Tor w Bahrajnie nie pozwolił od siebie długo odpocząć fanom wyścigów długodystansowych. Po zeszłotygodniowej odsłonie sześciogodzinnej rywalizacji przyszedł czas na ośmiogodzinny finał sezonu.

Zmagania załóg rozpoczęły się od piątkowych kwalifikacji i wyłonienia kolejności na starcie. Wśród prototypów klasy Hypercar najszybsze na jednym kółku okazały się być obydwie załogi Toyoty, która jako producent zapewniła sobie już mistrzostwo świata w poprzednim wyścigu. Wewnętrzny pojedynek zwyciężyła załoga #7, która tym samym powiększyła przewagę nad siostrzaną #8.

W Klasie LMP2 kwalifikacje wygrała załoga #22 United Autosports USA przed #70 Realtime Racing i #38 w barwach Joty.

Tabela z czasami w klasie LM GTE Pro to przekładanka z Porsche i Ferrari, której górną warstwę utworzył czas załogi #92 w 911 RSR-19. Wśród „amatorów” najszybciej przejechanym kółkiem poszczycić mogła się natomiast załoga #47 w barwach Cetilar Racing.

Słoneczne, sobotnie niebo nad torem w Sakhir było świadkiem dość spokojnego startu, choć nie obyło się bez małych niespodzianek. Dość zachowawczo ruszyły Toyoty, co w pierwszym zakręcie wykorzystał Nicolas Lapierre, wychodząc swoim Alpine na prowadzenie.

Absolutnie świetnie w chaosie pierwszych metrów odnalazł się również Renger van der Zande, reprezentujący polski Inter Europol Competition. W konsekwencji niezbyt udanych kwalifikacji Holender startował z tyłu klasowej stawki, ale już na pierwszym okrążeniu udało mu się przebić na szóstą pozycję.

Kontrowersje i protest po finale sezonu WEC, solidny występ Piekarzy

Po kwadransie czoło wyścigu wróciło do bardziej znanego kibicom porządku. Tyle właśnie czasu potrzebowała Toyota #7, by powrócić na pozycję lidera. Solidny stint kontynuował Kapitan Ameryka w IEC, utrzymując szóstą pozycję w klasie, a w pewnym momencie wikłając się nawet w ładny pojedynek o awans na piąte miejsce z #38 w barwach Joty.

Świetnie prezentowała się rywalizacja w klasie LMGTE Pro, gdzie po kontrowersjach związanych z Balance of Performance w pierwszej z rund goszczonych przez Bahrajn i blamażu Ferrari wszyscy przedstawiciele GTE Pro mieścili się dosłownie na kilkunastu metrach toru.

W tym samym czasie kłopoty dotknęły Alpine, któe w żółwim tempie zmierzało w kierunku boksów. Mechanicy dość szybko postawili niepokojącą diagnozę - problemy ze skrzynią biegów. Jej usprawnienie zajęło zespołowi około ośmiu minut, co miało wykluczyć #36 z walki o dobry wynik.

Kontrowersje i protest po finale sezonu WEC, solidny występ Piekarzy

Samochód Piekarzy po raz pierwszy zjechał do pit lane po 45 minutach. W podobnym czasie pojawiła tam również nieomal cała klasa LMP2. Inaczej niż w przypadku większości z rywali IEC postanowił pozostawić swój bolid na starych oponach. Za kierownicą żółto-zielonego bolidu pozostał również kierowca.

Początek drugiego stintu zapowiadał się bardzo obiecująco. Po powrocie na tor van der Zande awansował na piąte, a chwilę później na czwarte miejsce w klasie. Niestety przewaga świeżych opon na kołach bezpośrednich rywali szybko zaczęła dawać o sobie znać.

Holender swój drugi stint zakończył na siódmej pozycji, a jego miejsce za kierownicą zajął Kuba Śmiechowski.

Kontrowersje i protest po finale sezonu WEC, solidny występ Piekarzy

Pierwsze Full Course Yellow wywołały resztki opony i nadkola, które na nitkę toru trafiły z Ferrari żeńskiej załogi Iron Lynx #85. Do boksów zawitał wówczas m.in. Kuba Śmiechowski po dziesięciookrążeniowym stincie. Pit lane Polak opuścił na siódmej pozycji, którą okupował później przez dłuższy czas.

