Za nami fantastyczny weekend, pełen dobrego ścigania i skrajnych emocji. Nietypowa miała być tylko nitka, a były też składy - te na starcie jak i nawet na samym podium. Wyszło bardzo dobrze, ale czy ta runda, a w zasadzie jej przebieg i wyniki, będą mogły zmienić coś w kilku zespołach lub samej serii? Postaramy się to rozważyć.
1. Jak występ Russella może wpłynąć na plany kontraktowe Mercedesa?
Budnik: No tak. Russell otworzył puszkę Pandory. Na ten moment trudno powiedzieć jak, ale można być pewnym, że z pewnością. Występ w Bahrajnie to praktycznie reminiscencje Hamiltona z 2007 roku czy Verstappena z 2016. Wsiąść do czołowego auta i pojechać w taki sposób, to mocne wysłanie sygnału, że jestem „real deal”. Toto musi drapać się po głowie, bo mocno należy powątpiewać, czy faktycznie obecny skład w Mercedesie to najlepszy wybór. Trzeba pamiętać jeszcze o jednym - ważny głos ma w tym wszystkim Hamilton. Pytanie czy on chciałby kogoś, tak przynajmniej się wydaje, mocniejszego od Bottasa. Jedno natomiast jest pewne. Mercedes nie może czekać w nieskończoność, bo jupitery skierowały się na Russella i kilka zespołów będzie miało na niego mocną chrapkę.
Pokrzywiński: Mercedes jest teraz w doskonałej pozycji. Jeśli George jeszcze raz zabłyśnie w Abu Zabi (jeśli będzie okazja), stanie się idealnym negocjatorem w kontrakcie Valtterego Bottasa. Teraz to Fin naprawdę będzie musiał się postarać dać z siebie wszystko, a jeśli Lewis zechce zostać na sezony 2022 i kolejne, to GR będzie dla niego doskonałym partnerem. Ma czas na naukę, może uczyć się u boku Lewisa, jeśli Hamilton będzie chciał mieć tak potencjalnie silnego kolegę z zespołu - ale czy po jednym wyścigu można już mówić, że Russell jest "silny"? Tak czy inaczej, byliśmy świadkami narodzin nowego kierowcy Mercedesa, pytanie tylko kiedy i czyje miejsce zajmie on w tym zespole... no chyba, że ktoś go podkupi, oferując konkurencyjny bolid tu i teraz. Da się tak?
Jazienicki: Tak bardzo jak był to tylko jeden wyścig (niech powtórzy w Abu Zabi, jeśli pojedzie!) i tendencji George'a z mojej pamięci nie wymazał, tak pokazał, że nie ma sensu trzymać go w Williamsie. Tylko walcząc z przodu będzie miał szansę wskoczyć na mistrzowski poziom, nawet jeśli będzie się to wiązało z błędami. Przewaga Mercedesa jest tak duża, że nawet przy wpadkach Russella w 2021 powinien być spokojny dublet. Szkoda, że zostaje w Grove, bo to byłby dobry moment na naukę w Brackley. Jeśli Toto chce zabezpieczyć mocnego kierowcę na erę po Hamiltonie - trzeba wykonać ten ruch możliwie jak najszybciej. U Bottasa raczej nie wpłynie to na nic, bo 2021 rok i tak powinien być jego ostatnim w tym zespole. Ciekawe jednak, jak to wszystko ma się do negocjacji z Lewisem, bo też nie sądzę, że George zgodzi się na bycie grzecznym numerem 2 dla niego przez dobrych kilka lat.
2. Co oznacza podium Ocona?
Pokrzywiński: Było mu bardzo potrzebne. Na pewno wzmocni jego morale przed sezonem 2021 u boku Fernando Alonso, który może być dla Francuza trudnym partnerem. Esteban bywał w tym roku trochę niemrawy. Nie to, żeby dał się całkowicie zdominować Danielowi, bo pomimo wyników z kwalifikacji, nie uważam, że jest między nimi aż taka przepaść. Czasem zabrakło szczęścia, czasem umiejętności inteligentnej jazdy i rozumienia wyścigu, a czasem po prostu prędkości. Tym razem nie brakowało niczego, no może poza prędkością, a jeśli Esteban ma nas jeszcze czymś zaskoczyć, to musi zrobić to w 2021 roku. To podium powinno obudzić w nim dodatkowe pokłady motywacji.
