Fernando Alonso na gorąco odniósł się do kontrowersyjnie wyglądającego błędu, który przeszkodził kilku kierowcom.
Pod koniec Q1 Hiszpan wyjechał z toru w zakręcie nr 15, wywołując żółte flagi w niefortunnym dla jego rywali momencie, czyli wtedy, kiedy podążali oni za nim, wykonując szybkie próby.
Jego pomyłka nie została potraktowana przez wszystkich jak zwykły błąd. Mocno zdenerwowany był chociażby Alex Albon, który wściekał się przez radio, krzycząc, że za takie postępowanie powinna należeć się kara.
Dwukrotny mistrz świata został zapytany o to zajście po wyjściu z bolidu i wytłumaczył się, zwracając uwagę na chęć bycia ostrożnym w obliczu wpadek innych kierowców.
- Niezbyt - zaczął, gdy poproszono go o powiedzenie, czy były to jakieś gierki. - Ten zakręt, co widzieliśmy w czasówce, jest ekstremalnie wymagający. Zahamowałem późno i nie mogłem wyrobić się w zakręcie, czy też czułem, że się nie wyrobię. Wykorzystałem więc pobocze. McLaren zrobił to samo w Q2. Sebastian czuł, że da radę, ale urwał skrzydło. To zawsze trudna decyzja, którą podejmujesz w 0.1 sekundy. Ja postanowiłem wyjechać.
- Wiem, że jest to frustrujące, bo była kolejka samochodów i tylko 2 minuty do końca, ale szczerze mówiąc, rozumiem ich, bo też byłem w tej sytuacji wielokrotnie. Esteban stracił przecież możliwość awansu przez McLarena.
- Musimy znaleźć lepsze rozwiązanie, bo wszyscy powinniśmy być w stanie wykonać swoje próby. Super pole, jak stary format, gdy byliśmy samemu na torze... być może to było dobre i dla telewizji, i dla nas. Teraz jest za dużo interakcji z innymi bolidami i flagami, a to nie jest najlepsze.