Po wznowieniu wyścigu znów delektować mogliśmy się zaciętą walką w klasie LM GTE Pro. Widok schowanego w cieniu aerodynamicznym Porsche #92, Ferrari pokonującego szybkie łuki w odległościach za zderzakiem rywala, które najłatwiej wyrazić w milimetrach, stanowić będzie jedną z wizytówek tego sezonu.

Kontynuację tej fascynującej batalii mogliśmy zresztą później podziwiać w boksach, gdzie włoskim mechanikom udało się wykonać swe czynności o ułamki sekund szybciej od niemieckich rywali. Napięcie potęgował fakt, iż stawką było nie tylko zwycięstwo w wyścigu, ale i - w konsekwencji niewielkich różnic punktowych - tytuł mistrzowski.

W tle kadrów z grand tourerami nastąpiła podmiana lidera. Kosztem jadącego po mistrzostwo świata #7, prowadzenie objęła druga Toyota. Jej zwycięstwo w wyścigu miało stanowić rodzaj nagrody pocieszenia, pozostając bez wpływu na klasyfikację mistrzostw.

Kontrowersje i protest po finale sezonu WEC, solidny występ Piekarzy

Po około 2,5 godzinach wyścigu za sterami Oreci w barwach High Class Racing zasiadł Robert Kubica. Ekipa do tego momentu nie mogła cieszyć się udanym weekendem, zajmując miejsce nawet za najsłabszym w stawce LMP2, ARC Bratislava. Krakowianin momentalnie zaczął odrabiać straty, legitymując się tempem niczym nieustępującym czołówce LMP2.

W tym samym czasie swój drugi, złożony z dwudziestu pięciu okrążeń stint kończył Kuba Śmiechowski. Za kierownicą zastąpił go Alex Brundle, który ledwie kilka dni wcześniej . Syn gwiazdora F1 i fana pewnej amerykańskiej raperki wyjechał z boksów na ósmej pozycji w klasie.

Tempo Alexa szybko doprowadziło Turbopiekarzy tuż za plecy #29 Racing Team Nederland i zwieńczone rutynowo wykonanym manewrem wyprzedzania, zapewniło awans IEC na piątą pozycję. Brytyjczyk zakończył zmianę po dwóch stintach oddając kierownicę Rengerowi Van Der Zande.

Kontrowersje i protest po finale sezonu WEC, solidny występ Piekarzy

W klasie LM GTE Am losy tytułu pozostawały nierozstrzygnięte przez pierwszą część wyścigu. Pechowo zaczął wicelider klasyfikacji – załoga #33 TF Sport – efektownie gubiąc oponę już na pierwszym okrążeniu.

Charakterystycznie malowany Aston Martin mozolnie piął się w górę stawki, jednak na około 3,5h do końca rywalizacji, prawdopodobnie w wyniku kontaktu z innym grand tourerem, mechanicy zepchnęli auto do garażu, rozpaczliwie próbując przywrócić mu sprawność.

Wyścig w klasie przez długi czas prowadził zwycięzca kwalifikacji - #47 Cetilar Racing. Straty po poprzednich rundach nie pozwalały jednak myśleć o ostatecznym zwycięstwie. W zupełnie innej sytuacji znajdowali się ich rodacy z AF Corse. Ich Ferrari 488 #83 mogło pozwolić sobie na dojazd na dalszym miejscu i dość spokojnie wykonywali swe zadanie, oscylując przez większy czas rywalizacji wokół pozycji drugiej.

Losy walki w GTE Pro zdawały się odwrócić w chwili, gdy podczas spektakularnej walki Kevin Estre z Porsche 911 #92 przytrzymał po zewnętrznej w dojeździe do pierwszego zakrętu Jamesa Calado z Ferrari #51 i wykorzystując pozycję na torze zmusił rywala do odjęcia gazu. Po zwycięskim pojedynku reprezentantowi Porsche GT Team udało się odjechać na w miarę bezpieczne dwie i pół sekundy.

Po tytuł mistrzowski w LMP2 dość pewnie zmierzał zwycięzca legendarnego 24h Le Mans #31 w barwach WRT. Nie można było jednak mówić o spokoju, gdyż tuż za plecami załogi belgijskiego zespołu czekała w nadziei na najmniejszy błąd lidera trójka potencjalnych kandydatów do wiktorii, dwie załogi Joty i United Autosports USA, będąca wciąż w punktowym zasięgu mistrzostwa.

