Sędziowie przyznali kilka kar po sobotnich zmaganiach. Najpoważniejszą otrzymał Valtteri Bottas.
Werdyktu ws. Fina można było spodziewać się od razu, gdy tylko pojawił się raport delegata technicznego, Jo Bauera. Wynikało z niego, że w Alfie Romeo, która zatrzymała się pod koniec Q1, zostało tylko 0.09 litra paliwa.
Przepisy wymagają, aby udało się wydobyć litrową próbkę plus wartość potrzebną do dojechania do garażu. Policzono więc, że w samochodzie nr 77 powinno było zostać aż 2.39 litra. Sugerowało to dość oczywiste naruszenie reguł.
Ze względu na to, że Regulamin Techniczny często interpretowany jest zero-jedynkowo, czyli na zasadzie oceny, czy auto jest w odpowiednim stanie technicznym lub nie, należało oczekiwać dyskwalifikacji. Taki był też werdykt arbitrów.
Dzięki normalnym czasom w innych sesjach Bottas dostał już pozwolenie na start w wyścigu i ustawi się na 20. polu, o ile zespół nie postanowi wprowadzić modyfikacji ustawień i ruszyć z alei serwisowej.
Kary uniknął za to drugi z kierowców Alfy, Zhou Guanyu, który był podejrzewany o zablokowanie Estebana Ocona. Ze sprawozdania po analizie wynika, iż Chińczyk jechał wolno, bo uważał na Lewisa Hamiltona przed sobą, a ponadto jego położenie wzięło się z tego, że chwilę wcześniej przepuszczał swojego zespołowego kolegę.
I Zhou, i Ocon zgodzili się z tym, że chociaż doszło do przyblokowania, to trudno było uniknąć takiej sytuacji w bezpieczny sposób. Właśnie dlatego nie nałożono żadnej sankcji.
Mniej szczęścia miały za to AlphaTauri oraz McLaren. Ekipa z Faenzy zaliczyła niebezpieczne wypuszczenie Nycka de Vriesa ze stanowiska, który wyjechał tuż pod koła Oscara Piastriego. Włosi otrzymali więc 5000 euro grzywny.
Pomarańczowi natomiast dostali dziś ostrzeżenie i 1000 euro do zapłaty za zajście z FP3, kiedy to Lando Norris opuścił garaż z elementami wyposażenia swojego składu. Doceniając szybką i dobrą reakcję zespołu, sędziowie wystosowali tylko upomnienie, ale jednocześnie dopatrzyli się innego przewinienia.
Okazało się, że z powodu obecności fotografów na końcu alei Norris zatrzymał się tuż za linią wyjazdu z pit lane. Sprawiło to, że teoretycznie był już na torze. Mechanik, który zaczął pracować przy jego bolidzie, chcąc wrócić z nim na stanowisko, dopuścił się więc nieupoważnionego wejścia na trasę i dotykania będącego na niej bolidu.
Ponieważ jednak stało się to w niefortunnym i bardzo bezpiecznym miejscu, a do tego na skutek pechowego zatrzymania się kawałek dalej, McLaren musi zapłacić jedynie 1000 euro.