W czwartkowy wieczór Alpine wypuściło nietypowy komunikat prasowy, w którym wyjaśniło, kto jest de facto szefem tego zespołu F1, a kto pełni taką funkcję czysto formalnie. To skutek nagłego odejścia Olivera Oakesa oraz przejęcia władzy przez doradcę ekipy, Flavio Briatore.

Po niespodziewanej rezygnacji szefa francuska stajnia od razu potwierdziła, że jego obowiązki będzie wykonywał teraz kontrowersyjny Włoch. To samo w sobie nie było niczym nadzwyczajnym, gdyż jasne było, że i tak miał on do powiedzenia niezwykle dużo.

Ciekawiej prezentowały się kwestie formalne, bowiem Briatore nie wydawał się odpowiednią osobą do oficjalnego objęcia tego fotela. To postać, która nie kwapi się do przesadnego eksponowania, a poza tym łatwo naświetlałaby swoją burzliwą przeszłość. Przede wszystkim jednak 75-latek nie ma odpowiednich papierów.

Briatore to doradca zespołu, czy też doradca wykonawczy, a nie jego członek. Przyjmuje się, że jest zatrudniony na nieco innych warunkach, nie przez samo Alpine, niczym normalny personel. Poza tym po prostu nie posiada licencji F1, co uniemożliwia mu pełnoprawne objęcie takiego stanowiska. 

W związku z tym Alpine musiało znaleźć oficjalnego następcę Oakesa. Został nim dyrektor wyścigowy, Dave Greenwood, który dołączył do stajni z Enstone na początku tego roku. Greenwood przyszedł z Hitecha, czyli zespołu, który prowadził Oakes. Wcześniej był naturalnie w F1, gdzie reprezentował Ferrari (jako inżynier wyścigowy Kimiego Raikkonena), Manora i Renault - to tam, w mistrzowskich czasach Briatore, święcił największe sukcesy.

- Przedstawiamy rozjaśnienie ostatnich historii, które dotyczą naszej struktury zarządczej. Alpine potwierdza, że Dave Greenwood (dyrektor wyścigowy) został przypisany do roli reprezentanta zespołu dla celów administracyjnych, które są związane ze wszystkimi interesariuszami. W pełni odpowiedzialny za zespół jest Flavio Briatore, włączając w to obowiązki, które wcześniej wykonywał Oliver Oakes - napisało Alpine.