Chociaż GP Styrii nie było tak emocjonujące jak GP Austrii, tematów do rozmowy nie brakuje. Tym razem przyjrzeliśmy się kontrowersyjnej konstrukcji Racing Point, sytuacji Alexa Albona oraz bohaterom wyścigu.

1. Co da protest przeciwko Racing Point?

Budnik: Moim zdaniem niewiele. Jeżeli Racing Point na etapie projektowania sprawdzało czy to nie podpada pod regulamin, to obędzie się bez konsekwencji. Nawet jeżeli przyjmujemy ten scenariusz, w którym miałaby to być kopia, to nie chce mi się wierzyć, że Mercedes ryzykowałby w ten sposób. Po co im problemy z nieswoim bolidem, skoro są o tyle z przodu przed wszystkimi? Tam raczej jest tak zwany "dupochron". Maksymalnie czeka ich dyskwalifikacja z Grand Prix Styrii i przymus zmiany części samochodu, ale wydaje mi się, że wszystko rozejdzie się po kościach. Jasne, że widzę różowe W10, ale pod względem regulaminu wszystko może być legalne.

Pokrzywiński: Racing Point cały czas powtarza, że ich tegoroczna różowa pantera była projektowana i na bieżąco konsultowana z FIA. Nie sądzę żeby nagle okazało się, że wloty powietrza to dosłowna przekładna z zeszłorocznego Mercedesa. Na zdjęciach wyglądają prawie identycznie, ale czy mają dokładnie takie same przerwy pomiędzy szczelinami? Renault robi to, co robią także inne zespoły - za wszelką cenę walczy o pozycję, a co za tym idzie o punkty i o finanse, trzeba to zrozumieć. W praktyce jednak, byłbym bardzo zdziwiony, gdyby FIA wydało decyzję na niekorzyść Racing Point.

Jazienicki: Moja opinia będzie niespójna. Stawiam, że to nie były same zdjęcia i słyszałem, iż "techniczne nazwiska" sądzą podobnie. Chociaż mocno się zaśmiałem, gdy Andy Green mówił o zdjęciach, to jednocześnie widziałem, jak niesamowicie spokojny był, przyznając się na testach do kopii Mercedesa. Są przekonani, że zrobili wszystko dobrze i ponoć to weryfikowali. Obawiam się, że będzie trudno udowodnić, że jest inaczej. To będzie niepoprawne, ale nie wiem czy komuś na rękę jest pogrążanie kolejnego mocnego zespołu i pogarszanie widowiska, nawet jeśli przegięto. I tak, jeśli to nie były same zdjęcia, powinni solidnie oberwać i to razem z Mercedesem. Niestety coś mi mówi, że z tej chmury nie spadnie duży deszcz. Najwyżej zmoknę.

2. Czy Albon utrzyma się w Red Bullu?

Jazienicki: Inaczej - nie wyleci w trakcie sezonu 2020. Uważam go za lepszego kierowcę, niż pokazał to w miniony weekend. Mimo wszystko, robi lepsze wrażenie niż zeszłoroczny Gasly. Póki Red Bull nie walczy o tytuł, może trzymać Alexa. By mógł się pokazać, powinien dostać cały sezon. Jeśli zaraz wyczuje, że już są ciężary z Helmutem, to jego dyspozycja spadnie. Mogę tylko powiedzieć, że mam nadzieję, iż nie straci miejsca w tym sezonie. I typuję, że ktoś tam w Red Bullu się opanuje. A co dalej? Chyba za wcześnie, by to oceniać. Jeśli jednak Albon się nie podciągnie - przykro mi, to będzie prosta decyzja. Gorzej z wyborem następcy, bo przy Verstappenie wielu zostanie zjedzonych.

