GP Belgii pozostanie w kalendarzu F1 nie tylko w 2024 roku, ale także w 2025.
Losy rundy na Spa-Francorchamps są zagrożone już od kilku lat. Choć słynny obiekt mógł wypaść z harmonogramu na sezony 2023 i 2024, to znów udało mu się zapewnić utrzymanie. Teraz Belgowie podpisali kolejny krótki kontrakt z F1, który obejmuje dodatkowy rok.
Plotki o nowym porozumieniu wypłynęły w tym tygodniu, a dziś Formuła 1 postanowiła potwierdzić je w oficjalnym komunikacie.
Latem zeszłego roku Spa zostało uratowane m.in. przez problemy z organizacją zawodów w RPA, które przez długi czas były faworytem do zajęcia miejsca tego wyścigu. Plany te nie przyniosły jednak szczególnych konkretów.
Spekulowało się również, iż może być to również jedno z tych Grand Prix, które w najbliższej przyszłości wejdą w tryb rotacyjny, ale obecnie nie mówi się o tym zbyt dużo. Temat ten niemalże na pewno powróci jeszcze w przyszłości.
F1 chwali się, że po modyfikacjach i dodaniu nowych trybun rywalizację może oglądać 10 tysięcy więcej osób niż wcześniej. Podczas tegorocznej edycji w trakcie weekendu na torze pojawiło się 380 tysięcy osób, o 20 tysięcy więcej niż w 2022 roku.
- Spa jest synonimiczne z Formułą 1 - powiedział CEO serii, Stefano Domenicali. - Ten obiekt był częścią naszego pierwszego sezonu i jest kochany przez kibiców oraz fanów. Jestem więc zaszczycony z powodu przedłużenia naszej umowy. Promotorzy zrobili wielkie postępy w ostatnich latach, poprawiając infrastrukturę i to, co czeka na fanów. Trwają również prace, w które zaangażowani są wszyscy akcjonariusze, nad zapewnieniem bezpiecznego i ekscytującego ścigania. Chciałbym podziękować promotorowi i rządowi Walonii za ich ciągłe wsparcie.