Transfery to ostatnio głośny temat, chociaż Toto Wolff i Claire Williams udają, że nie słyszeli i zamknęli George'a Russella na końcu stawki na kolejny rok. Miejsce pracy zmienić mogą za to Sebastian Vettel i Sergio Perez. W ramach zapowiedzi weekendu wyścigowego wypowiedzieliśmy się na kilka najciekawszych tematów ostatnich dni.
1. Czy Russell traci czas w Williamsie?
Pokrzywiński: Moim zdaniem nie, jeszcze nie. Każdy kierowca jest wyjątkowy i nie inaczej jest z zawodnikami młodego pokolenia. Lewis Hamilton był szybki out-of-the-box i już w sezonie 2007 walczył o tytuł mistrzowski. Było to przypłacone błędami, pułapkami żwirowymi i innymi dziwnymi sytuacjami w pierwszych latach w startów. Podobnie było z Maxem Verstappenem, który jeszcze w sezonie 2018 był krytykowany za notoryczne popełnianie błędów.
George powinien wykorzystać to jako pracę u podstaw. W GP Styrii pokazał, że potrafi popełnić dziwnie wyglądający błąd i popsuć sobie wyścig. Mimo tego nadal jest szybki, ale moim zdaniem Russell jest raczej kampanią na 2022, przedstawicielem tych młodych wilków, którzy w „nowocześniejszych” bolidach F1 będą wydzierali podia i zwycięstwa, bo wtedy sami będą już wystarczająco wyrachowani i doświadczeni.
Jazienicki: W czasie, gdy zawodnicy na jego poziomie zbierają cenne doświadczenia z przodu stawki, on czeka. Choćby nie wiem co robił w tym Williamsie, walka o najwyższe cele to inna bajka. Gdy już się tam znajdzie, jego rówieśnicy będą, przynajmniej na początku, na innym poziomie. Swoją drogą, zastanawiające są słowa o stanowczości Claire. To Mercedes nie ma opcji rozsądnego transferu, czyli nie za zaporową kwotę? Wątpliwe.
A może nie chcą go? Też wątpliwe, jednak z małym "ale" - znów mamy Węgry, a to właśnie tam w 2019 roku Toto mówił, że w Mercedesie nie można się uczyć. Akurat wtedy pisałem to samo - walka z przodu to inna bajka, a błogosławieństwem Hamiltonów, Leclerców i Verstappenów była możliwość nauki przy szczycie praktycznie od początku. Nie wiem, ile z tego można nadrobić. Wątpię, że wszystko. Dziwi mnie talent George'a i jego sytuacja.
Budnik: Jazda w F1 nigdy nie jest stratą czasu. Nawet w zespole końca stawki. Russell liczył mocno na fotel w Mercedesie, ale ci postawili na stabilność. Ja się zupełnie nie dziwie. Para Hamilton-Bottas to obecnie najlepszy duet w Formule 1. Brytyjczyk musi zagryźć zęby i nadal pracować. Otoczenie nie jest najlepsze do rozwoju, ale facet z takim talentem powinien sobie poradzić. Z jednej strony doszlifuje swoje niedoskonałości, które czasami pokazują się aż zbyt wyraźnie (patrz pierwsze okrążenie GP Styrii), a z drugiej nie zmarnuje sezonu, jak Ocon. Toto Wolff igra z ogniem, bo każdy ma jakiś limit. Russell może chcieć uciec z programu Mercedesa, jeśli będzie czekać za długo. Jednak perspektywa jazdy w najlepszym zespole stawki zapewne hamuje jego zapędy do takiego rozbratu. George potrzebuje występów ponad stan, wtedy zdecydowanie się zbliży do Srebrnych Strzał. Ma na to prawie dwa sezony, więc czasu jest sporo.
2. Po co Vettel ma iść do Astona Martina?
Budnik: Prawdopodobnie jest to najlepsze miejsce, gdzie Niemiec może zlądować (nie licząc Mercedesa). Od przyszłego roku to nie będą różowe bolidy z nazwą wymyśloną na poczekaniu. Aston Martin brzmi dumnie. Seb chce jeszcze powalczyć i w wypowiedziach utrzymuje, że nadal ma w sobie miłość do ścigania. Przy zakusach Lawrence'a Strolla to wcale nie musi być ściganie w środku stawki.
Bardziej jednak interesuje mnie ta druga strona medalu. To świetny ruch dla ekipy z Silverstone. Seb to wielki potencjał marketingowy, a w połączeniu z legendarną brytyjską marką to brzmi, jak strzał w dziesiątkę. Takie połączenie ściągnie sponsorów do zespołu, co polepszy finanse. Większe finanse to pieniądze na rozwój, których kanadyjski właściciel nie musiałby wyciągać z własnej kieszeni. To świetny ruch dla obu stron. Zostanie wtedy już tylko jeden problem, który kiedyś nawet Lawrence będzie musiał rozwiązać...
Pokrzywiński: Sebastian powiedział w wywiadzie dla Martina Brundle, że jego celem jest powstrzymywanie Lewisa od zdobywania tytułów, żeby uchronić rekord swojego mistrza, Michaela Schumachera. Brzmi to jak trochę zbyt ambitny cel, ale znacie tę historię pt: „Jak szef nie zmieni zdania to w********m! A co powiedział? Żebym w*********ł!”
