Włoska ekipa zaliczyła kolejne trudne zawody, podczas których jej wybory strategiczne były wątpliwej jakości.
Charles Leclerc oraz Carlos Sainz ustawili się polach numer 4 i 5, lecz metę przecięli na samym dole punktowanej dziesiątki. Za taki stan rzeczy odpowiadała taktyka, która była niedopasowana do warunków panujących wczoraj na Silverstone oraz czynników losowych.
Monakijczyk pojawił się w alei serwisowej na 18. okrążeniu, najszybciej z grona osób jadących na pośredniej mieszance. Wszystkie samochody, które finiszowały przed nim, zdjęły opony z żółtym paskiem minimum 10 kółek później. Charles odwiedził mechaników raz jeszcze, na 32. okrążeniu, czyli podczas VSC, kiedy zamienił hardy na kolejne mediumy.
Hiszpan porzucił swoją pośrednią mieszankę na 26. okrążeniu i otrzymał twardą, na której dojechał już do końca. Brak kolejnego pit stopu nie był dla niego kłopotem, bowiem preferował mieć inne narzędzia niż konkurencja.
- Naprawdę myślałem, że to było 50/50 - powiedział Sainz. - Dlatego zostawiłem to zespołowi. Rozważałem, czy lepiej być na P10 i wokół mieć podobnie szybkie bolidy, czy może znaleźć się na P7 i próbować utrzymać się na twardym ogumieniu. Podjęliśmy ryzyko, ale prawie się udało.
Fred Vasseur, który krótko określił takie postępowanie prawidłowym, przyznał ogólnie, że zespół padł ofiarą swoich piątkowych problemów. Dotyczyły one Leclerca, który stracił FP2, co przełożyło się na brak odpowiednich danych.
- Po kwalifikacjach, startując z P4 i P5, mieliśmy poczucie, że powinniśmy byli zrobić znacznie lepszą robotę - zaczął Francuz. - Nie możemy być zadowoleni z 9. i 10. miejsca. Teraz należy poważniej przeanalizować weekend. W piątek nie zrobiliśmy długiego przejazdu na softach, bo Charles siedział w garażu.
- Obawialiśmy się o degradację. Myślami byliśmy mniej więcej przy pierwszych wyścigach sezonu. Dziś zachowywaliśmy się zbyt konserwatywnie, jeśli chodzi o zarządzanie oponami. Nie naciskaliśmy wystarczająco mocno. W kwestii degradacji doszło po prostu do nieporozumienia, które wzięło się z piątku, a nie z wyścigu.
- Mieliśmy też pewnego pecha z neutralizacją. To jednak nie zależy od nas i nie musimy o tym myśleć, bo trzeba zajmować się tym, co możemy kontrolować.