Ależ weekend się nam szykuje! Ależ ostatnio się dzieje! George już niedługo wsiądzie do Mercedesa i w końcu dostanie taką maszynę, którą będzie mógł udowodnić swoją wartość. Czy sobie poradzi? Covidowe zamieszanie z zastępstwami przykryło nieco zmiany w Haasie, ale je też ocenimy. To nie wszystko! W ten weekend wystąpią też debiutanci, o których również dodamy kilka słów.
1. Przed jakim zadaniem stoi Russell?
Jazienicki: Trudnym o tyle, że może mało wygrać, ale dużo przegrać. Zakładamy już, że jest bardzo dobry, więc samo potwierdzenie tego da mu to, co prawie i tak ma pisane. Russella zestawiłem kiedyś z tym, który w 4. kwarcie siedzi, bo marnuje okazje. I wydaje mi się, że kluczem teraz będzie to, jak przepracował te zmarnowane okazje. Tak sam przed sobą. Czy klepano go po plecach, jak w ocenach tu i tam, czy może zmierzył się z tym, co dokładnie on sam spieprzył? Jeśli klepano, a Mugello czy szczególnie Imolę przeżył mocno, w jego głowie mogą dziać się różne rzeczy, a takie lubią ukłuć w najmniej pożądanym przez sportowca momencie. Poza tym, jest wiele czynników, które ułatwią mu sprawę - wspaniałe auto, inne nastawienie niż w Williamsie, być może nawet chęć zrobienia wyniku przez zespół lub sprawdzenia go w roli lidera (ma być drugi Lewis, nie Valtteri). Z uwagi na wyjątkowość GP Sakhiru i tej sytuacji trudno mi obstawiać wynik, dlatego ja będę przyglądał się nie tyle czasom, co po prostu temu, co do tej pory nie działało. Zadanie jest trudne, ale przez to, co i jak może stracić.
Budnik: Make or break. Wszystko wygląda na to, że tutaj nie ma półśrodka. George albo może zyskać w oczach wszystkich (albo po prostu umocnić swoją pozycję w ich oczach), albo bardzo dużo stracić. Presja będzie niewyobrażalna, a jak do tej pory w tym sezonie Russell nie zawodził tylko w kwalifikacjach. Kiedy pojawiała się szansa na punkty, Brytyjczyk popełniał głupie błędy i wypadał poza topową 10. Wsiada do najlepszego samochodu w stawce, ma już doświadczenie w ponad 30 wyścigach i smak wygrywania zna z F2 i F3. Sam nie stawia sobie celu i bardzo dobrze. W teorii wygląda na to, że ma wszystkie papiery, aby postawić sobie poprzeczkę możliwie najwyżej. Stać go na wygraną, stać go na podium, a top 6 to plan minimum.
Pokrzywiński: To jest właśnie ta chwila, na którą George tak długo czekał. Złota szansa, żeby zasiąść w najszybszym bolidzie najlepszego zespołu obecnej ery i to jeszcze na torze, który pierwszy raz pojawia się w kalendarzu i gdzie jazda tym Mercedesem może być stosunkowo "łatwa". Moim zdaniem George musi dać z siebie absolutnie całą moc, bo dosłownie wszyscy, ale to wszyscy, będą bardzo krytycznie patrzeć na jego występ. Jeśli coś pójdzie nie tak, może to mieć przełożenie na przyszłość w F1. Jeśli będzie dobrze (P4-P6), to potwierdzą się słowa Toto Wolffa, a jeśli będzie bardzo dobrze (podium?), to powinniśmy zacząć bić brawo.
2. Czy Haas wybrał dobry skład?
Budnik: W połowie. To znaczy nie do końca. Z pragmatycznego punktu widzenia to jest sytuacja win-win. Schumacher jest określany przez Ferrari jako wielki talent, zresztą nie tylko przez nich. Mazepin to też nie byle "ogór" i ma za sobą gigantyczne pieniądze swojego ojca. Oczywiście, dało się lepiej. Wybór w miejsce Rosjanina Shwartzmana albo Illota byłby lepszy sportowo. Nikt nie wmówi mi, że obaj nie są lepsi od Nikity. Natomiast w obecnej sytuacji Haasa to było bardziej małżeństwo z rozsądku. Słuszna decyzja, która uratuje zespół. Pod obecną banderą (mam nadzieję) albo Uralkali. Żadna ekipa w stawce nie potrzebowała bardziej powiewu świeżości. Pytanie tylko czy zmiana kierowców wystarczy, czy będzie trzeba zacząć sięgać wyżej.
Pokrzywiński: Czysto teoretycznie jest to para, która wydaje się być debiutantami idealnymi - w kontekście współczesnej Formuły 1. Nikita Mazepin może pochwalić się sukcesami w przeszłości i obecnie 3. miejscem w F2. Dodatkowo jego atutem jest spore i - co najważniejsze w kontekście Haasa - ambitne zaplecze sponsorskie. Mick Schumacher jest mistrzem lub wicemistrzem F2 (to się zaraz okaże...), a także mistrzem F3 2018. Nie dość, że ta para teoretycznie powinna zapewnić zadowalające wyniki na torze, to dodatkowo przyniesie wsparcie sponsorów i przede wszystkim (Schumacher) dużą uwagę mediów. Przydałby się jeszcze ktoś z doświadczeniem, no i szef, który zapanuje nad parą młodych zawodników. Czy będzie to Steiner?
Jazienicki: Bardzo dobry dla potrzeb tego zespołu. Nie ma co się oszukiwać - potrzebowali pieniędzy. Myślę też, że to skład, który po prostu pasuje do tej ekipy, bo nie jest nudny. Nikita to szybki kierowca, niech was kasa nie zmyli, który potrafi pojechać ostrzej i wzburzyć się także poza torem. Raczej duch poprzedniego duetu zostanie w Haasie. Mick jest spokojniejszy, często nieźle startuje, ale zdarzają mu się różne błędy, plus wolno się rozkręca, więc być może czekają go dwa sezony dostosowywania się (niedługo rewolucja!), czyli też tych błędów. Czy sportowo się bronią? Znalazłbym lepszych, ale jeśli team ma przetrwać, a F2 faktycznie jakichś kierowców dostarczać - okej. Nie są to moi faworyci, nigdy nie byli, ale daleko im do zawodników, których obecność w F1 bardzo by mnie bolała. Nieobecność Haasa bardziej.
3. Czego spodziewać się po Fittipaldim i Aitkenie?
Pokrzywiński: To świetne pytanie także w kontekście tego, że ta para potencjalnie może rywalizować łeb w łeb. W pierwszym wyścigu Williams był zdecydowanie szybszy od Haasów, ale wtedy to sam Magnussen musiał bronić honoru ekipy. Moim zdaniem nie powinniśmy spodziewać się niczego i być wdzięczni za wszystko. Gdybym musiał stawiać pieniądze, to ja skłoniłbym się w stronę Aitkena, nie tylko z uwagi na odrobinę bardziej konkurencyjną prognozę formy Williamsa. To niesamowite jak wiele niewiadomych jest przed tym szalonym wyścigiem. Nie mogę się doczekać!
Jazienicki: Od Pietro i od Jacka oczekuję niewiele, głównie ze względu na sprzęt - w nim trudno będzie się pokazać. Chociaż gdyby Aitken dołożył Latifiemu... Ja wiem, to nie będzie proste, jeden jeździ w F2, drugi w F1, ale gdyby nawet był gdzieś blisko, byłoby to wymowne (możecie się domyślać, czyja obecność jednak mnie boli). Fittipaldi ma trudniejszego rywala i szczerze mówiąc, nie spodziewam się tutaj nie wiadomo czego. Haas ma silnik Ferrari, więc na zewnętrznej nitce będzie po prostu wolny, jak całe auto zresztą. O Williamsie mówiło się, że może być to wielka szansa na punkty, więc na pewno ciekawiej będzie tutaj, choć raczej dotyczyło to George'a, a ten będzie w czarnym aucie. Nie ma więc w tym niczego szczególnego, a obaj zapewne po prostu pojadą i tyle.
Budnik: Szczerze? Niewiele. Fittipaldi jedzie fatalnym w tym roku Haasem i dodatkowo nie wygląda na faceta, który w normalnych okolicznościach pojechałby w wyścigu. Deletraz byłby zdecydowanie lepszym wyborem, czy ktokolwiek z nowo zatrudnionego duetu. Rozumiem natomiast, że cała trójka ma swoje obowiązki w F2 i z tym trzeba zaczekać do Abu Zabi. Aitken dobrze zaprezentował się w swoim jedynym treningu, ale to nadal Williams. Prawdopodobnie realnie będzie walczył z Alfami i Haasami - bardziej przez silnik Ferrari niż Mercedesa. Aitken realnie ma większą szansę na miejsce w zespole z Grove, więc czas pokaże, czy będzie w stanie nawiązać walkę z tyłem stawki w swoim pierwszym występie.