Alex Albon podjął się trudnego zadania rozwikłania zagadki znakomitego tempa Williamsa z sobotnich kwalifikacji.

Taj, który błyszczał już od Q1, zajął ostatecznie 4. pozycję w czasówce i ustawi się dziś w rzędzie nr 2, mając przed sobą Red Bulla, McLarena i Mercedesa. Jego maszyna, która w klasyfikacji konstruktorów znajduje się w towarzystwie Haasa i Alfy Romeo, spisała się znacznie powyżej oczekiwań i pozwoliła na tak dużą niespodziankę.

O ile Williams ma potencjał na sporadyczne wyskoki, o tyle odnotowanie go na krętym Zandvoort było sporym zaskoczeniem. Stajnia z Grove, która nie dysponuje wybitnie dużym dociskiem, zazwyczaj liczy na obiekty premiujące niezłe prędkości na prostych. Właśnie dlatego lider zespołu miał tak duży problem ze znalezieniem konkretnych przyczyn.

- Nie mam wyjaśnień! - zaczął z uśmiechem Albon, proszony o ujawnienie sekretu. - Szło nam dobrze w FP1, FP2 i FP3. Zakładaliśmy oczywiście, że w końcu zaczniemy spadać. Auto było dobre od pierwszego okrążenia w FP1, ale normalnie w takiej sytuacji inni zaczynają nadrabiać i wchodzą w okienka pracy. Myślałem więc, że być może to my trafiliśmy idealnie. 

- Nie przestawialiśmy zbyt wielu rzeczy w aucie od FP1, a to dało mi pewność. Gdy wystąpi ona na takim torze, tak wąskim i bezkompromisowym, a do tego jedzie się w zmiennych warunkach, to trzeba poczuć tę jedność z autem. Właśnie to zrobiłem w ten weekend.

- Jedyne wyjaśnienie, jakie mam, to przedni wiatr w zakrętach nr 9 i 11. To zawsze były dla nas straszne miejsca, gdzie traciliśmy po 0.2 sekundy. Przy wietrze z przodu też byliśmy tam trochę wolniejsi, ale nie aż tak, może o 0.05 sekundy. Myślę, że to pomogło nam bardziej niż zwykle. Akurat z takim wiatrem jeździliśmy w symulatorze. Zajmujemy się takimi rzeczami i wiedzieliśmy, że to dobry czynnik dla naszej konstrukcji. Dostaliśmy go, co jest miłe.

- W takich warunkach niekoniecznie chodzi o maksymalny docisk, ale o auto, którym da się przyjemnie jechać na limicie. Nasz bolid był taki i to jest moje wyjaśnienie. Nie jest sekretem, że nie jesteśmy zbyt mocni na torach, które wymagają dużego docisku. Myślimy bardziej o [dobrej postawie na] Spa czy Monzy. Jak dla mnie więc to pytanie pozostanie w pewnym sensie bez odpowiedzi.

Mimo startu z wysokiej pozycji Alex zdaje sobie sprawę z tego, że do utrzymania się w doborowym towarzystwie czołówki jeszcze daleka droga.

- Nasze tempo wyścigowe było w porządku w FP2, ale na pewno nie było topowe, a przecież wszystkie najlepsze zespoły są wokół nas. Nie ma kierowcy, który utrzymałby te [szybsze] auta za sobą. One będą tuż za mną, więc szykuje się trudny wyścig. 

- Alpine i Ferrari jeżdżą tu z mniejszym dociskiem niż my. Nie możemy więc zrobić powtórki z Kanady [i utrzymać się dzięki prędkościom na prostych]. Musimy mieć czyste tempo, bo inaczej zostaniemy wyprzedzeni. Potrzebujemy trochę docisku, bo Spa pokazało, że gdy jest go za mało, to przegrzewamy opony.