Przedstawiciele działów technicznych Astona Martina oraz Red Bulla odnieśli się do sprawy niewątpliwych podobieństw między bolidami obu zespołów, która rozgrzewa cały światek Formuły 1 do czerwoności.

Brytyjski skład wywołał mnóstwo kontrowersji przed startem wyścigowego weekendu w Hiszpanii, przywożąc zapowiadany od dłuższego czasu znaczący pakiet poprawek. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ulepszony samochód Astona łudząco przypomina maszynę Czerwonych Byków.

Kwestia ta szybko stała się przewodnim tematem w środowisku F1, a także nie umknęła uwadze FIA, która dogłębnie przeanalizowała zmienioną wersję bolidu stajni z Silverstone. Federacja nie dopatrzyła się żadnych nieprawidłowości w najnowszej koncepcji AMR22, deklarując, że została ona przygotowana w sposób całkowicie niezależny.

Sprawa nie została jednak w pełni zamknięta, ponieważ Red Bull nie przestał podważać legalności konstrukcji Astona, zapowiadając wszczęcie wewnętrznego śledztwa ws. potencjalnego wycieku danych. Na przestrzeni ostatnich miesięcy zespół Lawrence'a Strolla pozyskał kilku inżynierów austriackiej ekipy, która w związku z tym zamierza dokładnie zbadać ten wątek.

Aston był zaskoczony koncepcją bolidu Red Bulla

Z piątkowych wypowiedzi szefostwa wiceliderów klasyfikacji konstruktorów dało się wywnioskować, że nie są oni stuprocentowo pewni co do wyniku dochodzenia organu zarządzającego. Dzień później temat ten został wywołany podczas konferencji prasowej, na której pojawili się przedstawiciele obu zaangażowanych ekip.

Andrew Green, który nadzoruje departament techniczny Astona, pokusił się o stwierdzenie, że widoczna gołym okiem ewolucja modelu AMR22 była zaplanowana na długo przed przybyciem ludzi z Milton Keynes do brytyjskiej ekipy oraz ujrzeniem podobnej koncepcji Red Bulla.

Zostawiliśmy sobie wiele opcji dotyczących podwozia - zaczął Brytyjczyk. - Bardzo wcześnie planowaliśmy wprowadzenie znaczących zmian, gdyż potrzebowaliśmy ich na szósty wyścig sezonu. Dzięki [wczesnej] prezentacji samochodu upewniliśmy się, że będziemy mogli dostosować nasz projekt, by dać sobie swobodę zrobienia czegoś takiego.

- Gdybyśmy nie zaplanowali tego na początku [etapu przygotowań], nie sądzę, abyśmy byli w stanie dokonać tego w ramach limitu budżetowego. W przeciwnym razie, gdybyśmy mieli taką możliwość, byłaby to ostatnia zmiana, jaką moglibyśmy wprowadzić w samochodzie.

Aston był zaskoczony koncepcją bolidu Red Bulla

- Jeśli spojrzysz na rozwój auta, będziesz wiedział, że cały plan [wprowadzenia wersji B] został opracowany pod koniec zeszłego roku, zanim jeszcze ujrzeliśmy samochód kogokolwiek. Znajdowaliśmy się na podwójnej ścieżce. Szokiem i niespodzianką było z kolei to, że Red Bull również zbudował podobną koncepcję - stwierdził Andy, zaznaczając, że Aston nie spodziewał się tak bliźniaczego Red Bulla RB18.

Moim zdaniem to tylko wzmocniło nasze poczucie, że z dwóch kierunków, które wybraliśmy, poszliśmy w złą stronę. Uważam, że było to potwierdzenie tego.

Dyrektor techniczny zielonych odrzucił także oskarżenia obozu Byków z Helmutem Marko na czele, który w piątek dość odważnie zasugerował, że istotne dane Red Bulla faktycznie dostały się w ręce rywala. 

- Nie wiem, czego dotyczą te oskarżenia, o których wspomina Red Bull - kontynuował. - Na żadnym etapie nie dostaliśmy żadnych danych od jakiegokolwiek zespołu, od nikogo. FIA przyjechała [do fabryki Astona] i przeprowadziła dokładne śledztwo.

- Zbadali wszystkie dane z historii [powstawania] tego bolidu, porozmawiali ze wszystkimi zaangażowanymi osobami i doszli do wniosku, że jest to całkowicie niezależny projekt. Ten samochód był już opracowany w połowie minionego roku jako część procesu rozwojowego i większość elementów została zatwierdzona, zanim ktokolwiek z Red Bulla w ogóle się u nas pojawił. Myślę więc, że ich oskarżenia są niewłaściwe.

Aston był zaskoczony koncepcją bolidu Red Bulla

Green podkreślił również, że jest niepocieszony taką postawą Red Bulla w obliczu komunikatu FIA, który miał na celu całkowite oczyszczenie Astona z zarzutów.

Jestem tym rozczarowany, zwłaszcza że FIA wydała oświadczenie w sprawie samochodu. Przyszli i sprawdzili, a następnie poinformowali, że wszystko jest skutkiem legalnej i niezależnej pracy. To oni widzą wszystkie dane, nie tylko dla nas, ale też dla innych zespołów. Jako jedyni mogą dokonać oceny, do czego są zobowiązani przepisami. Dla mnie to koniec - skwitował.

Na temat bliźniaczej konstrukcji stajni z Silverstone wypowiedział się także dyrektor techniczny Byków, czyli Pierre Wache, który zdecydowanie nie chciał powiedzieć zbyt wiele, ostrożnie dobierając słowa.

Dla nas głównym aspektem było upewnienie się, że wszystko zostało wykonane zgodnie z zasadami. FIA sprawdziła to i wygląda na to, że wszystko było okej. Jeśli chodzi o naszą stronę, mamy teraz zbadać, czy nie doszło do wycieku danych. Chcemy się upewnić i zajmujemy się tym w tej chwili - wyznał.

W kwestii inżynierii wstecznej satysfakcjonujące było to, że zespół [Aston] nas skopiował. Oznacza to, że nasza koncepcja nie jest taka zła.

Aston był zaskoczony koncepcją bolidu Red Bulla

- Chcemy mieć pewność, że chronimy samych siebie. Przy limicie kosztów głównym aspektem budżetu jest własność intelektualna i chcemy być pewni, że sposób, w jaki wydajemy nasze pieniądze, jest bezpieczny. 

- Jeśli chodzi o działania FIA, myślę, że odpowiedź Federacji jest jasna. Wszystko wskazuje na to, że samochód i sposób opracowania go były legalne. Nie podejmiemy żadnych dalszych działań w tej sprawie, dopóki nie znajdziemy czegoś, co byłoby naszym atutem - powiedział, potwierdzając, że Red Bull skupia się na prowadzeniu dochodzenia we własnym zakresie.

Wache dodał, że kontrolowanie wiedzy osób, które przenoszą się z jednego zespołu do drugiego, nie jest możliwe, ale jednocześnie podkreślił, iż wyniesienie własności intelektualnej byłoby poważnym naruszeniem przepisów.

To jak drużyna piłkarska, a piłkarze są inżynierami w tym biznesie. Moim zdaniem nie o to nam chodzi w tym całym zamieszaniu. Ważniejsze jest to, że w przypadku wycieku plików elektronicznych znajdujących się w systemie nie możemy kontrolować tego, co oni wiedzą. Nie możesz się czegoś oduczyć i nie o to nam chodzi.