Alex Albon kolejny raz w tym sezonie zanotował sporą stratę do Maxa Verstappena, a do tego zakwalifikował się na niezbyt wysokiej pozycji.
Podczas ostatniej rundy na Mugello Taj był już blisko Holendra, przynajmniej na starcie, ustawiając się na P4, czyli tuż za nim. Nadal jednak był wolniejszy od niego o sporo, bo aż 0.45 sekundy.
W Rosji, na trudnym torze, który miał nie leżeć RB16, różnica między dwoma zawodnikami Byków wzrosła aż do 1.141 sekundy. Dodatkowo, tym razem na prostej startowej przedzieli ich wiele samochodów, bo duet wywalczył P2 i P10.
Alex Albon był wręcz zaskoczony swoim występem, zaznaczając, iż w jego opinii pojechał na maksa. Nie było to jednak na miarę Maxa, który przewyższył oczekiwania, łapiąc cień aero i wyprzedzając szybszego Mercedesa.
- Nie miałem złego wyczucia w Q1 i Q2. Wygląda na to, że inni po prostu znacząco się poprawili, a ja nie. Nie czułem jednak, że mogłem zrobić dużo więcej, szczerze mówiąc. Drapię się więc po głowie, bo nie czułem się źle w trakcie przejazdów. Jasne, są miejsca, w których można znaleźć kilka dziesiątych. Strata jest jednak tak duża, że jest aż zastanawiająca. Jest więc trochę pracy.
Kierowcy nie dysponowali innymi specyfikacjami części. Jedyną różnicą były podstawowe ustawienia.
- Max miał trochę mniej docisku. Na pewno widać to na prostych, ale on także złapał się w cień za Valtterim, jeśli się nie mylę. Było więc trochę inaczej. Trudno wprowadzić duże zmiany, szczególnie przed kwalifikacjami. Gdy już jest się po FP3, chce się zostać przy swoim poziomie docisku, bo potrzeba chwili, by się znów przyzwyczaić. Ja miałem go trochę więcej, to tyle.