Prezes wyścigu F1 w Belgii opowiedział o trudnych negocjacjach w sprawie przedłużenia umowy na organizację GP. Zdradził przy tym, że seria planuje mocno zredukować liczbę wizyt na Starym Kontynencie. 

System rotacyjny kalendarza Formuły 1 finalnie doczekał się swojego wdrożenia do użytku i w pierwszej fazie dotknął Spa-Francorchamps, którego zabraknie w harmonogramie w 2028 i 2030 roku. Na ten moment nie wiadomo, który obiekt wypełni powstałą lukę, ale w gronie faworytów wymienia się m.in. Barcelonę, Imolę lub Baku.

Taki rozwój wydarzeń ma oczywiście związek z tym, że dużo nowych lokalizacji próbuje sprowadzić do siebie królową motorsportu. Mowa tu zwłaszcza o takich rejonach świata jak Azja oraz Bliski Wschód.

Nie od dziś wiadomo, że organizatorzy rundy w Ardenach co roku nie są pewni przyszłości swoich zawodów z uwagi na aspekt finansowy. Brussels Times wyliczyło, że mimo sprzedaży około 380 tysięcy biletów oraz mocnego wsparcia ze strony rządu ostatni weekend wyścigowy wygenerował prawie 3 miliony euro straty.

Niedawno prezes tego Grand Prix, Melchior Wathelet, udzielił ciekawego wywiadu dla belgijskiego portalu Sporza. Opowiedział tam o kulisach rozmów z Formułą 1, zdradzając przy okazji kilka ciekawych rzeczy, takich jak możliwość wyjścia z trybu rotacyjnego przez Spa czy konkretne plany na temat liczby europejskich rund.

- Jestem bardzo zadowolony [z podpisania kontraktu] - powiedział Wathelet. - To były trudne dyskusje, ponieważ F1 chce tylko ośmiu Grand Prix na Starym Kontynencie. Dlatego też bardzo trudno było zawrzeć porozumienie o charakterze długoterminowym. 

- Nie jest pewne, że w 2028 i 2030 roku Grand Prix Belgii nie będzie w kalendarzu. Charakter umowy zakłada, że odbędą się co najmniej cztery wyścigi. Być może w tym okresie jakiś inny kraj będzie musiał ustąpić miejsca i może się tak stać, że wtedy Belgia zajmie zwolnione miejsce. 

W trakcie rozmowy poruszono również wątek opłaty licencyjnej, która z reguły rośnie i jest dla promotorów sporym problemem. Jak można było się spodziewać, została ona podniesiona, ale do akceptowalnego przez miejscowych promotorów poziomu: - Kwota ta wzrośnie od 2026 roku do granicy 3 lub 4 procent. Uznaliśmy to za rozsądne rozwiązanie.