Takimi występami jak dzisiejszy Albon pracuje na degradację z głównego zespołu Red Bulla. Taj w tym sezonie się zupełnie nie odnajduje w nowej konstrukcji i dzisiaj ponownie nie zakręcił się nawet koło punktów.
Szczególnie słaby w jego wykonaniu był początek wyścigu. Alexander źle ruszył do walki i już wtedy stracił kilka miejsc.
Po zakończeniu rywalizacji dwójka stajni z Milton Keynes wyjaśniła, dlaczego ogólnie bardzo interesujący i nietypowy start wyglądał tak, a nie inaczej.
- Oba samochody miały duże problemy z przyczepnością. Pierwsze okrążenie było dużo poniżej tempa przez niedogrzane opony. Kilka zespołów dobrze wyszło na oponach, jak McLaren czy Kimi, który przeleciał pierwsze okrążenie. Normalnie jakby jechał na innym torze niż reszta! Pierwsze 2-3 kółka były dla nas bardzo trudne, to wtedy traciliśmy pozycję za pozycją. Gdy opony już się nagrzały, samochód zaczął się dobrze zachowywać.
Jak sam Albon przyznaje, przyczyną bardzo słabego rezultatu nie było zachowanie samochodu. Zdaniem 24-latka nie był on w stanie wykorzystać tempa bolidu przez kłopoty w newralgicznym momencie toru.
- Cały wyścig spędziłem siedząc na skrzyni innych samochodów. Miałem dużo kłopotów w 14-stce i przez złe wyjścia tam nie mogłem się zbliżyć na prostej na tyle, aby mieć dobrą okazję do wyprzedzenia. Tempo auta było naprawdę dobre, ale nie mogłem z niego skorzystać. To było frustrujące. Strategia na dwa postoje niestety też nie zadziałała.