Weekend w Stambule był dla łyżwiarzy kierowców na pewno jednym z trudniejszych w ostatnich latach. Tor przygotowany w sposób, który nie pasuje do standardów Formuły 1, dodatkowo oblany deszczem, zrobił swoje. Jedni w takich warunkach o dziwo nie podołali, przypominając o wpadkach z przeszłości, a inni spisali się znakomicie, być może dowodząc pewnych rzeczy. Co o tym myślimy?

1. Czy GP Turcji ujmuje wielkości Maxa?

Pokrzywiński: Ani trochę. Jeśli zobaczymy sobie na to, w ilu wyścigach w tym sezonie Max był niemal bezbłędny, prawie za każdym razem kilka dziesiątych lub kilka sekund (!) na okrążeniu szybszy od swojego zespołowego kolegi, ma prawo do takich błędów. Co nie zmienia jednak faktu, że im więcej tego typu sytuacji, troszkę zbyt gorącej wody, tym trudniej będzie walczyć o tytuł mistrzowski w przyszłości. To właśnie są te momenty, w których ważny jest "cały pakiet". Wierzę w to, że Max ma wszystko żeby być mistrzem świata, czasem tylko zapomina o pewnych elementach. Wypadek przy pracy, ot co.

Jazienicki: Nie, ale bardzo wyraźnie pokazuje, że jeszcze czegoś mu brakuje. Niewiele, ale jednak. Jestem ciekawy, jak spisałby się w niedzielę, gdyby nie dziwnie przegrane pole position, ale to żadne usprawiedliwienie. Verstappen od pewnego czasu jeździ nie tylko strasznie szybko (tak było i tutaj), ale też równiutko, z małymi wyjątkami/odpałami, jak np. w Meksyku rok temu. Raz na sezon może się zdarzyć, ale akurat znów zdarzyło się przedobrzyć, gdy miał być to jego weekend. I tak jak ogólnie uważam, że byłby w stanie wygrać z Lewisem w podobnym aucie, tak muszę przyznać, że trochę w to zwątpiłem, dorzuciłem malutki kamyczek. Czemu? Bo przy rozważaniu ewentualnej walki z obecnym mistrzem trzeba pamiętać, że Brytyjczyk i tak wygra jakieś wyścigi, których wygrać nie powinien. Max pewnie też, ale czy jednocześnie nie odda mu któregoś w taki sposób? A może ta lekcja go przed tym uchroni?

Budnik: Oczywiście, że nie. To tylko pokazuje, że Max ma przed sobą jeszcze nieco nauki, a raczej nabrania doświadczenia. Jest praktycznie kierowcą kompletnym, co pokazywał nie raz, nawet w tym sezonie. Taki wyścig zdarzyć może się każdemu. Poza tym warto pamiętać, że w ten weekend byli gorsi... *kaszel* Valtteri *kaszel*. Pomimo swoich błędów, potrafił to jakkolwiek wyratować. Dojechał w punktach, nadal przed Albonem, a taki wyścig plus kwalifikacje powinny wpłynąć na Maxa tylko i wyłącznie pozytywnie. Kolejne doświadczenie do już bardzo bogatej kariery i fundament pod kolejne zwycięstwa.

2. Co udowodnił Perez w ten weekend?

Jazienicki: Myślę, że wynikiem i brakiem fotela udowodnił, jak brutalna jest Formuła 1. Ja wiem, to slogan, ale przecież to, że jest dobry, wiadomo od dawna. Fajnie, że o tym przypomniał w momencie, gdy jego przyszłość jest tak niepewna. Dzięki temu może jednocześnie udowodnić, że jest pewniakiem, którego warto wziąć do Red Bulla (czego szczerze życzę mu od lipca). Będę bardzo zły, jeśli taki kierowca nie znajdzie miejsca w stawce. Ani nie jest stary, ani nie jest słaby, to czemu ma spadać? I na co czekają Helmut Marko i Christian Horner? Czy nie potrzeba im bardzo solidnego gościa, który jest pierwszym do wykorzystania nietypowych warunków i takiej okazji?

Budnik: Trudno mi tutaj cokolwiek napisać. Sergio zamknął mi gębę, po prostu. Niedawno sam byłem przekonany, że Hulk to lepsza opcja dla Red Bulla, ale Meksykanin znowu pokazał klasę. Świetne kwalifikacje, pojechał bezbłędny wyścig i ustąpił pola w ogólnym rozrachunku jedynie siedmiokrotnemu mistrzowi świata. Perez pokazał, że jeżeli Horner chce drugiej opcji. to nie musi daleko szukać. Brak Checo w przyszłym roku będzie stratą dla całej F1, a nawet skandalem. Red Bull - do the right thing.

Pokrzywiński: Dokładnie to samo co udowadniał przez kilka ostatnich weekendów, tylko tym razem zespół nie utrudniał mu pracy. Powtarzam od dawna, że Sergio Perez jest naprawdę dobrym kierowcą, a ten sezon tylko to potwierdza. Checo niesamowicie się rozwinął, będąc w Force India, a obserwowanie go przy pracy to czysta przyjemność. W pełni zasługuje na miejsce w F1 i to nie na byle jakie miejsce - w obecnej sytuacji Perez stał się underdogiem, zupełnie odwrotnie niż na początku swojej kariery. Teraz już nie tylko można, teraz to już trzeba mu kibicować!

3. Czy to było odrodzenie Vettela?

Budnik: Sebastian Vettel po prostu przypomniał, że nadal_to_ma.jpg. Cieszę się z tego odkupienia, po prostu. Okazało się, że w trudnych warunkach Seb nadal potrafi pokazać klasę i kiedy silnik nie gra aż takiej roli, to te umiejętności są wciąż w tym samym miejscu. Nowy zespół powinien dać Niemcowi powiew świeżości, którego tak potrzebuje. To dopiero będzie odrodzenie. Teraz dostał okazję pięknie pożegnać się z Ferrari i odejść z tarczą z miejsca, które tak pokochał. Grande Sebastian, oby było tego więcej.

Pokrzywiński: Nie, bo Sebastian nigdy nie umarł, żeby urodzić się na nowo. Może to trudne warunki postawiły mu wyzwanie, z którym wyjątkowo chciał się zmierzyć, a może energia wokół czerwonego garażu była inna pod nieobecność Binotto. Wiecie, pola magnetyczne i te sprawy. Sebastian w ten weekend miał wszystko, żeby stanąć na podium i stanął na podium. Był nawet całkiem blisko drugiego miejsca. Kto by pomyślał. Jeśli mimo wszystko jest to "odrodzenie", to niech odradza się częściej. Może Turcja zmotywuje go do tego, żeby bardziej przycisnąć w trzech ostatnich wyścigach w Scuderii?

Jazienicki: Ja tam liczę, że nie było, ale dopiero będzie. Już pal licho, jak skończy się ten sezon, bo Ferrari w Bahrajnie (szczególnie tym drugim) będzie raczej cierpieć. Byle Seb nie miał wpadek. Teraz przypomniał sobie - jeszcze przed odejściem z Maranello - że nie jest z nim tak źle. A jednak w tym roku bywało przynajmniej średnio. Dobrze będzie przyjść do Astona Martina z dowodem, że jeszcze się nie skończył, a wręcz umie błysnąć, czy też nie zepsuć (bo to również dało podium), gdy jest naprawdę trudno. Nie oczekuję po tym nie wiadomo czego, ale po prostu normalnego, dobrego sezonu 2021 w wykonaniu Niemca. I oby ta sytuacja mu pomogła.