Alex Albon zaliczył lepsze kwalifikacje niż w kilku poprzednich weekendach i przyznał, że również jechało mu się znacznie łatwiej.
Chociaż strata Taja do swojego kolegi nadal była spora i wyniosła niecałe 0.5 sekundy, czyli mniej więcej tyle co przed GP 70-lecia, to obu kierowców Red Bulla przedzielił tylko jeden samochód, a nie kilka. Oprócz tego, 0.5 sekundy na Spa jest procentowo mniejszą stratą niż na innych obiektach, ponieważ ten belgijski jest najdłuższym w kalendarzu.
Do jutrzejszego wyścigu Alex ruszy z 5. miejsca, ustawiając się za Maxem Verstappenem i Danielem Ricciardo.
Po zakończeniu czasówki Albon ocenił, tak jak zresztą po piątkowych treningach, że czuł się bardziej komfortowo i nie musiał zastanawiać się nad tym, w jaki sposób ustawia swój samochód, który ma opinię trudnej maszyny.
- Dziś na pewno jest kilka pozytywów. Samochód prowadził się dobrze już od pierwszego treningu, a później tylko go poprawialiśmy. Nie czułem, jakbym musiał szukać czegoś. Po prostu dostrajaliśmy go, więc gdy doszło do kwalifikacji, nie było niespodzianki. Auto było, przynajmniej dla mnie, nieco bardziej intuicyjne w prowadzeniu. Było bardziej płynnie od wejścia do środka zakrętu, a ja miałem więcej pewności niż wcześniej. To dobry krok. Ja także nad tym pracowałem i widzę, że na pewno idziemy w dobrym kierunku.
Red Bull przywiózł na Spa kilka poprawek, które pomagają obu jego kierowcom. Alex zdradził, że konsultował swoje odczucia z zespołowym kolegą, a inżynierom najwyraźniej udało się spełnić życzenie zawodników.
- Już po pierwszych zakrętach można wyczuć, czy jest się zadowolonym z balansu. Teraz powiedziałbym, że auto już od fazy wejścia jest nieco bardziej przewidywalne, równiejsze. Rozmawiałem o tym z Maxem. Elementy, które tu przywieźliśmy, niekoniecznie zwiększyły docisk, ale poprawiły te aspekty, a to pozytywne.