Robert Kubica, Louis Deletraz i Rui Andrade zdobyli tytuł WEC w klasie LMP2, zwyciężając 8-godzinny wyścig w Bahrajnie. Drugie miejsce w mistrzostwach zajął Inter Europol Competition, który dojechał jako 6. Swoje pierwsze zwycięstwo w GTE Am zgarnęła kobieca ekipa Iron Dames.
Pierwsze zakręty obfitowały w incydenty za sprawą Earla Bambera z Cadillaca, który mocno zablokował przednie opony i obrócił Toyotę #7. Wywołało to reakcję łańcuchową, na której najbardziej straciły oba prototypy United Autosports - #22 i #23 zderzyły się z uszkodzonym Vanwallem, spadając tym samym na koniec stawki.
Z drugiej strony sporym beneficjentem wspomnianego chaosu okazał się Gabriel Aubry z Vector Sport. Francuz wdrapał się na prowadzenie z P4 i odskoczył reszcie mocny tempem. Prowadzenie w GTE Am utrzymała Sarah Bovy, a niezwykłym startem popisał się Matteo Cressoni, który z ostatniego rzędu przebił się na P2.
Hypercar
Obrócony wcześnie Mike Conway miał później godny podziwu stint. Do stawki Hypercarów wrócił już po 9 minutach, a na 3. pozycji zameldował się jeszcze w pierwszej godzinie. Gdy Brytyjczyk wysiadał ze swojej Toyoty, oba auta Japończyków były na czele, ze spokojną przewagą nad stawką.
Bardzo dobre tempo prezentowała Jota, która wyglądała na najszybsze Porsche. To ona rozdzielała Hypercary Ferrari, walcząc tym samym o P3. Pozostali, czyli Proton i fabryczne Penske, rywalizowali między sobą przed parą Peugotów. Na końcu podróżował za to Vanwall. Zabrakło Glickenhausa, którego nie zobaczymy już na torach WECu po ogłoszeniu końca projektu.
Na półmetku odbyła się świetna walka da Costy z Nielsenem, z której górą wyszedł Portugalczyk. Jota tym samym jechała trzecia, przed oba włoskimi Hypercarami.
Później Jota otrzymała karę przejazdu przez pit lane za niebezpieczny powrót na tor, jednak w niecałą godzinę obroniła stracony czas, tuż przed tym, jak oba Ferrari omal nie wykluczyły się z wyścigu...
William Stevens przez ostatnie 30 okrążeń był tuż za #50, lecz nie udało mu się wyprzedzić czerwonego auta. Toyoty z okrążenia na okrążenie odjeżdżały rywalom, finiszując z dubletem i zgarniając tytuł mistrza świata.
fot. Inter Europol Competition
LMP2
Kuba Śmiechowski dobrze otworzył, unikając kontaktu i solidnie trzymając się w czołowej szóstce. Wyścig Piekarzy szedł pomyślnie do momentu, gdy na wyjściu z 10. zakrętu stanął Albert Costa. Po około 20 sekundach Hiszpan powrócił do rywalizacji, jednak stracony czas znacznie pokrzyżował dzień Polakom.
Przez kolejną godzinę skutecznie odrabiali oni straty, ale po raz kolejny nawiedził ich ten sam problem. Z łącznie ponad minutą straconą z powodu usterek celem było dojechanie do mety przed rywalami w walce o podium klasyfikacji generalnej.
Oni również nie mieli łatwo, gdyż w piątej godzinie jedna z opon United Autosports #23 okazała się mieć zbyt niskie ciśnienie. Podobną sytuację po pierwszej zmianie kierowców miał prowadzący wtedy Vector Sport. Obie załogi otrzymały karę 90 sekund stop&go.
Startujący w WRT #41 Rui Andrade wykonał całkiem dobry jak na jego możliwości stint, oddając prototyp Robertowi Kubicy z około 30-sekundową stratą do siostrzanej #31. Razem z Louisem Deletrazem przez kolejne godziny udało im się zredukować odstęp o jedną trzecią, co przybliżyło ich do czołowych pozycji. Podczas przedostatniej zmiany, gdy oba auta WRT zjeżdżały z pierwszych dwóch pozycji, jeden z pasów Kubicy nie został dopięty, na czym przepadło około 10 sekund.
Polak jechał bardzo dobrym tempem, co pozwoliło w nadrobieniu czasu, a równie szybki na ostatnich stintach był Deletraz. Ponad 20 sekund na ostatnim pit stopie straciła jednak załoga #31, oddając prowadzenie na rzecz #41. Mimo chęci na zmianę ze strony m.in. Ruiego zespół zdecydował o utrzymaniu 1-2. WRT z Robertem w składzie przypieczętowało tym samym tytuł w LMP2.
Mimo problemów Inter Europol Competition, jadąc szybko i bezbłędnie, dowiózł do mety 6. miejsce, przed dwoma prototypami United Autosports. Pozwoliło to na obronienie 2. pozycji w mistrzostwach, zamykając tym samym historyczny dla Piekarzy sezon.
fot. Porsche Motorsport
GTE Am
Iron Lynx przed wyścigiem poprosiło dyrekcję o możliwość zmiany kierowcy, gdyż brązowy Claudio Schiavoni nie czuł się najlepiej. Jak wspomnieliśmy, świetną robotę wykonał srebrny Cressoni, który po kilku okrążeniach objął prowadzenie, przez co oba auta Iron Lynx/Dames odjeżdżały reszcie stawki. O P3 walczyły AF Corse #54 oraz Astony Martiny, a nieco gorszym tempem jechała Corvetta.
Na 2 godziny i 20 minut przed końcem wycofali się liderzy - Iron Lynx. Stan Schiavoniego nie poprawił się, stąd ekipa zdecydowała, aby nie ingerować w wyścig i zakończyć rywalizację. Na czoło wyszły tym samym Iron Dames, a goniący Aston Martin #98 otrzymał karę przejazdu przez pit lane.
W ostatniej godzinie D’Station Racing stopniowo zmniejszał stratę do Michelle Gatting i 20 minut przed metą był już 2 sekundy za Dunką. Mimo problemów z systemem push to pass utrzymała ona prowadzenie, wygrywając pierwszy wyścig WEC w ostatnim dniu ery GTE.