W żółto-zielonej Orece Turbopiekarzy Renger van der Zande utrzymywał solidne tempo, pozwalające pozostawać #34 na piątej pozycji przez całą długość zmiany. Wizyta w boksach na około dwie godziny i dwadzieścia minut przed końcem wyścigu, której oprócz wymiany opon i tankowania towarzyszyła również zmiana kierowcy na Kubę Śmiechowskiego, także nie wpłynęła na pozycję polskiego zespołu.   

Podobnie Kuba mógł zaliczyć swą drugą zmianę do udanych. Polskiemu kierowcy nie tylko udało się utrzymać pozycję przez obydwa stinty, ale również realizować strategiczne założenia zespołu.

Na niemal równo półtorej godziny przed końcem rywalizacji oddał on prototyp w ręce Alexa Brundle. Brytyjczyk wyjechał z pit lane na siódmej pozycji, ale dysponował przewagą liczby pit stopów nad bezpośrednimi rywalami i szybko powrócił na P5.

Na godzinę i kwadrans przed zakończeniem rywalizacji ze względu na części znajdujące się w linii wyścigowej dyrekcja wyścigu zdecydowała się na ogłoszenie Full Course Yellow. Ten fakt ożywił na nowo nadzieję na zażarty pojedynek w GTE Pro. Porsche #92 dość szybko ucięło jednak wszelkie strategiczne rozgrywki, zjeżdżając do boksów na tankowanie oraz wymianę kierowcy i opon.

Ferrari #51 wjechało do pit lane chwilę później, ale ograniczyło się jedynie do tankowania. Szanse na walkę koło w koło pojawiły się ponownie, gdy Alessandro Pier Guidi zaczął wyraźnie odzyskiwać dystans do liderującego Christensena.

Kontrowersje i protest po finale sezonu WEC, solidny występ Piekarzy

Ostatni pit stop Turbopiekarze zaplanowali na czterdzieści minut przed metą. Alex Brundle, zjeżdżając do boksów, został poinformowany o możliwej konieczności wymiany lewego przedniego koła, które najbardziej zużywa się na torze w Bahrajnie, ale zjazd ostatecznie zakończył się tylko dotankowaniem.

Wizyta u mechaników kosztowała nasz zespół dwie pozycje na torze, ale bezpośredni rywale wciąż mieli w perspektywie swoje pit stopy, po których Brytyjczyk wrócił na piątą pozycję.

Ostatnie minuty wyścigu to powrót do bezpośredniej walki grand tourerów Porsche i Ferrari. Na dwadzieścia minut przed końcem losy tytułu w klasie pro były wciąż otwarte, przewaga prowadzącego Michaela Christensena oscylowała wokół pół sekundy, a czerwony samochód AF Corse w jego lusterkach nabierał przerażających rozmiarów.

Bez odpowiedzi zostawały pytania o stan opon obydwu konkurentów, jak i o zawartość ich baków. Na kwadrans do finiszu nikt nie umiał odpowiedzieć, jakim wynikiem zakończy się rywalizacja oraz czy ostateczne ciosy padną w boksach, czy na torze. Chwilę grozy w garażu Porsche zaserwowała niemieckiemu zespołowi Jota, która dublując walczącą dwójkę wypchnęła Pierra Guidi z toru.

Kulminacyjne wydarzenia miały jednak miejsce kilka minut później. Włoch szybko odrobił stratę i znalazł się ponownie tuż za dyfuzorem #92. Zbyt blisko. Alessandro nacisnął na pedał hamulca odrobinę zbyt późno i uderzając w tył Porsche lidera, wypchnął go poza nitkę toru. Wina zawodnika zdawała się być bezdyskusyjna i wywołała szybką reakcję dyrekcji wyścigu, która w swym komunikacie nakazała Ferrari #51 oddanie pozycji.

Sprawa skomplikowała się jednak w momencie, w którym Porsche GT Team zdecydował się ściągnąć #92 do boksów. Wymusiło to na AF Corse skopiowanie manewru. Po wyjeździe z pit lane Ferrari Pierra Guidi znajdowało się jednak wciąż przed białym Porsche, a Włoch wydawał się nie spieszyć z oddaniem pozycji rywalowi.

Zamiana miejsc nie nastąpiła, pozostawiając sprawę zwycięstwa otwartą i w rękach sędziów. Jak wynikało z narracji AF Corse, Christensen zaczął dohamowanie niezwykle wcześnie czym zaskoczył rywala. Być może nie bez znaczenia pozostawała obecność prototypu LMP2 przed walczącą dwójką, która mogła być praprzyczyną powstałego chaosu.

Ostatecznie ostatni wyścig sezonu wygrała Toyota GR010 #8 z kończącym profesjonalną karierę Kazukim Nakajimą. Mistrzostwo świata w klasie Hypercar wywalczyła zaś jej siostrzana załoga #7.

W klasie LMP2 zarówno zwycięstwo w Bahrajnie oraz tytuł mistrzów świata przypadły #31 w barwach WRT. Nasi Turbopiekarze uplasowali się na piątym miejscu klasyfikacji, kończąc rundę także na takiej pozycji.

- Końcówka wyścigu była stresująca, bo bardzo chcieliśmy osiągnąć jak najlepszy wynik. Z punktu widzenia punktacji nie miało znaczenia, czy przyjedziemy na metę na piątym czy na przykład na szóstym miejscu. Końcowy wynik zespołu, osiągnięty w pierwszym sezonie, daje dużą satysfakcję. Przez cały rok nie mieliśmy praktycznie żadnych problemów. Cały zespół dał z siebie wszystko. To dzięki zespołowi możemy dziś cieszyć się z wyniku - powiedział Kuba Śmiechowski.

- Zespół spisał się niezawodnie, a Kuba pojechał dziś bardzo dobrze. Doskonale dał sobie radę z presją. Podczas mojej pierwszej zmiany samochód był bardzo dobry, a wyczucie opon znakomite, ale na drugiej musiałem zmagać się z dużym zużyciem opon, gdy zapadły ciemności. Będziemy musieli się temu przyjrzeć. Ogólnie jednak jestem bardzo zadowolony z postawy całego zespołu - wspomniał Alex Brundle.

- Jesteśmy naprawdę dumni z tego, co udało się osiągnąć w tym sezonie. Byliśmy naprawdę niezawodni przez cały rok. Niekiedy brakuje nam jeszcze trochę tempa i tracimy zbyt dużo czasu na postojach w boksie. Jednak jak na pierwszy sezon było naprawdę nieźle, chociaż mamy nad czym pracować - ocenił Renger van der Zande.

- Dzięki wysiłkowi całego zespołu osiągnęliśmy wynik, na jaki zasłużyliśmy: piąte miejsce w naszym pierwszym sezonie w mistrzostwach świata, w samochodzie Oreca. Jesteśmy z tego naprawdę dumni, ale czeka nas jeszcze wiele pracy, aby walczyć o czołowe miejsca. Ogromnie dziękuję całemu zespołowi. Teraz mamy na czym budować przyszłość naszego zespołu - dodał Sascha Fassbender, menedżer zespołu.

Kontrowersje i protest po finale sezonu WEC, solidny występ Piekarzy

Zwycięzcami wyścigu oraz mistrzami świata w klasie GTE Am została załoga #83 AF Corse. Początkowo zwycięstwo w wyścigu w klasie GTE Pro należało do #51 AF Corse, ale wciąż oczekiwaliśmy na ostateczne potwierdzenie takiego werdyktu przez sędziów.

Triumfatorem 8h Bahrajn i mistrzem świata WEC kategorii LM GTE Pro ogłoszono załogę #51. Porsche GT Team złożyło oficjalny protest, który został odrzucony. Zgodnie z art. 16.1.6 Regulaminu Sportowego serii Niemcom przysługuje jeszcze prawo do apelacji, z którego zespół planuje skorzystać.

Wyniki wyścigu Hypercar:

Wyniki wyścigu LMP2:

Wyniki wyścigu GTE Pro*:

Wyniki wyścigu GTE Am:

Klasyfikacja końcowa Hypercar:

Klasyfikacja końcowa LMP2:

Klasyfikacja końcowa GTE Pro*:

Klasyfikacja końcowa GTE Am: