Prezentacja zakładanego wyglądu nowych bolidów Formuły 1, które wyjadą na tory w 2026 roku, szybko doczekała się paru negatywnych głosów ze strony kierowców i zespołów.

Mając w pamięci to, ile znaków zapytania pojawiło się w tym temacie jeszcze przed czwartkowym wydarzeniem, wystąpienie niezadowolenia czy krytyki było więcej niż pewne. Oczywiście nie trzeba było na to długo czekać.

Podważać zaczęto różne rzeczy, takie jak słabe osiągi samochodów, niski docisk czy działanie aktywnej aerodynamiki. Jeden z zarzutów dotyczy np. stworzenia dziwnych rozwiązań ze względu na to, jak wyjątkowe są przepisy silnikowe. Dużo uwagi poświęcono też redukcji masy, która w teorii ma wynieść 30 kilogramów. Zdaniem niektórych to jednak tylko teoria.

- Uważam, że niemożliwe jest osiągnięcie tej wartości - ocenił Fernando Alonso. - Jeśli jednostka napędowa daje 50% energii elektrycznej, to potrzebne są odpowiednie akumulatory. Samo to podniesie masę o 20-30 kg, a oni chcą zrzucić 30. Trzeba więc w praktyce pozbyć się 60 kg z obecnych maszyn. To prawdopodobnie niemożliwy do zrealizowania cel. 

- Nie sądzę, że redukcja masy przyjdzie za darmo - powiedział Alex Albon. - To bardziej zobowiązanie zespołów do tego, aby spróbowały zejść na niższy poziom. Rozmiar aut to dobry kierunek, lecz wychodzi na to, że aby dopasować się do regulacji silnikowych, trzeba było wszystko mocno skomplikować. Wolałbym mieć prostsze silniki.

Brwi uniosły również same zespoły, które w sobotni poranek omówią sprawę. Jak podaje Motorsport, będzie to jedno z w miarę regularnych spotkań ze Stefano Domenicalim.

Ekipy mają wątpić w to, czy rozwiązania przedstawione przez FIA będą działały zgodnie z planem w rzeczywistości. Dotyczy to m.in. koncepcji aero, która ma doprowadzać do polegania na mocy z akumulatorów. Ponadto istnieją obawy o wspomnianą już kwestię redukcji masy, która będzie generowała duże koszty, ale dawała małe zyski, a także sposób funkcjonowania aktywnej aerodynamiki.

Jak do tej pory przedstawiono tylko ogólną koncepcję, ale nie same przepisy. Te mają być znane do 30 czerwca, zgodnie z wymogami Międzynarodowego Kodeksu Sportowego, który narzuca taki termin w przypadku tak dużych zmian. Motorsport napisał, że niektóre stajnie wolałyby dać FIA czas do października, aby regulacje mogły zostać dopracowane. Takie posunięcie miało spotkać się ze sprzeciwem jednego zespołu, który uważał, że trzymanie się deadline'u jest ważne.

Ten wątek jest o tyle istotny, że po przedstawieniu regulaminów jakiekolwiek próby modyfikowania ich oznaczać będą polityczne gierki i konieczność zabiegania o przychylność wszystkich rywali. W temacie bolidów 2026 ekipy mają bardzo odmienne spostrzeżenia, co może stanowić klasyczną przeszkodę.

Podczas wczorajszej konferencji z szefami zespołów padło kilka interesujących wypowiedzi, które podkreślały, że nie jest to jeszcze finalny produkt i należy zabrać się do działania.

- McLaren wspiera założenia i cele, jakie widzieliśmy w komunikacie, ale patrząc na roboczą wersję przepisów, nadal jesteśmy daleko od osiągnięcia tych celów - powiedział Andrea Stella. - Czas więc, aby FIA, F1 i ekipy wspólnie zajęły się tym, słuchały siebie i przyczyniły się do tego, że założenia zostaną spełnione. Jeśli to zrobimy, Formuła 1 będzie w dobrym miejscu.

- Najwięcej luk ma artykuł nr 3, a więc aerodynamika. Poza tym nadal możemy dostosować jednostki. I tak możemy dojść do koncepcji 50-50. Jest niezła, ale możemy ją osiągnąć w sposób, który nie będzie stawiał trudnych do spełnienia wymagań pozostałej części samochodu. Czas na to, aby wszystkie strony zrozumiały, że muszą przyczynić się do sukcesu tego sportu. 

- W wersji roboczej - i celowo ją tak nazywam, bo jest tam dużo roboty do wykonania - bolidy nie są wystarczająco szybkie w zakrętach, ale za to zbyt dobre na prostych. Trzeba to wyrównać.

- Nie sądzę, że ktokolwiek poradzi sobie z zakładaną redukcją masy - dodał James Vowles. - To będzie niezwykłe trudne i należy się temu przyjrzeć. Jako ktoś, kto ostatnio poświęca życie na odchudzanie samochodu i szukanie małych zysków, wiem, że to naprawdę nie jest przyjemna rzecz. Poza tym zgadzam się, że jeśli będziemy współpracować, to dojdziemy w odpowiednie miejsce. Fundamenty są solidne, ale trzeba uprzątnąć kilka obszarów. 

- Różnica osiągów w porównaniu do F2 nie powinna wynosić tylko paru sekund. Tu robi się już trochę ciasno, szczególnie w porównaniu z innymi seriami. Andrea wspominał, że to wersja wstępna - tylko w tym tygodniu weszły do niej dwie zmiany, które zabrały sporo docisku. Jestem przekonany, że wypracujemy lepsze rozwiązanie. To nie tak, że jesteśmy daleko. Trzeba po prostu trochę nad tym popracować.