Robert Kubica i Ferrari AF Corse #83 ciągle trzymają się wysoko w klasyfikacji 24h Le Mans. Mimo dodatkowej kary załoga Polaka walczy o zwycięstwo z fabrycznymi Ferrari, co nie obywa się bez radiowych tarć, ale i błędów konkurencji Roberta. W klasie LMP2 wyścig dobrze rozgrywa Inter Europol Competition, który z Kubą Śmiechowskim za kierownicą próbuje powtórzyć sukces sprzed dwóch lat.

Noc w Le Mans nie przyniosła wielu dramatycznych wydarzeń, ale pewne problemy dotknęły Ferrari, które są zdecydowanie najszybszymi konstrukcjami tego wyścigu. Co prawda wcześniej pomiędzy nimi mieszało się Porsche #6, a do gry próbowała wrócić też Toyota #8, lecz nie mieli oni takiego tempa.

Fabryczne maszyny Ferrari w nocy zostały parokrotnie ukarane, co było wodą na młyn dla ekipy Kubicy. Ta zaczynała wypracowywać sobie pewną przewagę, ale utraciła ją, gdy Nielsen Racing #24 (LMP2) miał wypadek, przez co konieczny był samochód bezpieczeństwa.

Później #83 napotkała kolejne problemy, gdyż Phil Hanson zignorował żółte flagi. Sędziowie koło 8:00 nałożyli za to karę przejazdu przez boksy, ale podobny los spotkał też #51.

Wtedy jednak rękawy zakasał Robert Kubica, który narzucił niesamowite tempo i zaczął doganiać Antonio Giovinazziego. Polak szybko dopadł Włocha i był już 2 sekundy za nim, po czym sugerował, aby został przepuszczony. Zespół początkowo nie widział potrzeby, ale później zdecydował, że jeśli bardziej zbliży się do #51, to zostanie przepuszczony. Wtedy czerwone Ferrari przyspieszyło, budując przewagę 8 sekund na koniec stintu. Krakowianin wyszedł więc ze swojej maszyny zirytowany, mając pretensje do zarządzania wyścigiem. 

Gdy później pojawiło się full course yellow, to AF Corse znów na tym straciło, ale po godzinie 11 załoga #51 popełniła spory błąd, obracając samochód na wyjeździe z pit lane. To sprawiło, że #83 znalazło się na prowadzeniu. Obecnie to już nie #51, lecz #50 jedzie za żółtym hypercarem.

LMP2

W klasie LMP2 ciągle prowadzi za to Inter Europol #43, a #34 rywalizuje mniej więcej o 7. miejsce i drugą pozycję w klasie Pro-Am.

W nocy polska ekipa mieszała się nieco z rywalami z czołówki, #48 Panis Racing i #28 Idec, co jest zależne głównie od strategii postojów, ale później wyszła na prowadzenie i zaczęła budować przewagę. Ta raz rosła, a raz malała, bo na niekorzyść czasem działały neutralizacje, lecz przeciwnicy mieli większy ból głowy - #28 zaliczyła obcierkę ściany i straciła dystans.

Piekarze nie uniknęli problemów w stu procentach, lecz głównie dotyczyły one drugiego auta, czyli #34. Załoga #43 jedzie dobry i raczej czysty wyścig, a jej zmartwieniem może być jedynie uszkodzenia nosa i korzystanie z... w połowie oklejonej wersji.

IEC z Kubą Śmiechowskim wydaje się być najlepiej dysponowanym składem w klasie LMP2. Obecnie główni rywale Polaków to #48.

LMGT3

Pierwsze kilka godzin rywalizacji było zdominowane przez BMW #46, które bez większych przeszkód odjeżdżało rywalom, aczkolwiek w nocy ich auto znalazło się w żwirze. Było to spowodowane awarią techniczną, a godzinę po powrocie do boksu załoga wycofała się z wyścigu. 

Niezbyt dużo szczęścia miało też BMW #31, które uderzyło w królika. Spowodowane przez to uszkodzenia wyeliminowały ich z rywalizacji. W takiej sytuacji na prowadzenie wyszło Porsche #92, przed Ferrari #21 i dwoma Lexusami.

Jedna z japońskich załóg nad ranem obróciła Iron Dames. Przed tym incydentem występ kobiecej ekipy układał się bardzo dobrze, a panie trzymały się w czołowej dziesiątce.

Zmagania najlepiej rozgrywa Porsche Manthey #92, które jest wyraźnym liderem.