Valtteri Bottas ponownie ma za sobą nie do końca udany weekend. Fiński kierowca Mercedesa niedzielne zmagania zakończył na czwartej pozycji, pięć sekund za Sergio Perezem, który stanął na najniższym stopniu podium. 

Pomimo przeciętnego wyniku trudno się doszukiwać winy w formie Bottasa. 31-latek jechał solidnie, długo liczył się w walce nawet o drugie miejsce, ale jego plany pokrzyżowała nietrafiona strategia Mercedesa, w wyniku której wypadł z pierwszej trójki.

Były zawodnik Williamsa w trakcie wyścigu wokalnie wyrażał przez team radio swoje niezadowolenie z decyzji zespołu, przez co później był pytany, czy nie przesadził.

- Czemu nikt mnie, k***a, nie słucha, gdy mówię, że to będą dwa pit stopy? Ja pi***olę! - krzyczał Fin w trakcie GP Francji.

- Jasno wyraziłem to, co myślałem. Sugerowałem dwa zjazdy wcześniej, ale zespół wybrał jeden. I wyszło tak, jak wyszło - tłumaczył już na chłodno.

Valtteri Bottas

- Dwa postoje były dzisiaj zwycięską strategią. Myślę, że jako zespół byliśmy zbyt skupieni na dojechaniu wyścigu na jeden pit stop, myśląc, że to najlepszy wybór, ale tak nie było. Przez otatnie 10-15 okrążeń nie miałem przednich opon i po prostu próbowałem dowieźć samochód do mety. Ostatni stint nie był fajny. 

Bottas podkreślił również, że robił wszystko, aby stanąć na podium, ale przez stan ogumienia pod koniec wyścigu było to niemożliwe. 

- Jak to jest być łatwym celem? To bycie łatwym celem, to dość proste. Oczywiście robiłem wszystko, co mogłem, próbowałem skończyć na podium, ale przez opony nie było szans.

Valtteri Bottas

Kierowca stajni z Brackley nie ukrywał, że to kolejna cenna lekcja dla Mercedesa, który w ten weekend przestrzelił ze strategią i możliwościami. 

- Kolejna nauczka i lekcja w ten weekend. Myśleliśmy, że przy niższych temperaturach zużycie nie będzie tak wysokie, ale przestrzeliliśmy z predykcjami odnośnie żywotności opon.

- Gdybyśmy pojechali na dwa pit stopy, to bylibyśmy na podium, może nawet powalczyli o wygraną, ale na pewno skończylibyśmy na podium.