Robert Kubica przyznał, że nie jest pewny, czy pozostanie w AF Corse na kolejny sezon WEC. Polak ma mieć coraz mniej nadziei na odnoszenie zwycięstw w prywatnej załodze, a na horyzoncie mogą być oferty z zespołów fabrycznych. Krakowianin wypowiedział się o tegorocznych zmaganiach w żółtym Ferrari i planach na kolejny rok dla portalu Sportscar365.

O ile tegoroczny sezon długodystansowych mistrzostw świata zaczął się od pozytywnego czwartego miejsca w Katarze, o tyle już wtedy Robert nie był do końca zadowolony z wyścigu. Widać było natomiast dobre tempo i potencjał Ferrari 499P, ale kolejne dwie rundy załoga ukończyła na ósmej pozycji. Zabrakło wtedy odpowiednich decyzji w kluczowych momentach, a także szczęścia, które przydałoby się szczególnie na Spa.

Najtrudniejszym momentem tegorocznej rywalizacji było niestety Le Mans, gdzie na cztery godziny przed końcem doszło do awarii elektroniki. Do tamtej chwili załoga #83 liczyła się w walce o zwycięstwo, a do niesławnego kontaktu z Driesem Vanthoorem była nawet faworytem. Wygląda jednak na to, że Kubica zaczął powątpiewać w kolejną tego typu okazję.

- Nie wiem, co przyniesie przyszłość - powiedział polski kierowca. - Z jednej strony, oczywiście, byłoby miło kontynuować [jazdę w AF Corse], ale z drugiej chcę być w jak najbardziej konkurencyjnym miejscu.

- Ferrari oferuje konkurencyjny samochód, ale muszę zobaczyć, co jest możliwe i co ma sens. Nie jest tajemnicą, że bardzo skupiam się na Le Mans. To jest TEN wyścig i chcę mieć możliwość ścigania się tam w konkurencyjnym pakiecie. Wierzę, że kiedy ścigasz się na najwyższym poziomie, to musisz być głównym priorytetem struktury [do której należysz], aby zmaksymalizować swoje szanse.

- Nie oznacza to, że [w samochodzie niefabrycznym] nie masz szans. Nigdy nie wiesz, co może się wydarzyć i jak potoczy się wyścig. Ale w tak konkurencyjnej erze, jaką mamy teraz w WEC, masz większe szanse, jeśli jesteś głównym elementem. To nie jest tajemnica. To normalna tendencja.

Pytany, czy w tym samym teamie może to zrobić, odparł: - Pokazaliśmy to w tym roku. Ale szczerze mówiąc, nie sądzę, by takie okazje zdarzały się często.

- Nie widzę powodu, dla którego nie moglibyśmy walczyć o zwycięstwo [przed wycofaniem się]. Na pewno byliśmy w stanie walczyć. Kiedy się wycofaliśmy, byliśmy przecież przed tym autem, które ostatecznie wygrało.

- Jeśli zapytasz mnie, czy to się powtórzy w przyszłym roku, to myślę, że taka szansa trafia się raz na 10 lat. Stąd trudno mi uwierzyć, że pewnego dnia prywatny samochód wygra Le Mans.

Do obecnej sytuacji dochodzi możliwy angaż w jednej z fabrycznych ekip. Toyota, Porsche i Ferrari to producenci, którzy zdają się mieć teraz najlepsze zespoły lub auta, a więc jednocześnie realną nadzieję na wyjechanie z Circuit de la Sarthe z tarczą.

Dodatkowo Polak do końca 2026 roku związany jest umową z Orlenem, który wnosi ważny budżet. AF Corse chce więc przedłużyć umowę z Kubicą, który wpływa na załogę nie tylko jazdą, ale i sposobem pracy, przenosząc ją na jeszcze wyższy poziom.