Trzy lata fani długiego dystansu zmuszeni byli czekać na ściganie u podnóża góry Fuji. Dwa lata z rzędu sytuacja epidemiczna nie pozwalała na przeprowadzenie rund WEC w kraju kwitnącej wiśni. Powrót do kalendarza serii był jednak dość nietypowo… typowy.
Jednym z pierwszych i nielicznych zaskoczeń, na które napotkali kierowcy, były warunki pogodowe. Skojarzenie z ciemnymi i stalowymi chmurami, spowijającymi stoki wygasłego wulkanu i strugami deszczu przepływającymi w pośpiechu przez pit lane, pojawia się w umyśle każdego fana sportów motorowych po usłyszeniu nazwy „Fuji International Speedway”. Tymczasem tło tegorocznej rywalizacji stanowiło błękitne niebo i przemykające po nim pojedyncze baranki. Nie pozostało to bez wpływu na przebieg rywalizacji.
Start odbył się spokojnie i bez niespodzianek. Na czele hypercarów utrzymały się Toyoty, w cieniu których podążało Alpine, a klasę zamykały Peugeoty.
Do większych przetasowań nie doszło także w pozostałej części stawki. Spokój rywalizacji zmącił na chwilę incydent w ósemce, gdzie w kłębach dymu wydobywającego się ze zblokowanych kół do szczytu zakrętu zbliżał się bezwładnie samochód Algarve Pro Racing. Na jego drodze stanęła wkrótce wolniejsza z Jot, która przyjęła uderzenie bokiem w bok. Wydarzenie wykluczyło z walki portugalską załogę, natomiast Jota ruszyła dalej systematycznie odrabiając straty.
Początek wyścigu to naprawdę obiecujące tempo Turbopiekarzy. Reprezentujący barwy polskiego zespołu Esteban Gutierrez piął się w górę stawki po rozczarowujących dla IEC kwalifikacjach. W pewnym momencie prędkości starczyło nawet na szóstą pozycję, ale po bratobójczym z perspektywy polskiego kibica pojedynku z Premą Meksykanin spadł na siódme miejsce.
Tymczasem prędkości zaczął nabierać Deletraz. Pokonując kolejnych rywali, ustabilizował pozycję w okolicach najniższego stopnia podium. Interesująco było też z przodu klasy, gdzie widowisko zapewniały pojedynki Joty z numerem 28 oraz załogi WRT.
Wśród grand-tourerów jak zwykle ciekawie było w kategorii Pro, gdzie klasycznie już „na żyletki” rywalizowały załogi fabrycznych teamów Ferrari i Porsche. Mimo zwycięstwa sobotniej czasówki przez K. Estre to Włosi dysponowali na Fuji lepszym tempem wyścigowym i po zwycięskich pojedynkach na czoło wyszły dwa auta AF Corse.
Niestety kłopoty zaczęły doganiać Inter Europol Competition. Turbopiekarze od momentu wyjęcia swej Oreci z kontenera, w którym przybyła do Japonii, skarżyli się na najróżniejsze problemy techniczne. Udany początek rywalizacji zdawał się zwiastować ich pokonanie, ale tak się niestety nie stało. Esteban Guttierez tracił tempo, które pozwalało jedynie na utrzymywanie dwunastej pozycji.
IEC nie był jedynym zespołem, który naraził się na gniew bogów wyścigów. Jeszcze przed połową dystansu awaria układu smarowania w Peugeocie nr 94 zaowocowała kłębami dymu z tylnej osi i przymusową dwudziestominutową wizytą u mechaników.
Środkowa faza wyścigu nie zapisała się do annałów najbardziej porywających historii długiego dystansu. W czołówce Toyoty zamieniły się miejscami.
Niżej oko przykuwała walka w o drugie miejsce w klasie GTE Am. Uczestniczyła w niej żeńska załoga Iron Dames, która kontynuowała świetny weekend, rozpoczęty drugim najlepszym czasem soboty swojej kategorii. Panie zapewniły kibicom piękny pojedynek z załogą nr 71, reprezentującą barwy zespołu Spirit of Race.
Prema Orlen wypadła poza podium, a IEC awansował, utrzymując się na jedenastym miejscu. Rozczarowywało tempo Peugeotów, które czasami okrążeń przypominały raczej szybkie Oreci niż rasowe hypercary.
Wyścig zakończył się spodziewanym, podwójnym triumfem Toyoty na własnym boisku. Załoga numer 8 dzięki swemu zwycięstwu w przedostatniej rundzie zrównała się w generalce z dość zaskakująco liderującym jej Alpine.
Klasyfikacja LMP2 ostatecznie wyklarowała się na niespełna pięć minut przed końcem rywalizacji, bowiem część załóg, w tym Prema Orlen i prowadząca stawkę Jota nr 38, odłożyły ostatni pit-stop do ostatniej możliwej chwili w nadziei na neutralizację. Załoga Kubicy, która w końcówce była nawet na P3, ukończyła wyścig na 6. miejscu. Triumfowało WRT.
Niestety Inter Europol Competition nie znalazł sposobu na odwrócenie karty i Esteban Gutierrez finiszował jako jedenasty w stawce LMP2.
Podwójne zwycięstwo odniosło również AF Corse, gdzie wśród GTE PRO na czele dojechały dwa Ferrari. GTE Am to zwycięstwo TF Sports. Świetna postawa Iron Dames zapewniła dziewczynom miejsce na podium.
Wyniki 6h Fuji: