Christian Horner podzielił się ciekawymi szczegółami swojego zakładu z Sergio Perezem, którego zwycięzcą został... Bernie Ecclestone.

Po kwalifikacjach F1 na Suzuce szef Red Bulla odbył krótką rozmowę ze swoim kierowcą i śmiał się z tego, że właśnie ma przed sobą dodatkowe koszty do pokrycia. Szybko stało się jasne, że między nimi musiał istnieć jakiś zakład. Ten dotyczył miejsca Meksykanina w czasówce, a dokładniej konieczności znalezienia się na pozycji nr 1 lub 2.

Ponieważ Checo zajął 2. miejsce, to udało mu się wygrać z Hornerem. Jak się jednak okazuje, pieniądze trafią do kogoś zupełnie innego.

- Założyliśmy się, bo jego najlepszy wynik w kwalifikacjach tutaj to było P4. Chodziło o bycie w pierwszym rzędzie na starcie - potwierdził Christian po wyścigu.

- Z jakiegoś powodu po wygraniu ze mną powiedział mi, że akurat był winny dokładnie taką sumę Berniemu Ecclestone'owi. Przekazał więc ten zakład Berniemu, który skorzysta na tym, że Checo był w pierwszym rzędzie. Stary Bernie ciągle zarabia kasę, chociaż nawet go tu nie ma!

- Ile to będzie? Wystarczająco! - śmiał się Horner.

Poruszając już poważniejsze tematy, Brytyjczyk kolejny raz podkreślił dobrą formę swojego podopiecznego, który dzięki takim występom może znaleźć się bliżej nowego kontraktu z Red Bullem.

- Musi po prostu robić to, co robi właśnie teraz. Cały rynek kierowców ruszył bardzo wcześnie i każdy wydaje się być w pośpiechu po zaledwie czterech wyścigach sezonu. Oczywiście nasz fotel, jak pewnie zakładacie, cieszy się sporym zainteresowaniem, ale Checo ma priorytet. Przed nami natomiast jeszcze kilka rund, zanim zaczniemy myśleć o przyszłym roku.