Jazienicki: Nie zrobiło ono na mnie wielkiego wrażenia, bo nie był to wystrzałowy wyścig (jak u Sergio), a także pomogło mu odpadnięcie w Q2 oraz la grande stratégie dla Daniela. Nie odmawiam jednak porządnej niedzieli, bo też - mimo szczęścia - podobał mi się bardziej niż np. Albon tydzień wcześniej. Oznacza raczej niewiele, bo na przestrzeni sezonu to Ricciardo był po prostu lepszy i sądzę, że to przede wszystkim pokazało pozycję Ocona, a nie ta jedna runda. W tym roku ciągle czegoś mu brakowało (czasem także szczęścia) i nawet w ostatnim weekendzie nie był perfekcyjny. Wykorzystał okazję, brawo, ale nie sądzę, że to coś da (choć był drugi, ale nie w kulach!) i nagle podskoczy, szczególnie mając w zespole specyficznego Hiszpana w przyszłym roku. Być może jednak drugi sezon, już bez przerwy w startach, pójdzie mu lepiej. Trzymam kciuki, bo kiedyś pokazał naprawdę spory potencjał, a potem coś się popsuło, kariera prawie zawaliła i w ogóle.
Budnik: Szczerze powiedziawszy, nie zmienia ono wiele w moim postrzeganiu tego sezonu Francuza. Pojechał swój najlepszy wyścig w tym roku, co do tego nie mam wątpliwości. Prawda jest też taka, że strategia ustawiła go w prostej linii do tego podium. Trzeba mu jednak oddać, pojechał mocny i pewny wyścig, świetnie radząc sobie ze Strollem. Mam nadzieje, że podniesie to jego morale po tym sezonie, w którym Daniel Ricciardo dość mocno go zweryfikował. Potrzebuje tego bardzo, bo w przyszłym roku po drugiej stronie garażu nie będzie uśmiechniętego żartownisia. Jego miejsce zajmie zmotywowany Hiszpan, znany ze swojej zaborczości względem zespołu.
3. Czy F1 powinna eksperymentować z nitkami torów?
Jazienicki: Oczywiście. I to nie dotyczy tylko obiektu w Bahrajnie, ale wielu, na których można coś zmienić. Francja aż się prosi przecież, błaga. To mógłby być ratunek dla tego "widowiska". Jeśli gdzieś da się zrobić jakąś wyjątkową nitkę, która będzie stanowiła inne wyzwanie, pozwoli na wyprzedzanie, walkę - powinno się z tego korzystać. To tak proste, a może być bardzo skuteczne. Mimo tego, że sporo akcji zrobiły roszady w składach i historie z tym związane, GP Sakhiru wypaliło, a zewnętrzną pętlę bardzo chętnie oglądałbym w F1 na zmianę z główną lub co kilka lat, już jako GP Bahrajnu i w normalnych okolicznościach. Mam nadzieję, że miniony weekend będzie dobrą zachętą dla władz sportu.
Budnik: To powracający temat, a co gorsza nie ma w nim jednoznacznej odpowiedzi. Grand Prix Sakhiru pokazało, że takie eksperymenty mają rację bytu, ale mocno pomógł w tym Mercedes. Jestem generalnie zwolennikiem odświeżania kalendarza, szczególnie kiedy mamy kilka torów, których wolałbym w kalendarzu nie oglądać. F1 powinna pomyśleć nad rotacją obiektów, a w miejscach jak Paul Ricard spróbować zmiany nitki. Czasami te najprostsze rozwiązania mogą być najlepsze. Ten sezon pokazuje, że niezależnie od układu toru, możemy mieć bardzo ciekawy wyścig, więc zwyczajnie próbujmy!
Pokrzywiński: Zdecydowanie tak. Ten sezon pokazuje, że dzięki temu da się jeszcze bardziej zamieszać w kalendarzu, a przecież część tego co chcemy, to po prostu widowisko. Nowe lub zmienione nitki, fragmenty nieznane tak dobrze kierowcom, bardzo krótkie, bardzo długie, przodem, tyłem, bokiem, do góry nogami. Sakhir był kolejnym obiektem w tym szalonym kalendarzu, który znowu pokazał nam, że im bardziej porąbane tory i szalone pomysły, tym lepiej. Oczywiście do czasu, ale sądzę, że F1 ma jeszcze spory margines.