Po paru godzinach Audi potwierdziło transfer Jonathana Wheatleya, który odejdzie z Red Bulla i obejmie stanowisko szefa zespołu F1. Niemcy dali się dziś zaskoczyć tą informacją, aczkolwiek ich komunikat pokazuje pozytywną rzecz oraz zdradza kilka dodatkowych szczegółów.

Gdy Byki przekazały, że po sezonie 2024 rozstaną się z jednym ze swoich ojców sukcesu, można było oczekiwać oświadczenia prasowego Audi. To jednak wcale nie nadchodziło, a po krótkim czasie Auto Motor und Sport podał, że doszło tutaj do komunikacyjnej wpadki i kompletnego wzięcia ich rodaków z zaskoczenia.

Z reguły zespoły F1 dogadują terminy swoich ogłoszeń w taki sposób, aby zrobić to jednocześnie lub - co mogłoby mieć miejsce przy tak ważnym pracowniku - dać tej ekipie, która traci kluczową postać, pierwszeństwo i możliwość złożenia podziękowań. Było to doskonale widoczne np. w związku z kontraktem Lewisa Hamiltona z Ferrari, kiedy to o odejściu formalnie najpierw poinformował Mercedes.

W przypadku Wheatleya było to o tyle dziwne, że Red Bull nie tylko podziękował za współpracę, ale też sam potwierdził, dokąd uda się jeden z jego dotychczasowych filarów. Naturalnie więc po paru godzinach oczekiwania Audi musiało nadrobić swoje zaległości.

Drugi komunikat ma w sobie kilka interesujących rzeczy. Przede wszystkim wynika z niego, że Jonathan dołączy do stajni najpóźniej w lipcu 2025 roku. Oznacza to, że chociaż przepracuje pozostałą część sezonu F1 2024 w granatowej koszulce, to od królowej motorsportu odpoczywał będzie przez mniej więcej pół roku. Wygląda to więc na dość standardowy okres 12 miesięcy oczekiwania na rozpoczęcie nowej pracy, aczkolwiek pozostanie w RBR nieco dłużej niż zwykle jest interesujące. 

Dzięki temu, że niedawno udało się ściągnąć Mattię Binotto, w Audi dojdzie do ciekawego podziału zadań. Włoch będzie trudnił się kwestiami operacyjnymi i technicznymi, a więc rozwojem bolidów w Hinwil oraz jednostek napędowych w Neuburgu. Brytyjczyk przejmie natomiast obszar wyścigowy, zarządzanie zespołem na torach i zostanie formalną twarzą projektu w mediach.

Obaj będą wspólnie odpowiedzialni za to, aby odnosić sukcesy, choć Audi wyraźnie zaznacza, że ten ruch miał jasno podzielić obowiązki. Najprawdopodobniej jest to reakcja na doniesienia o konflikcie i wchodzeniu sobie w drogę przez poprzednich głównodowodzących, zwolnionych już Andreasa Seidla i Olivera Hoffmanna, którzy mieli być przez to nieefektywni. 

Na szczycie całej struktury znajdzie się prezes zarządu Saubera, Gernot Dollner. To do niego raportować będą Wheatley i Binotto. 

- Zatrudniając Jonathana i Mattię, zrobiliśmy decydujący krok w stronę naszego wejścia do Formuły 1 - powiedział Dollner. - Jestem przekonany, że dzięki tej dwójce będziemy w stanie połączyć ekstremalnie wysokie poziomy kompetencji w Audi. Ich doświadczenie i możliwości pomogą nam w szybkim zajęciu odpowiedniej pozycji w bardzo konkurencyjnym formułowym światku - podsumował.

- Jestem niezwykle dumny z drogi, jaką przeszedłem jako część Red Bull Racing w ostatnich 18 latach - dodał Wheatley. - Odejdę, mając w głowie wiele dobrych wspomnień. Pojawiła się jednak okazja odegrania ważnej roli w wejściu Audi do Formuły 1. Zostanie szefem zespołu fabrycznego to ekscytująca i unikalna szansa, a ja nie mogę się już doczekać tego wyzwania. Cieszę się z możliwości współpracy z Mattią, którego znam dawna. To odpowiednia osoba do wspólnego prowadzenia tego projektu - podkreślił.

- Znam Jonathana od wielu lat i bardzo cenię go jako doświadczonego oraz zaangażowanego eksperta od sportów motorowych - stwierdził Binotto. - Sezon 2026 nie jest tak daleko, a ja czekam z niecierpliwością na stworzenie nowego zespołu wyścigowego Audi wraz z Jonathanem, a także poprowadzenie ekipy do sukcesów.