To tak jest z Sebastianem i na jego korzyść zdecydowanie przemawia także beznadziejna sytuacja Ferrari, które wymaga gruntownej restrukturyzacji. Chciałbym się mylić, ale wydaje mi się, że Racing Point najwcześniej jest w stanie walczyć o cokolwiek poważniejszego dopiero w 2022 roku i to przy naprawdę bardzo, ale to bardzo mocnych przygotowaniach. Vettel ma tam iść po haust świeżego powietrza, po oddech, którego włoskie media nie dają mu od dawna, a część fanów Ferrari prawdopodobnie już dawno najchętniej wymieniłaby go na Kimiego.
Jazienicki: To proste - po lepszy samochód (tu powinien polecieć śmiech z sitcomu). Vettel to nazwisko, które coś znaczy i które coś osiągnęło. Aston Martin też brzmi konkretnie. Z prywatnej ekipy dla synka nagle zrobiłby się zespół wyglądający jak fabryczny i to z czterokrotnym mistrzem świata w składzie. Sportowo, szczególnie w kontekście zastąpienia Pereza, to sprawa dyskusyjna, bo w drugim RP20 siedzi znacznie słabszy gość. Ogólnie - małżeństwo z rozsądku. Czemu? Ekipa zyskuje szczególnie marketingowo, choć mistrzowskie doświadczenie (a także niemistrzowskie z Ferrari) zawsze w cenie. Kierowca, nie taki stary, trafia do dobrze rokującego teamu z budżetem, ambitnymi planami i świetnymi fotografami. Zyskuje też F1 - słabo, by czterokrotny mistrz od tak wyleciał z serii. Choć szkoda Sergio.
3. Co z Perezem, jeśli "odejdzie" z Racing Point?
Jazienicki: Liczę, że gdzieś się utrzyma. Nawet myślę, że tak będzie. Ma przecież furę pieniędzy, tylko 30 lat i udowodnił, że umie zrobić dużo dobrego na torze. Tylko, że on nie zasługuje na degradację do Haasa. Alfa Romeo to też nie jest szczyt marzeń. Życzyłbym mu Red Bulla. Tam niby mają pieniądze, choć głupi by nie brał, ale z czymś innym jest ostatnio gorzej - z drugimi kierowcami. Utarło się, że Perez jest solidny, ale może jest trochę lepszy? Okej, Verstappena nie pokona, ale jeśli Albon się nie sprawdzi, Marko wręcz powinien sięgnąć po pewniaka, kogoś z półki między juniorami/AlphaTauri a Ricciardo. Jeśli przez brak drugiego dobrego kierowcy i trzymanie się swoich stracą coś więcej niż pojedyncze wyścigi, wyjdą na frajerów. Obawiam się, że jednak zaryzykują wyjście.
Budnik: Lawina Vettela się nie zatrzymuje, a Perez prawdopodobnie zostanie jej kolejną ofiarą. Wydawało się, że Checo zagwarantował sobie spokój na najbliższe lata długoletnim kontraktem z ekipą Racing Point. Wywalczył to dobrą jazdą w ekipie i oczywiście miliarderem za plecami. Tylko drugi miliarder, który przejął zespół ma syna i mocarstwowe plany, które obecnie zostały poddane weryfikacji. Meksykanin jest na tyle dobrym kierowcą, że oferty z F1 oczywiście dostanie. Na stole prawdopodobnie jest Haas i Alfa Romeo. O problemach z kierowcami w pierwszym z nich chyba nie muszę nikomu przypominać, a Alfa zyskałaby pewnego kierowcę, któremu się chce. W teorii jest jeszcze Red Bull, ale, parafrazując, "ojciec Helmut Marko kocha dzieci swoje" także na angaż w ekipie z Milton Keynes bym nie liczył. Trzeba też pamiętać o wypowiedzi Checo, że jeśli nie dostanie konkurencyjnego auta, to nie widzi sensu kontynuowania kariery w F1. A może by tak IndyCar...
Pokrzywiński: Mam nadzieję, że trafi do zespołu, w którym będzie miał godny siebie punkt odniesienia. Kariera Sergio mogła wyglądać zupełnie inaczej, gdyby nie ciężki sezon 2013 w McLarenie. Meksykanin zadomowił się w Force India i obok Hamiltona jest jedynym kierowcą w stawce, który całą erę hybrydową przejeździł w jednej ekipie. Z tej perspektywy to niedobrze, że Racing Point ma zdecydować się na zastąpienie go Vettelem. Perez zasługuje na bardzo konkurencyjny bolid i mocną ekipę, a w 2021 roku może być o to ciężko. Na stole prawdopodobnie będą Alfa Romeo i Haas, a biorąc pod uwagę jednostki napędowe Ferrari oraz perspektywę ostatnich lat, to raczej teamy, które nie rokują natychmiastowej poprawy. Lista „oczekujących” na miejsce w mocnym teamie w 2022 roku jest długa, chyba zbyt długa dla Sergio.