Sędziowie zakończyli analizę incydentu z udziałem Carlosa Sainza i Fernando Alonso, do którego doszło pod koniec sprintu F1 w Chinach.

Hiszpanie starli się ze sobą w drugim sektorze, kiedy to ten starszy z nich próbował odzyskać swoją pozycję w naprawdę twardej walce. Ta okazała się jednak nawet trochę za twarda i doprowadziła do przebicia opony w bolidzie Astona, co totalnie zniweczyło jego szanse na dobry wynik i zmusiło ekipę do wycofania samochodu.

Po wszystkim sędziowie postanowili zaprosić obu uczestników zajścia na rozmowę, a po zamknięciu dochodzenia uznali, że to Alonso popełnił w tamtej sytuacji błąd. Mimo tego, że sam poniósł duże konsekwencje tamtego kontaktu, to i tak zdecydowano się na dodatkowe ukaranie go.

Do czasu sprintu doliczono mu 10 sekund, ale wartość ta jest oczywiście bez znaczenia. O wiele gorsze dla Hiszpana są +3 punkty karne, przez które ma już 6 w okresie 12 miesięcy. Podobna kara spotkała go też w Australii, stąd stan jego konta jest w tej chwili dość wysoki.

Niestety oświadczenie sędziów, na które przyszło nam czekać 2,5 godziny, kompletnie nie wyjaśnia przyczyny dopisania mu tylu punktów. Podano jedynie, że na podstawie materiału oceniono, iż to Alonso doprowadził do kolizji, po której Sainz miał uszkodzenia.

Kara 10 sekund została uzasadniona obecnym podejściem, według którego stanowi bazę w przypadku wywołania kontaktu.

Ponadto w dokumencie znalazło się miejsce na notatkę dla samej FIA, punktujące niejasny język w kwestii karania samochodów, które odpadły ze sprintu, ale są klasyfikowane.

Poprosiliśmy już Federację o wyjaśnienie sprawy punktów karnych.