Kwalifikacje do GP Monako były jednymi z najciekawszych w tym sezonie, aczkolwiek wywołały równie dużo dyskusji w ich trakcie, jak i po zakończeniu czasówki. 

Główną rolę przejął Charles Leclerc, zdobywca Pole Position, który rozbił się w sekcji basenowej na swoim ostatnim okrążeniu.

Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie to, że czerwona flaga zmusiła do zwolnienia Maxa Verstappena, Valtteriego Bottasa i Carlosa Sainza, którzy - jak twierdzili - jechali po P1. 

Max Verstappen, Red Bull

Nic dziwnego, że ten incydent wywołał lawinę teorii spiskowych i podejrzeń, aczkolwiek zarówno Bottas, jak i Verstappen byli wyrozumiali wobec Charlesa twierdząc, że karanie go za wypadek w postaci zasady, wg której przekreślanoby czas "autorowi" czerwonej flagi, byłoby niesłuszne. 

- Jest różnica pomiędzy tym, gdy ktoś popełni błąd, a tym, że ktoś celowo wjedzie w ścianę. Gdyby Charles zaparkował na torze z rozbitym skrzydłem, wtedy sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale on zahaczył o ścianę i skończył tam, gdzie ja już kończyłem dwa razy. To jest po prostu niefortunny wypadek.

- Jestem zawiedziony, że nie mogłem wyrwać Pole Position, ale takie jest życie. Czasem się tak dzieje i nie mam z tym problemu. Przy ewentualnej zmianie reguł nie uważam, że takie czasy powinny być anulowane. To by nie było fair, wszyscy jeździmy na limicie, co nie jest proste. Łatwo w takich sytuacjach o błąd - tłumaczył Max Verstappen. 

Valtteri Bottas, Mercedes

W bardzo podobnym tonie do Holendra wypowiedział się Valtteri Bottas, który zdobył trzecie miejsce w sobotniej czasówce. 

- Obecna regulacja jest dobra. Tak się po prostu dzieje. Czasem w sporcie rzeczy idą nie po twojej myśli, czasem wsprzyja szczęście, a czasem go brakuje, taki jest stan rzeczy. 

Natomiast zupełnie inny kierunek od obu kierowców obrał Toto Wolff. Szef Mercedesa twierdzi, że reguła z Indy Car sprawdziłaby się w Formule 1. 

- Nie wiedziałem, że w Stanach Zjednoczonych jest stosowana taka reguła, ale to inteligentna zasada, która unika zamieszania. Oczywiście nie uważam, że Charles celowo się rozbił, bo to za duża stawka. Natomiast to byłaby fajna inicjatywa, żeby mieć pewność, że polemika w takich sytuacjach jest niepotrzebna i nikt nie wątpiłby w celowość wypadku.