Fabryczne Hypercary Ferrari zgarnęły drugi dublet w tym sezonie WEC, a żółta załoga AF Corse #83 musiała borykać się ze znaczną awarią. Po bardzo dobrym wyścigu podium uzupełniło Alpine #36 z Mickiem Schumacherem w składzie, natomiast zwycięstwo w LMGT3 także przypadło Ferrari.

Piątkowe kwalifikacje były istnym pokazem przewagi włoskiego producenta na jednym okrążeniu i słabych osiągów zeszłorocznych mistrzów. O ile do Hyperpole spokojnie awansowały wszystkie Ferrari 499P, o tyle poza pierwszą dziesiątką znalazły się oba fabryczne Porsche, plus to prywatne z ekipy Proton Competition.

Jeszcze większym zaskoczeniem było 15. i 16. miejsce Toyot, które przejechały prawie takie samo okrążenie, o 1.7 s wolniejsze niż Ferrari. Bardzo dobrą sesję miał Robert Kubica, ustanawiając drugi czas i rozdzielając fabryczne auta, mimo małych problemów z mocą na prostych.

Wyścig w żółtej załodze rozpoczął Phil Hanson i niestety po pierwszym sektorze spadł już na 3. miejsce. Mocno w pierwszej fazie wyglądało Alpine #36 oraz Peugeot #94 i to oni naciskali na Brytyjczyka, któremu trudno było podążać za Ferrari #50. Jak się okazało, przyczyną słabszego tempa była narastająca awaria turbiny, co uniemożliwiało konkurencyjną jazdę.

Po niecałej godzinie auto zostało wepchnięte do garażu i zaczęły się naprawy, by powrócić do rywalizacji. Kilka minut później Hanson wybrał się na jedno okrążenie, ale sytuacja pozostała taka sama, więc potrzebne były kolejne zmiany. Z naszych informacji wynika, że wymieniono m.in. jedną z chłodnic, aby kontynuować wyścig po punkty w klasyfikacji ekip niefabrycznych. Mając 35 okrążeń straty do liderów, był to główny cel, poza potencjalnym sprawdzeniem ustawień lub systemów.

Po powrocie zarówno Yifey Ye, jak i Robert notowali bardzo dobre czasy, ale nie wpłynęło to znacznie na ich rezultat. Korzystając z awarii innych załóg, ukończyli na P15.

Na przestrzeni reszty wyścigu mocne tempo nadal utrzymywały oba Hypercary Alpine, a do głosu doszła wreszcie Toyota. Japoński zespół popełnił jednak błąd podczas podwójnego pit stopu, który kosztował kilka sekund. Z kolei w tym samym czasie sprytny ruch zrobiło Ferrari, nakazując zmianę pozycji swoim autom w alei serwisowej, dzięki czemu kierowcy mogli bez problemu dojechać na własne stanowisko serwisowe. Nie spodobało się to w pełni sędziom, ale Włosi zostali ukarani jedynie reprymendą.

Tak dobrze zarządzany wyścig i widoczna przewaga tempa pozwoliły Ferrari na trzecią wygraną w tym sezonie oraz drugą z rzędu wiktorię #51. Do samego końca na 3. i 4. pozycji jechały wspomniane maszyny Alpine, ale załodze #35 zabrakło paliwa na ostatnie dwa okrążenia, co zmusiło ją do dodatkowego pit stopu i spadku na P8.

Tak w rozmowie z Cezarym Gutowskim wyścig podsumował Robert Kubica:

- Mieliśmy problem z turbo, który był też przyczyną słabszej formy na prostych w piątek, więc jedną z pozytywnych rzeczy z dziś jest znalezienie przyczyny problemów na prostych. Drugą było tempo i moja jazda, bo myślę, że bez awarii w kwalifikacjach mogłem być wyżej. Na 7 minut przed końcem mieliśmy też inny problem z silnikiem, więc była to ciężka sobota.

- Myślę, że mieliśmy naprawdę szybkie auto, a możliwe, że przesunie się to także na kolejną fazę sezonu. Szkoda, ale taki jest motorsport. Mimo to najbardziej pozytywny był doping wielu polskich kibiców, więc o ile nie mogliśmy odwdzięczyć się wynikiem, o tyle bardzo dziękuję im za to słowami.

- Powrót po 35 okrążeniach był jednym z najbardziej wstydliwych momentów w ściganiu, by w wieku 40 lat kończyć wyścig tylko po to, by później wysłać komunikat prasowy o wygranej w klasyfikacji ekip niefabrycznych. Szczerze mówiąc, mogliśmy to sobie odpuścić - zakończył gorzko.

LMGT3

Tu w kwalifikacjach znów mieliśmy niespodziankę, bo oprócz najszybszego Ferrari mocne były Lexusy i Mustangi. Ponownie słabe tempo w czasówce prezentowały McLareny, co przełożyło się także na ich wyścig. Co więcej, oba auta nie ze swojej winy były uwikłane w spore incydenty, co zniwelowało jakiekolwiek szanse na dobry wynik.

Przez większość wyścigu mogliśmy podziwiać walkę czterech aut - walkę Ford vs Ferrari - która trwała do samego końca, gdy czynnikiem decydującym była strategia paliwowa. Prowadzące AF Corse #21 skorzystało na krótkim Full Course Yellow i po świetnym stincie zyskało pewną przewagę nad rywalami. Jadący na drugiej pozycji Mustang #88 był pod presją do ostatniego zakrętu, gdyż sekundę za nim było inne Ferrari i kolejny Ford.

Finalnie wyścig wygrał Alessio Rovera z Ferrari #21, a pozycje 2-4, czyli wspomnianą trójkę, na mecie dzieliły zaledwie 3 sekundy.  

Pełne wyniki można sprawdzić TUTAJ.