Tegoroczna edycja 24-godzinnego wyścigu Le Mans rozpoczęła się od prawdziwego popisu Roberta Kubicy. W wyścigu sporą rolę wydaje się odgrywać deszcz, który około 22 ponownie przypomniał sobie o Circuit de la Sarthe.

Ferrari #83 nie miało udanych kwalifikacji i startowało dopiero z 12. pozycji, ale Kubica po paru ładnych manewrach sprawił, że załoga szybko znalazła się na P5. Wszystkie Hypercary stajni z Maranello wyglądały bardzo dobrze od samego początku i wydawały się mieć dogrzane opony. 

Czerwone maszyny początkowo jechały na miejscach 1-2. Porsche #6 nie wykorzystało pole position i wcześnie, bo już na pierwszym kółku, oddało je #50. Nieco później oba Ferrari stoczyły nawet bratobójczy pojedynek (#50 z #51).

Ferrari AF Corse #83 jeszcze w kwalifikacjach zarobiło za to karę, którą należało odbyć podczas wyścigu. To jednak nie zatrzymało Roberta, który zaliczył niesamowity otwierający stint i później dzięki temu włączył się do walki o prowadzenie.

Około godziny 17:40 spodziewano się deszczu. W związku z opadami zjechały załogi #51 i #6, natomiast Kubica pozostał na torze na slickach, podobnie jak #50. Polak stoczył nawet ciekawy pojedynek z fabrycznym Ferrari. Ogólnie opady nie potrwały długo, więc ci, którzy spróbowali je przeczekać, wyszli na tym lepiej. 

Po dwóch godzinach Robert oddał samochód drugiemu Robertowi, a więc Shwartzmanowi. Zrobił to podczas Slow Zone, które pojawiło się na początku trzeciej godziny po kraksie Thomasa Flohra. Wśród LMP2 bez szału rozpoczął się wyścig Inter Europolu, który stracił cztery pozycje i znalazł się na P15. Gdy w Pro-Am do kokpitów wsiedli brązowi kierowcy, Vladimir Lomko zaczął przebijać się wyżej. 

Pogoda zagrała na korzyść nie tylko Ferrari z Kubicą, ale także Piekarzy, którzy następnie objęli prowadzenie w swojej klasie, walcząc z #10 Vector Sport. Niestety szczęście nie trwało aż tak długo, bo w czwartej godzinie #34 zostało pokazane jedynie na trzech kołach. Konieczna była więc wizyta w alei oraz wymiana przodu, co skończyło się dużymi stratami i spadnięciem w okolice P10.

Najważniejszymi wydarzeniami kolejnych godzin były problemy Alpine. Bo choć nie jest to artykuł o Formule 1, to pewne rzeczy najwyraźniej się nie zmieniają. Po niecałych 5 godzinach jazd francuskie #35 odmówiło posłuszeństwa z uwagi na usterkę. Habsburg zatrzymał więc samochód, z którego wydobywało się trochę dymu, a następnie opuścił go. Gdyby tego było mało, po 21:30 Alpine #36 również zjechało do garażu z awarią. 

Wśród aut GT3 dobry dzień póki co zalicza dysponujące najlepszym tempem Porsche Manthey PureRxcing oraz #46 WRT BMW z Valentino Rossim w składzie, które było nawet na prowadzeniu. Problemy dopadły za to Iron Dames, które wcześniej zaliczyły kontakt z Porsche #4, po którym Niemcy zostali ukarani, a Sarah Bovy zaliczyła obrót.

Przed 22 nad tor nadciągnęły deszczowe chmury, które postanowiły włączyć się do zabawy. Prowadzące ciągle Ferrari AF Corse #83 postanowiło kolejny raz zmienić kierowcę. Wcześniej w 499P siedział już Ye Yifei, ale gdy pogorszyły się warunki, to Kubica został zaproszony do pracy. 

Duch GP Kanady nie opuszczał włoskiej stajni, ale na szczęście dla polskich kibiców tylko tych fabrycznych załóg. Ferrari w obliczu dużych opadów postawiło bowiem na swój popisowy numer i źle dobrało opony dla #50 i #51, pozostając na slickach. Włosi spodziewali się, że deszcz, który był dość mocny, wkrótce ustanie, ale tempo oczywiście dramatycznie spadało, podczas gdy Robert Kubica starał się uciekać na deszczówkach.

Wszystko to działo się podczas kolejnego Slow Zone, wywołanego przez zatrzymanie się Iron Lynx #9 (LMP2). Poza tym do garażu zjechało też Porsche #4 (Hypercar), a dodatkowo nadejście opadów doprowadziło do paru błędów i wycieczek poza tor wielu innych ekip. Po godzinie 22 zarządzono zresztą Full Course Yellow.

W momencie publikacji tekstu, około 22:30, tor wydawał się przesychać, a Ferrari na slickach zaczynały jechać coraz szybciej. W związku z tym po "suche" opony zjechał również Kubica. Sytuacja jest bardzo dynamiczna...

Aktualizacja: Niestety to zdanie nie mogło być napisane w gorszym momencie. Na torze obecnie, o 22:40, widzimy samochód bezpieczeństwa. Jest to skutek kontaktu Kubicy z BMW #15, które wypadło z toru. Możliwe, że #83 zostanie za to ukarane.