Otmar Szafnauer wypowiedział się na temat powodów, które zmusiły go do podjęcia decyzji o odejściu z Astona Martina.
Przejście rumuńsko-amerykańskiego inżyniera do Alpine już od dłuższego czasu wisiało w powietrzu, stąd też niewielkim zaskoczeniem było ostateczne ogłoszenie rozejścia się zespołu z Silverstone z jego szefem po ponad dekadzie.
Dywagacje pośród ekspertów i kibiców dotyczyły natomiast powodów tej decyzji. Sporo mówiło się o niewłaściwej koncepcji samochodów brytyjskiej stajni na sezony 2021 oraz 2022, a także zmniejszeniu autorytetu Szafnauera w ekipie poprzez rozbudowanie kadry zarządzającej o Martina Whitmarsha.
Główny bohater tej sagi postanowił na antenie F1TV nieco opowiedzieć o tym, co doprowadziło do zmiany zielonej koszulki na błękitną. Ważnym powodem miał być styl pracy Lawrance’a Strolla, który nie odpowiadał 57-latkowi.
- Jak powiedział mój przyjaciel, w kościele katolickim jest tylko jeden papież. Gdy masz dwóch papieży, to nie jest w porządku. Dlatego stwierdziłem, że przyszedł czas, aby odejść i zostawić Astona Martina z jednym papieżem.
Pozwolił on sobie na porównanie byłego już przełożonego z Vijayem Mallyą (właścicielem zespołu jeszcze z czasów Force India), które ukazuje ogromny kontrast pomiędzy sposobem zarządzania Hindusa i Kanadyjczyka.
- Każdy ma właściciela i każdy ma szefa. Ta kwestia nie jest skomplikowana. Ale właściciel i szef, z którym wcześniej współpracowałem, nie prowadził mikrozarządzania, tylko pozostawiał to mnie. Vijay przyjechał trzy, może cztery razy w roku, żeby być na bieżąco. Tak więc reszta była w naszych rękach. To zupełnie inny system pracy niż ze Strollem. To nie działało.
Odniósł się także do kontaktów z ludźmi wewnątrz i ogromu pracy, którą wykonał, będąc w szeregach siódmego konstruktora zeszłego sezonu.
- Miałem świetne relacje z pracownikami i pracowniczkami w Silverstone. Podwoiłem rozmiary tego zespołu przez te 12 lat mojej obecności w nim.
- Przez ten czas zatrudniono mnóstwo osób. Nie chcę powiedzieć, że własnoręcznie, przeze mnie, ale przykładałem rękę do zatrudniania, rekrutowania ich z innych ekip i scalania drużyny, która dobrze funkcjonowała. Będę za nimi tęsknił.
Szafnauer zapewne nieco gorzej będzie wspominał byłych przełożonych. Chociaż jesienią 2021 sam zainteresowany myślał, że nowe osoby w ekipie nie wpłyną na jego pracę, rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
- Powiedziano mi jasno, że obowiązki, które miałem wcześniej, nigdy do mnie nie wrócą - wyjawił, cytowany przez Autosport. - Gdy się tego dowiedziałem, [uznałem], iż to czas na odejście. To stało się podczas ostatniego wyścigu. Powiedziano mi, że kiedyś byłem w stanie prowadzić zespół, ale już tego nie robię.
- Miałem kontrakt - przypomniał to, co podkreślał w zeszłym roku, dementując plotki. - Nie miałem powodów, by odchodzić. O ile moje zadania nie zostałyby mi odebrane, zostałbym tam.
Otmar - zgodnie z doniesieniami - został zrekrutowany przez Alpine, które podeszło do niego w zupełnie inny sposób i sprawiło, by poczuł się chciany.
- Wszystkie rozmowy z [nowym] kierownictwem wyglądały tak: "zobacz, chcemy Cię z powodu Twojego doświadczenia w F1, chcemy wprowadzić to do Alpine, byś pomógł nam wygrywać wyścigi". Gdy rekrutujący ludzie mówią coś takiego, czujesz się bardzo pewnie, bo wiesz, dlaczego to robią i chcą twojego doświadczenia. Dlatego w to wszedłem.
- Jak do tej pory nie zrobiłem niczego. Mówiłem to wcześniej i to wprowadziłem, a teraz powiem to ponownie - ten zespół ma niesamowite możliwości oraz znakomitych, mądrych ludzi. Potrzebuję jednak dobrej oceny wszystkiego, bo jeśli zacznie się robić zmiany tylko dla zmian, można się pomylić.
- Nie można zmieniać tylko po to, by coś się zmieniło. Potrzeba naprawdę dobrej, porządnej oceny. Wtedy, mając doświadczenie, można powiedzieć, że wynika z niego, iż w tych aspektach inne zespoły są lepsze, to daje im osiągi, więc spróbujmy je poprawić, natomiast w tym i w tym jesteśmy super.
- Są obszary, które już widziałem i w których musimy pójść do przodu, ale to nadal tryb oceniania.