Fernando Alonso śmiało może dzisiaj myśleć o sobie jako największym przegranym kwalifikacji o GP Austrii. Hiszpan najprawdopodobniej do niedzielnego wyścigu ruszy z odległego P14, co znacznie utrudni mu walkę o choćby punkt.
Niedosyt jest tym większy, że Alonso w Q2 odpadł nie przez swój błąd czy słabe okrążenie, a incydent z sekcji zakrętów 9-10. 39-latek na swoim drugim pomiarowym okrążeniu zanotował dużą poprawę w pierwszych dwóch sektorach, ale w dojeździe do ostatniego zakrętu został zablokowany przez wolno jadący bolid Sebastiana Vettela.
Fernando - czemu nie można się dziwić - bardzo wyraźnie dał znać swoje niezadowolenie inżynierowi w sposób, który nie nadaje się do opisania bez nałożenia cenzury. Następnie rozgoryczony nieco chłodniej skomentował sytuację w pokwalifikacyjnych wywiadach.
- Byliśmy dzisiaj najszybsi w całym sezonie. Myślę, że bylibyśmy koło P4-P5 w Q2, a w Q3 może nawet P5-P6, bo wciąż mieliśmy dwa nowe komplety opon. Ten incydent ma dla nas olbrzymie konsekwencje, bo nasz wybór opon wskazywał, że chcieliśmy jak najwięcej wycisnąć z soboty, która była dla nasz koszmarna. Przypuszczam, że weekend się już dla nas skończył, ale nic z tym nie możemy zrobić.
Alonso odniósł się również do samego incydentu i zachowania Vettela w trakcie szybkiego okrążenia zawodnika Alpine.
- Kara może im coś zmieni, ale nas kosztowało to cały weekend. Myślę, że Seb nie mógł zrobić w tamtej sytuacji wiele więcej, bo w samochodzie polegamy na naszych inżynierach. Tutaj wina leży bardziej po winie zespołu aniżeli Seba.
- Czasem musisz tak spowalniać w tym miejscu, bo samochód przed tobą też to robi. Jeżeli jeden kierowca tak robi, to trzech czy czterech za nim też musi jechać wolniej. Najwięcej tracimy my, bo to zmienia nam wyścig, a to, co im się stanie, wiele dla nas nie zmieni.
Poszkodowany może się czuć również Sebastian Vettel. Niemiec w wyniku tłoku w ostatnich dwóch zakrętach nie mógł zacząć swojej próby i jeszcze na niego spadło zablokowanie Alonso.
Były kierowca Ferrari również okazał przez team radio niezadowolenie z zachowania bolidów poprzedzających, puentując je jako robienie sobie jaj.
- Bardzo późno zobaczyłem Alonso i prawie nic już nie mogłem zrobić. Umawialiśmy się na spowalnianie pomiędzy T8 i T9, więc tak robiłem, ale każdy mnie wyprzedzał, przeskakiwał kolejkę i później zwalniał pomiędzy T9 i T10, gdzie uzgodnione było, żeby nie zwalniać. Resztę historii znacie.
- Uważam, że nie zrobiłem nic złego, na koniec byłem ostatni w kolejce, ale reszta nie powinna jej przeskakiwać i później zwalniać. Nie wiem, czy nie słuchali zaleceń, czy co - skomentował w padoku Vettel.