Oscar Piastri wygrał fenomenalne GP Azerbejdżanu 2024. To jego drugie zwycięstwo w F1. Tym razem nie trzeba było go przepuszczać, bo sam genialnie zaatakował Charlesa Leclerca i utrzymał prowadzenie do mety. Po wielkiej kraksie na koniec podium uzupełnił George Russell. Dużo strat odrobił za to Lando Norris, a punkty zdobył nawet Franco Colapinto.

 

Oceny kierowców są już OTWARTE.

 

To był kawał dobrego ścigania, które zakończyło się tym, z czego znany jest Baku City Circuit - chaosem. Start lepiej rozegrał Leclerc, którego Piastri był w stanie gonić przez zaledwie kilka okrążeń. Monakijczyk przed pit stopem miał dobrych 5-6 sekund przewagi, ale po zmianie opon dystans po prostu zniknął. McLaren lepiej czuł się na twardej mieszance, a gdy zbliżył się do bolidu Ferrari, to nie potrzebował specjalnego zaproszenia.

Oscar zaatakował w stylu, który Australia zna doskonale z manewrów Daniela Ricciardo - z daleka i odważnie. Wykonał swoje zadanie perfekcyjnie, nie dał się skontrować ani do zakrętu nr 2, ani na kolejnej prostej, a następnie rozpoczął defensywny koncert. Jego bolid wydawał się ciut szybszy na prostych, ale Leclercowi w żadnym momencie nie udało się zanurkować. Mógł trzymać się jedynie zewnętrznej w T1 i choć momentami był całkiem blisko, to nie przebił się i sam nagle musiał bronić P2.

Pod koniec zawodów jego opony zaczynały się poddawać, a wtedy do gry włączyli się jadący dalej Sainz i Perez. Ten duet zagapił się na prostej między T2 i T3, doprowadził do małego kontaktu i z impetem wspólnie wpadł w bariery. To de facto zamknęło wyścig, przypieczętowało triumf Piastriego i wywołało VSC.

W ten sposób cierpiący dziś Verstappen nie miał szansy chociażby na walkę o najszybsze okrążenie. Jego posiadaczem był znajdujący się przed nim Norris, co było dość niespodziewane. Lando miał dobre tempo po ruszeniu na twardych oponach. Co prawda wicelider mistrzostw na trochę utknął za świetnym Albonem, ale przy starcie z P15 i tak wykręcił wynik ponad stan.

Na P6 po cichutku doczołgał się Alonso, wyprzedzając oba Williamsy. Te nie mają natomiast powodów do narzekania, bo zdobyły podwójne punkty, czym przegoniły Alpine w klasyfikacji konstruktorów. 

Francuska stajnia nie zgarnęła żadnych oczek w tym wyścigu, bo miejsca 9-10 należały do Brytyjczyków, a konkretnie Hamiltona i Bearmana. Oczywiście skorzystali oni na nieszczęściu Sainza i Pereza, ale takie są wyścigi. Smakiem ponownie obszedł się więc 11. Hulkenberg, który na pewno nie będzie zadowolony z dania się pokonać jadącemu w ramach wyjątku kierowcy F2. 

W związku z incydentem na koniec trzeba spodziewać się komunikatów sędziowskich za kilka godzin. Poza kraksą z przedostatniego kółka analizowane będzie też potencjalne wykroczenie Verstappena przy VSC.

Ładowanie danych