Alex Albon wyjaśnił swoje wczorajsze zachowanie, które dotyczyło zignorowania niebieskich flag, gdy za jego plecami znalazł się Charles Leclerc.
Opisywana sytuacja wydarzyła się na etapie osiemnastego okrążenia, gdy wówczas reprezentant Williamsa opuścił aleję serwisową na slickach tuż przed bolidem Monakijczyka, który nadal korzystał z opon przeznaczonych na mokrą nawierzchnię.
Mimo pojawienia się niebieskich flag Albon cały czas utrzymywał swoją pozycję na torze, co z automatu spotkało się z wielką frustracją zawodnika Ferrari, który przez radio wykrzyczał kilka cierpkich słów.
Podczas kolejnego kółka do gry wkroczył inżynier wyścigowy Taja, który kilkukrotnie poprosił swojego podopiecznego o przepuszczenie Leclerca, jednakże sprawa została ostatecznie samoistnie załatwiona, ponieważ sam zainteresowany przestrzelił dohamowanie w Saint Devote.
26-latek zapytany o powód swojego postępowania, odpowiedział - To nie była prosta sytuacja, ponieważ jechałem wtedy na slickach i miałem ogromną przewagę tempa. Potrzebowałbym trzech zakrętów, aby go przepuścić, a potem i tak byłbym na tyle szybki, że mógłbym ponownie znaleźć się przed nim.
- Znalazłem się w takiej sytuacji, w której najlepszym rozwiązaniem dla nas obojga było to, żebym trzymał się z przodu, ponieważ dość szybko bym od niego odjechał i to by zakończyło ten temat.
- To oczywiście niezręczna sytuacja, ale w moim odczuciu to było trochę tak, jakbyśmy go przepuszczali tylko po to, żeby go zaraz wyprzedzić.
Co ciekawe, podobna historia wydarzyła się wczoraj pomiędzy Carlosem Sainzem i Nicholasem Latifim, który również postanowił zignorować obowiązujące zasady dotyczące dublowania.