Budnik: Wszystko zależy od szefostwa Red Bulla. Helmut Marko jest nieprzewidywalny, a jego logiki prawdopodobnie nie pojmuje nawet Christian Horner. Czasami jeden słabszy występ może wystarczyć za przyczynek do zmian. W kolejce stoją kolejni juniorzy do testowania, ale to raczej w AlphaTauri. Wrzucanie na głęboką wodę raczej się tutaj nie sprawdzi, bo potrzebują wyników na JUŻ. Max jest kierowcą wybitnym i to będzie trudny test dla każdego zawodnika. Jedyna ewentualność, gdzie Alexa może zabraknąć na gridzie w przyszłym roku, to powrót Vettela. Ja wiem, wszyscy zaprzeczają. Gasly też miał nie być zdegradowany w zeszłym sezonie, a tematu miało nie być.

Pokrzywiński: Mam nadzieję, że tak, chociaż biorąc pod uwagę to w jak szalony sposób rozpoczął się ten sezon, chyba nic mnie już nie zdziwi. Alex Albon okazał się być dobrą decyzją, ale musi pamiętać o tym, że na tę chwilę, jeśli spojrzeć na wszystkie sesje kwalifikacyjne Maxa i Alexa w RBR, nawet te z zeszłego roku, jego średnia strata do kolegi z zespołu to ponad 0,4 s. Jeśli nic się nie zmieni, to Alex przetrwa, ale zagorzeją dyskusje i nie wiadomo co stanie się w 2021 roku.

3. Kto miał lepszy wyścig - Perez czy Norris?

Pokrzywiński: To imponujące, z jakiej pozycji startował Sergio Perez i jak był w stanie walczyć bok w bok z każdym, kto stanął mu na drodze. Nie jest tak łatwo wyprzedzać syna swojego szefa. Poważnie mówiąc, Perez realnie walczył o 4. miejsce i to było coś niesamowitego. Z drugiej strony, po kolejnych dobrych kwalifikacjach i karze cofnięcia na starcie, Lando również zrobił kawał bardzo dobrej, dojrzałej roboty. Młody Brytyjczyk wie co to znaczy "hammer time" i drugi raz pokazał, że potrafi nacisnąć wtedy, kiedy jest to konieczne. Zwycięzcą tej rywalizacji jest Lando, ale Sergio może być z siebie dumny, bo przypomniał wszystkim, że jest w stanie wnieść prawdziwą wartość do wschodzącej gwiazdy (Mercedesa?) F1 - zespołu Racing Point.

Jazienicki: Chociaż końcówka Lando była genialna i dałem mu wyższą ocenę, to przez cały wyścig bardziej podobał mi się Sergio. Może to nie jest fair dla Norrisa, bo drobniutki błąd popełnił przecież kierowca, z którym go porównujemy. Jednak nie zrzucałbym odpowiedzialności na Pereza za to, że ta pogoń była w ogóle możliwa. A była przez błąd Strolla, który swoim manewrem stracił piłkę i pozwolił na szybki atak na niespecjalnie strzeżoną bramkę. Bez tego Norris byłby również bardzo dobry, ale mniej widoczny. Nie chcę ujmować Brytyjczykowi, z kontry trzeba też trafić i szacun, że trafił, ale jednak to na Meksykanina patrzyłem przez większość czasu z podziwem. Więc może tak - Perez miał lepszy wyścig, ale to Lando był lepszy w tym wyścigu.

Budnik: Lando wyrasta w tym sezonie na króla finiszu. Dwa Grand Prix kończy w sposób fenomenalny, co daje jego drużynie bardzo duże punkty. Natomiast biorąc pod uwagę pozycję startową Checo i odrabianie tego, co stracił w kwalifikacjach (które mu ewidentnie nie wyszły), muszę postawić właśnie na niego. Świetna, pewna jazda i gonitwa za Albonem, która finalnie pozwoliła walczyć mu o czwarte miejsce z Red Bullem była czymś rewelacyjnym. Sam atak się nie udał i zrzucił Pereza o kilka pozycji, ale całokształtem w tym wyścigu zaimponował mi bardziej. Norris pokazał, że nie jest z pierwszej łapanki, ale na jego sukces składa się też praca zespołu, który kolejny raz pokazuje chłodną głowę w trudnej sytuacji. Gdyby walczył z Sainzem prawdopodobnie nie osiągnąłby tej piątej pozycji. Tym razem #TeamCheco.