W związku z planowanym wejściem do Formuły 1 Amerykanie zawarli wstępny kontrakt z francuskim koncernem, lecz długi proces rozpatrywania wniosków przez FIA skutkował przedawnieniem umowy, która ważna była do końca marca.

Międzynarodowa Federacja Samochodowa w zeszłym tygodniu zaakceptowała aplikację Michaela Andrettiego, dopuszczając go do kolejnego etapu, w którym do analizy wkroczą właściciele praw komercyjnych F1 (FOM).

Alpine miało przygotowywać silniki oraz inne potrzebne części dla potencjalnego debiutanta, a w dłuższej perspektywie dzięki tej współpracy syn mistrza świata F1 z 1978 roku i Cadillac podjęliby się tworzenia własnych jednostek napędowych. Francuzi nie posiadają żadnych partnerów silnikowych, dlatego są naturalną opcją dla nowej ekipy. 

W rozmowie z Motorsport.com na temat wygaśnięcia porozumienia wypowiedział się tymczasowy szef francuskiej załogi, Bruno Famin, który wyjawił ciekawe informacje.

- Mieliśmy wstępny układ z Andrettim, który już jednak wygasł - zaczął Bruno. - [Michael] miał otrzymać zgodę na wejście do F1 przed określoną datą. Oznacza to, że jeśli chcemy teraz nawiązać współpracę, to trzeba wynegocjować nowy, formalny kontrakt. W tej chwili nie mamy z nim żadnej umowy.

Famin zaznaczył, że Alpine nie ma w planach negocjacji z amerykańskim koncernem, dopóki FOM nie wyrazi zgody na dołączenie do królowej motorsportu.

- Wszyscy widzimy, jaka jest sytuacja. Potrzebujemy decyzji Formuły 1, zanim wznowimy współpracę z Michaelem. My nadal robimy swoje i nie zmieniamy naszego procesu. Wciąż oczekujemy, że warunki [wcześniejszego kontraktu] zostaną spełnione. 

- Nie mówię jedynie o Andrettim, ale cykl dostaw części rozpoczyna się bardzo długo przed rozpoczęciem sezonu. Oczywiście w zależności od sytuacji pewne rzeczy będziemy w stanie zrobić, a inne nie. Na razie nie ma sensu dywagować, ponieważ w tym momencie nie jesteśmy nawet w punkcie wyjścia.

Choć Francuzi byli w kontakcie z potencjalnym 11. zespołem, to wciąż trzymali się narracji prowadzonej przez pozostałe ekipy, a mianowicie że amerykańska załoga powinna zostać zatwierdzona jedynie wtedy, gdy przyniesie widoczne korzyści światkowi Grand Prix. 

- Nie mamy nic przeciwko kolejnemu teamowi, jeśli naprawdę wniesie wartość dodaną do całego biznesu, ogólnie do Formuły 1. Teraz organy zarządzające zdecydują, jaki wpływ może mieć Andretti. Jeżeli ocenią, że będzie on dobry dla sportu, to będziemy z tego zadowoleni.

- Nie chcemy jednak, aby nowy zespół osłabił wartość naszych aktywów, czerpanych z mistrzostw. Jeżeli tak się stanie, to będziemy temu przeciwni - zakończył szef Alpine.