Lando Norris i Pierre Gasly zabrali głos w sprawie niedzielnego incydentu, który doprowadził do wykluczenia z dalszej rywalizacji reprezentanta McLarena.
Pierwszy w historii wyścig w Miami nie należał do najbardziej emocjonujących, jednakże poziom napięcia został nieco podniesiony w samej końcówce, gdy na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, który był następstwem sporego chaosu w środku stawki.
Sprawcą całego tego zamieszania został w tym przypadku Pierre Gasly, który na 41. okrążeniu dość niefortunnie zetknął się z Lando Norrisem, co poskutkowało wyrzuceniem z dalszego ścigania młodego Brytyjczyka.
- Oczywiście widziałem, że mam go po prawej stronie. W tym miejscu tor skręca lekko w prawo, więc starałem się po prostu jechać zgodnie z wyznaczoną linią jazdy, jednak on widocznie postanowił pojechać nieco inaczej - przyznał Lando Norris w rozmowie ze Sky Sports F1.
- Cały czas patrzyłem w swoje prawe lusterko. Nie mam pojęcia, jak do tego doszło. Byłem przekonany, że zrobiłem wszystko tak, jak należy, ale tym razem zakończyło się to głupim wypadkiem. Oczywiście jestem zdenerwowany, ponieważ mogliśmy dziś zdobyć kilka punktów, no ale tak to już bywa.
- Trudno jednak dokładnie określić, ile nas to kosztowało. Kiedy utknie się w pociągu DRS, to wówczas trudno zrobić cokolwiek. Mieliśmy dziś naprawdę dobre tempo, ale nie mogliśmy go w pełni wykorzystać.
- Na pit stopach można było odrobić jedną, dwie, a może nawet i trzy pozycje. Chłopaki przez cały sezon wykonują fantastyczną robotę i to był pierwszy raz, kiedy zaliczyliśmy nieco wolniejszy i nie tak idealny postój, jak ma to miejsce zazwyczaj. Pracują naprawdę ciężko, ale czasami takie sytuację się zdarzają. Musimy się po prostu od tego odbić i wrócić silniejsi.
Francuz z kolei, odnosząc się do tego zdarzenia, podkreślił istotną rolę Fernando Alonso, który okrążenie wcześniej doprowadził do poważnych uszkodzeń w jego samochodzie.
- Przede wszystkim zaczęło się od tego, że Fernando wjechał we mnie w zakręcie numer 1 okrążenie wcześniej i praktycznie zniszczył tylne zawieszenie - dodał Francuz.
- Chcieliśmy przejechać jeszcze jedno kółko, by zobaczyć, czy możemy kontynuować, ale auto było zbyt mocno uszkodzone, by w ogóle utrzymać się na torze, co pokazał 1. sektor.
- Podczas próby powrotu miałem kontakt z Norrisem. Próbowałem skręcić w prawo, by puścić innych, ale wtedy on nadjechał i niestety doszło do stłuczki.
Nieco mniej konkretów na temat swojego zajścia powiedzieli Mick Schumacher oraz Sebastian Vettel, których świetne relacje nie są żadną tajemnicą.
- Szkoda, bo obaj odpadliśmy i z wyścigu, i z punktów - powiedział czterokrotny mistrz świata. - Jestem rozczarowany, bo mieliśmy dobrą okazję na zdobycie czegoś. Nie wiem, co się stało. Nie spodziewałem się go, ale muszę spojrzeć ponownie. Gdy go zobaczyłem, było już za późno i mieliśmy kontakt.
- Trudno powiedzieć i trudno ocenić coś z perspektywy kokpitu - dodał młodszy z Niemców. - Muszę zobaczyć to z zewnątrz. Dobrze będzie dowiedzieć się też, co Seb o tym myśli. Potem musimy zostawić to za sobą.
- Nie, ja też nie jestem zły [na Seba]. Dobrze, że mogę się od niego uczyć. Jest niezwykle wartościowym przyjacielem.