Fernando Alonso i Max Verstappen zabrali głos na temat przebiegu wczorajszych kwalifikacji. 

Sobotnia czasówka na ulicach Księstwa wygenerowała sporo emocji, a w roli głównej wystąpili liderzy Astona Martina i Red Bulla, którzy stoczyli zacięty bój o pierwsze miejsce startowe. Ostatecznie pole position padło łupem Maxa Verstappena, który po szaleńczym okrążeniu zepchnął doświadczonego Hiszpana na P2. 

Zawodnik z Oviedo był bardzo zadowolony z możliwości stoczenia takiego pojedynku, o czym opowiedział, gdy zapytano go o kwestię powrotu do ścisłej czołówki Formuły 1 po wielu latach niepowodzeń i jazdy w środku stawki. 

- To wspaniałe uczucie - stwierdził Alonso. - Zawsze byłem pewny siebie, jeśli chodzi o to, co mogę zrobić za kierownicą. Czasami byłem nawet zbyt pewny siebie, ale to prawdopodobnie część mojego DNA.

- Obecnie pojawiło się wielu nowych fanów, którzy być może pamiętają moje występy z lat 2014-2015 albo oglądali Drive to Survie, gdzie widzieli mnie walczącego wyłącznie o awans do Q3 lub wycofującego się z wyścigu w dymiącym bolidzie. Myślę, że teraz wszystkie te osoby są zaskoczone, widząc mnie z przodu stawki. Dla mnie jest to jednak normalne i cieszę się, ale bardziej zadowala mnie fakt, że nowi kibice widzą, jak szybcy jesteśmy.

Komentując już sam przebieg pasjonującej rywalizacji, obaj jej uczestnicy zwrócili uwagę na to, jak wiele ryzykowali. Verstappen wyjawił, iż postawił wszystko na jedną kartę z powodu słabszego początku finałowego kółka.

- Przebieg kwalifikacji oceniam na całkiem dobry - powiedział Holender - Na początku trzeciego segmentu miałem natomiast trochę trudności z doborem odpowiednich ustawień i pracą opon. Wiedziałem jednak, że ostatnie okrążenie będzie decydujące, gdyż działanie ogumienia uległo znacznej poprawie. Przed trzecim sektorem byłem świadomy, że jestem w tyle za rywalami. Musiałem więc mocno przycisnąć w ostatnim sektorze i podjąć spore ryzyko, aby zredukować stratę, ale na szczęście się udało. 

Dopytywany o to, jak udało mu się to zrobić, odparł: - Po prostu dotknąłem kilku ścian i barierek ochronnych. W zasadzie to praktycznie zawsze byłem dość szybki w tej części toru, ale faktycznie w tym przypadku naciskałem nieco mocniej niż zazwyczaj.

Alonso cieszy się, że kibice nie widzą go już tylko w dymiącym bolidzie

fot. Red Bull

Alonso natomiast nie był szczególnie rozczarowany. Przyznał, iż jego samochód nie czuł się najlepiej w ostatnim segmencie trasy, w którym uciekło mu pole position.

- W Monako zawsze jesteśmy świadkami loterii. Tak jak powiedział Max, wszystko może się tutaj zdarzyć. Często oglądamy incydenty oraz żółte i czerwone flagi. Najlepiej jest więc wcześniej pokonać okrążenie i być z przodu stawki. Kiedy otrzymałem przez radio informację, że jestem na P1, a w grze nadal są tylko Tsunoda i Verstappen, to od razu wiedziałem, że jest spora szansa na drugie miejsce.  

- Dla nas jest to bardzo dobry wynik, ponieważ przyjechaliśmy tutaj z pewnymi obawami względem naszego sobotniego tempa. W tempie wyścigowym jesteśmy bardzo konkurencyjni i dbamy odpowiednio o opony, gdyż degradacja w naszym samochodzie jest na dobrym poziomie.  

- Na torach ulicznych problemem jest jednak przejechanie czystego kółka w Q3 z utrzymaniem odpowiedniej temperatury ogumienia. Jutro ostatecznie ruszamy z pierwszego rzędu, więc plan na sobotę został w pełni zrealizowany. Nie sądzę, abym mógł zrobić cokolwiek więcej.

- Na obu finałowych okrążeniach podniosłem poziom ryzyka do bardzo niewygodnego poziomu. Uważam, że oba te przejazdy w pewnych momentach były ponad limit, ale ostatecznie wszystko odbyło się bez zbędnych przygód. Ostatni sektor wydaje się być najsłabszy w naszym wykonaniu. Już w trakcie FP3 byliśmy chyba dopiero ósmą siłą w tej części toru, więc ewidentnie coś się tam dzieje i musimy to dokładnie przeanalizować.