go z rywalizacji.
Hypercary
Prawdopodobnie dzięki dobremu dogrzaniu opon szybkie na pierwszych okrążeniach było Porsche i to ono objęło prowadzenie za dwoma Cadillacami. Dwie pozycje na starcie zyskał Phil Hanson w #83, co pozwoliło mu na jechanie relatywnie blisko za fabrycznym Ferrari #50. Trzymając się w pociągu, Brytyjczyk był w stanie zaoszczędzić trochę paliwa, co pomogło ekipie w późniejszej części zmagań.
Po około 2,5h żółte Ferrari 499P przejął Robert Kubica, będąc wtedy na 11. miejscu. Następnie wydarzyły się bardzo przyjemne dla fanów znad Wisły rzeczy. Już dwa stinty później Ferrari miało 1-2-3 z Polakiem na prowadzeniu, co potwierdza, jak mocne było ich tempo w tej części wyścigu.
Na dużą pochwałę zasługuje też jazda krakowianina, który wykazał się szybkością oraz inteligencją, broniąc się przed fabrycznymi załogami. Solidne dwa stinty przejechał również Yifey Ye, utrzymując auto na prowadzeniu i przewagę energii.
Niestety tego samego nie można powiedzieć na temat Hansona, który około północy popełnił błąd i wypadł z toru. Kierowca narzekał na hamulce, ale jego wycieczka przez pobocze skończyła się oddaniem prowadzenia na rzecz Calado w Ferrari #51. Po kolejnych pit stopach Phil wrócił jednak na P1.
Najbliżej włoskich hypercarów jest Porsche #6, które wcześniej miało około 20-sekundową stratę, aczkolwiek dzięki sekwencji pit stopów momentami wychodzi na 1. pozycję. Noc w Le Mans będzie oczywiście długa, ale około 00:30 zapowiadało się na to, że to Porsche i gromadka Ferrari powalczą o triumf.
Swój wyścig wcześnie pokrzyżowała sobie za to Toyota #7, która dostała aż 50 sekund kary stop-and-go z powodu przekroczenia prędkości w alei. Blisko czołówki trzymało się BMW #20, lecz i tu skończyło się na stop-and-go, choć jedynie 15-sekundowym.
Ukarany był także Kubica, który ściął szykanę w walce, ale w jego przypadku skończyło się tylko na dodaniu 5 sekund.
LMP2
O ile na starcie na P3 spadł Tom Dillmann z IEC #43, o tyle najważniejsze było uniknięcie jakichkolwiek uszkodzeń, które mogłyby wpłynąć na późniejsze tempo. Piekarze trzymali się jednak czołówki, a ich druga załoga, #34, nadrabiała tempem i goniła topową dziesiątkę.
Takim sposobem po dwóch godzinach jazdy Kuba Śmiechowski w #43 jechał na 1. miejscu, a drugie auto zajmowało 9. pozycję. Niestety nie obyło się bez problemów, bowiem podczas jednego z pit stopów kierowca przestrzelił stanowisko serwisowe i mechanicy musieli cofnąć go w wyznaczone miejsce.
Dodatkowo w okolicach 7. godziny karę przejazdu przez pit lane otrzymała #34, a powodem było zignorowanie żółtych flagach.
Inter Europol #43, który walczy o zwycięstwo, ma więcej pit stopów niż najbliższa konkurencja - #48 Panis Racing i #28 Idec. W momencie opublikowania tekstu Piekarze byli na P3.