Dwaj debiutanci na sezon F1 2025 wpadli na ten sam pomysł co do wyboru swojego numeru startowego. Jeden z nich będzie musiał postawić na inną opcję.
Gdy w Formule 1 pojawiają się nowi kierowcy, to zainteresowanie kibiców często przyciąga kwestia numerów - jest to w końcu jeden ze sposobów na identyfikację. Dla zawodników to natomiast znak firmowy i coś, wokół czego można budować swoją markę.
Seria wprowadziła ten system nieco ponad 10 lat temu i zdarzały się już przypadki rezygnowania z ulubionego numeru, bo ten był zajęty. Teraz dostaliśmy wyjątkową sytuację, bowiem dwie nowe twarze chętnie widziałyby na swoich bolidach to samo oznaczenie, a więc #12.
Jako pierwszy zapowiedział to Jack Doohan, który parę dni temu skomentował sprawę na Instagramie: - Wydaje mi się, że to już dość powszechna wiedza, ale wybiorę numer 12. Myślałem o tym przez przerwę wakacyjną i w końcu się zdecydowałem. A więc 12 będzie numerem, z którym zacznę sezon F1.
Występ Andrei Kimiego Antonellego w treningu na Monzy przyciągnął jednak uwagę właśnie ze względu na ten numer. Włoch już w przeszłości ścigał się z dwunastką i to samo uczynił we wczorajszym FP1. Było to odstępstwo od numerów rezerwowych, bo Mercedes uzyskał zgodę FIA.
Antonelli podczas dzisiejszego spotkania z mediami zdradził, że nie był to zbieg okoliczności, bo taki jest jego plan na starty w królowej motorsportu: - Tak, wybiorę 12. Jest wiele numerów, które lubię, ale ten jest wyjątkowy ze względu na idola. Używałem go od czasów F4 i zawsze szło mi dobrze. Nie ma powodu, aby zmieniać go na przyszły rok.
Powód mógłby się znaleźć, gdyby Alpine nie było sobą i nie dało się ograć nawet w tutaj. Zdaniem Autosportu Mercedes złożył wniosek jako pierwszy, a procedury FIA mają być oparte o zasadę „kto pierwszy, ten lepszy". Oznacza to, że Doohan powinien poszukać innego rozwiązania.
Idol Antonellego, Ayrton Senna, ścigał się z #12 w latach 1985-1988. Odkąd w F1 istnieją stałe numery startowe, z takim oglądać mogliśmy Felipe Nasra w sezonach 2015-2016.