Żółta załoga AF Corse z Robertem Kubicą w składzie zajęła 4. miejsce w 6-godzinnym wyścigu WEC na Imoli. Kolejne zwycięstwo w tym sezonie zdobyło Ferrari #51, a podium uzupełniło BMW #20 i Alpine #36. W LMGT3 najlepsze okazała się ekipa Manthey, która wykorzystała problemy Valentino Rossiego.
Weekend Roberta Kubicy rozpoczął się od udanych treningów, które dawały nadzieje na solidne kwalifikacje. W nich za kierownicą zasiadł Polak i spokojnie awansował do Hyperpole. Tam przejechał kolejne dobre kółko, dające mu 2. czas, tuż za Antonio Giovinazzim z Ferrari #51. Z kolei problemy miało drugie czerwone auto. Wszystkie szybkie okrążenia Antonio Fuoco zostały usunięte za przekroczenie limitów toru i Włoch skończył na 18. pozycji.
W porównaniu do zeszłego roku start był bardzo spokojny i oba Ferrari pozostały na pierwszych dwóch miejscach, z Philem Hansonem za sterami #83. Brytyjczyk na przestrzeni pierwszej godziny utrzymywał się tuż za Calado w #51, ale na kolejnym stincie strata tylko rosła. Fabryczny kierowca Ferrari był w stanie lepiej zarządzać oponami i po 2 godzinach żółte AF Corse traciło już ponad 15 sekund.
W międzyczasie stosunkowo dobrze jechała załoga #50, zyskując 10 pozycji i zbliżając się do liderów dzięki wyjazdowi samochodu bezpieczeństwa. Neutralizacja była skutkiem sporego incydentu między BMW #31 i Astonem #27, który z dużym impetem uderzył w barierę.
Po dwóch stintach Hansona do Ferrari 499P wsiadł Yifey Ye, a po niespełna godzinie oddał stery Robertowi Kubicy. Było to podyktowane popularną wczoraj strategią przejechania trzech stintów na jednym komplecie opon. W takim układzie zmiana kierowcy podczas pełnego pit stopu oznaczała mniejsze straty czasowe.
W drugiej części wyścigu tempo żółtej załogi nieco spadło, w porównaniu do rywali, choć i oni mieli swoje problemy. Mocno walczące auta BMW #20 i Toyoty straciły sporo czasu, a później małe błędy pojawiły się w załodze Porsche #6. Robert Kubica robił, co mógł, ale widać było, że dojechanie na podium będzie wymagało pomocy FCY lub samochodu bezpieczeństwa w ostatniej godzinie.
Polak utknął w pociągu kilku Hypercarów, co pozwoliło mu oszczędzić trochę paliwa. Mimo to nie miał go wystarczająco, by dokończyć wyścig bez zjeżdżania na dolewkę. Stąd, pomimo prowadzenia na 9 minut przed szachownicą, z 3% energii (jedno okrążenie to około 2%) ostatni raz zjawił się w boksie AF Corse. Krakowianin spadł przez to na 4. miejsce, które utrzymał do końca.
Finalnie zwycięskie okazało się fabryczne Ferrari #51, przed BMW #20 i Alpine #36, a tak weekend na Imoli ocenił sam Robert Kubica.
- To był skomplikowany wyścig. Nie wiem, jak podsumować to, co się stało, bo muszę wcześniej sprawdzić kilka danych. Planowaliśmy skończyć na P2, ale dojechaliśmy na czwartym miejscu, tracąc dwa miejsca. Nadal nie możemy w pełni zrozumieć przyczyny - powiedział kierowca Orlen Teamu.
- Daliśmy z siebie wszystko, chłopaki byli super przez cały weekend i dziękuję im za ciężką pracę, zwłaszcza za wczoraj. Mamy dobry zespół, musimy tylko zoptymalizować parę elementów.
LMGT3
W tej klasie od samego początku mocni byli zdobywcy pole position, czyli BMW 46 z Valentino Rossim. Tuż za nimi jechało Ferrari #21 i Lexusy, dysponujące zaskakująco dobrym tempem na przestrzeni tego weekendu.
Solidnie wystartowały też Iron Dames, lecz już w pierwszej godzinie Celia Martin obróciła Bena Keatinga, wywołując okres Full Course Yellow. Chwilę później prowadzenie objęła Vista AF Corse, ale i oni napotkali problemy w postaci kary za procedury startowe.
Momentem zmieniającym dynamikę wyścigu był incydent między Valentino Rossim a Simonem Mannem ze wspomnianej Visty #21. Włoch uderzył w tylne koło Amerykanina, wykluczając go tym samym z wyścigu. Po analizie materiałów sędziowie przyznali Rossiemu karę stop and go.
To stworzyło szansę dla załóg, jak oba Lexusy lub Manthey - ci drudzy dzięki unikaniu problemów i wykorzystaniu tempa weszli na prowadzenie. W końcówce Porsche dogoniło odrabiające straty WRT #46, ale Richard Lietz w świetnym stylu obronił pierwszą lokatę, przejeżdżając linię mety z przewagą jedynie 0.316 sekundy.
Kolejna runda mistrzostw odbędzie się za 3 tygodnie na Spa, 10 maja, a później całe skupienie zespołów przejdzie na Le Mans 24h. Niektóre zespoły, w tym Porsche Penske Motorsport odbędą test opon na Paul Ricard, który pozwoli lepiej zrozumieć ich nowy pakiet aerodynamiczny przed głównym wyścigiem sezonu.
Wyniki wyścigu są dostępne TUTAJ.