Ekipa WRT #41 zapewniła sobie mistrzostwo European Le Mans Series w sezonie 2021, wykorzystując problemy G-Drive na torze Spa. Trudną niedzielę zaliczył natomiast Inter Europol Competition.

Od klasycznego dla Spa chaosu w pierwszym zakręcie rozpoczęła się przedostatnia runda tegorocznego ELMS. Zbyt optymistyczny atak po wewnętrznej La Source w wykonaniu Yoluca Saliha, prowadzącego #34, zaowocował uderzeniem w samochód #26 zespołu G-Drive i efektownymi obrotami kilku innych aut.

Główny rywal WRT już po paru chwilach wycofał się z rywalizacji, przez co coraz bardziej realne stawało się przypieczętowanie mistrzostwa w serii na jeden wyścig przed końcem.

Szczęśliwie na zamieszaniu nie straciły najwyżej uplasowane załogi naszych rodaków - #41 Kubicy udało się awansować na drugie miejsce w LMP2, a załoga nr 13 IEC objęła prowadzenie w LMP3. Jedynie startujący z dwunastej pozycji #14 IEC został wplątany w zamęt i obrócił się, tracąc kilka miejsc.

Dalej ciekawą walką raczyli nas czołowi kierowcy klasy GTE. Przepięknymi manewrami wyprzedzania po zewnętrznej popisywała się #77.

Po około 20 minutach ścigania prowadzenie w LMP3 utracił Martin Hippe, jeżdżący w barwach Inter Europol Competition. Na pozycję lidera tej klasy wysunął się #2 United Autosports.

Szybko okazało się, iż słabsze tempo IEC było wyników kłopotów technicznych, a konkretniej problemów z elektroniką kierownicy, które nękały ekipę już na wcześniejszym etapie weekendu. Niemiec został wezwany do boksów, ale nie udało się ich rozwiązać.

Inter Europol Competition, ELMS 4h Spa 2021

Na 3 godz. 24 min przed końcem wyścigu sprawca zamieszania z pierwszego okrążenia zakończył jazdę w żwirze pomiędzy zakrętami 7 i 8, więc ogłoszono FCY. Zaowocowało to zjazdami do pit lane.

W ich wyniku na pozycję lidera wyścigu wysunął się Robert Kubica w #34. Prowadzący stawkę do tego momentu #37 zdecydował się na zamianę kierowcy, tracąc pozycję na torze.

Po niespełna godzinie ścigania do groźnego incydentu doszło w zakrętach Les Combes. Zdarzenie rozpoczęło się od najechania na tył #15 LRL MSPORT przez #24 Algarve Pro Racing. Przy powrocie na tor drugi z wymienionych został uderzony przez Ferrari 488 z numerem 55. Na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa.

Po ponownym pokazaniu zielonej flagi na niecałą sekundę do prowadzącego Kubicy zbliżył się Patric Pilet, zasiadający za kierownicą #28 IDEC SPORT. Robertowi udawało się trzymać francuza za plecami.

Bezpośrednią rywalizację ubarwiało przedzieranie się przez dublowaną stawkę, gdzie doszło nawet do niegroźnego kontaktu z jednym z Ferrari 488. Pojedynek przerwał zjazd #28 do pit lane na niespełna 2,5 godz. do zakończenia wyścigu. Pilet został zamieniony przez Paula Lafargue.

Tuż po tym Kubica zakończył swoją zmianę, oddając auto w ręce Yifei Ye. Chińczyk wyjechał z boksów na czwartej pozycji, szybko awansując na drugą po zjazdach do boksów #30 i #37 i błyskawicznie odrabiając stratę do prowadzącego stawkę Manuela Maldonado w #32 United Autosports.

Kierowca WRT odzyskał również miano lidera wyścigu, popisując się brawurowym wyprzedzaniem podczas przedzierania się przez gęstą stawkę dublowanych pojazdów.

Po kilku mniejszych incydentach (spin w Bus Stop, kara drive through) ustabilizowanym tempem zaczął legitymować się Mattia Pasini, zajmujący w pewnym momencie nawet piąte miejsce w klasie. Na niespełna dwie godziny przed końcem oddał kierownicę #14 IEC Nicolasowi Pino, który z pit lane na tor wyjechał na dziewiątej pozycji.

Niestety niepozostawiające nadziei na dobry wynik przedostatnie miejsce wśród LMP3 zajmowała wówczas siostrzana, zmagająca się z kłopotami z elektroniką, załoga #13.

Na godzinę i 40 minut przed końcem wyścigu emocji dostarczała nam walka w klasie GTE pomiędzy Ferrari AF Corse i Iron Lynx.

Pech nie opuszczał załogi #13. Błąd kierowcy był prawdopodobną przyczyną wypadnięcia z toru Aidana Reada, który stracił panowanie nad swym Ligierem i z dużą prędkością uderzył w otoczone oponami bariery za Stavelot, wywołując Full Course Yellow.

Mimo poważnych uszkodzeń Australijczyk opuścił żółto-zielony samochód o własnych siłach.

Po wznowieniu wyścigu dobrego ścigania dostarczała nam ponownie klasa GTE. Podwójna walka między Porsche i Ferrari w wykonaniu #83 i #93 oraz #80 i #77 stanowiła miłą odmianę dla względnie spokojnego fragmentu w klasach prototypów.

Około godziny i kwadransa przed zakończeniem rywalizacji rozpoczął się bezpośredni pojedynek o najniższy stopień podium w klasie LMP2 pomiędzy Jamesem Allenem z Panis Racing, a goniącym go Tristanem Gommendy. Rywalizująca dwójka zmniejszała także dystans do zajmującego drugie miejsce Manuela Maldonado, zwiastując interesującą końcówkę.

Spokój polskich kibiców, podbudowany czternastosekundową przewagą Yifei Ye, zmąciło nieco ostateczne ostrzeżenie przed karą za przekraczanie limitów toru dla młodego Chińczyka, które mogło utrudnić przebijanie się przez dublowaną stawkę. Ekipa miała również problem z oponą.

Kolejne okrążenia pokazały jednak, że Ye poradził sobie dobrze z dodatkową presją, powiększając wręcz przewagę nad drugim w klasyfikacji #32.

Na 48 minut przed końcem wyścigu, do pit lane zjechał Yifei Ye oddając miejsce za kierownicą Louisowi Deletrazowi. Auto nr 41 z boksów wyjechało na trzeciej pozycji, szybko odzyskując prowadzenie po pit stopach #30 i #37 i wypracowując sobie dziewięciosekundową przewagę.

Dla ostatecznej klasyfikacji kluczowym była ilość paliwa w zbiorniku Szwajcara i jego rywali.

Awaria rozrusznika okazała się przyczyną zatrzymania drugiej załogi polskiego IEC. Swojej zmiany o czasie nie rozpoczął Mateusz Kaprzyk. Niespodziewanie jednak na niecałe dwadzieścia minut do końca wyścigu zespół uporał się z usterką i wypuścił Polaka ze stratą trzynastu okrążeń.

W samej końcówce wyścigu mogliśmy podziwiać niezwykle zacięty pojedynek między Williamem Setevensem z Panis Racing #65, a #32 United Autosports prowadzonym przez Joba Van Uiterta. Walka o trzecie miejsce toczyła się na żyletki od zakrętu Bus stop po Les Combes, przyozdabiając przedramiona kibiców o gęsią skórkę.

Niecałe 10 minut przed końcem w alei zameldował się Mateusz Kaprzyk, kończąc swój pierwszy w życiu występ na Spa-Francorchamps (o przygotowaniach do którego opowie na jakimś kanale z takim podcastem, może znacie).

Około 3 minuty później kraksę w sekcji Eau Rouge i Raidillon miał samochód nr 5 MV2S. To ułatwiło zadanie WRT, które podczas FCY było w stanie oszczędzić więcej paliwa.

Louis Deletraz zdołał utrzymać się na 1. miejscu, wygrywając wyścig przed #30 Duqiene oraz #66 Panis Racing.

W LMP3 najlepsze okazało się #4 DKR przed #19 Cool oraz #2 United Autosports. Z kolei w LMGTE triumfowało #88 AF Corse przed #80 Iron Lynx oraz #83  Iron Lynx.

Zwycięstwo załogi Kubica, Ye oraz Deletraz przy braku punktów G-Drive #26 oznacza przypieczętowanie mistrzostwa w głównej klasie, czyli w LMP2. WRT ma już ponad 26 pkt przewagi i na ostatnią rundę w Portugalii (24 października) pojedzie bez żadnych obaw o wynik.