Valtteri Bottas po zakończeniu wczorajszego Grand Prix Miami wyjaśnił, co dokładnie przyczyniło się do jego błędu z końcówki rywalizacji, który poskutkował spadkiem na siódmą lokatę.
Kierowca Alfy Romeo po wywalczeniu piątego pola startowego z dużym optymizmem podchodził do niedzielnych zawodów, w których to jego celem miało być włączenie się do walki o podium.
Ambicje Fina zostały jednak dość szybko zweryfikowane przez osiągi kierowców Ferrari i Red Bulla, którzy systematycznie zaczęli mu odjeżdżać w pierwszej fazie ścigania, co z automatu zamknęło mu drzwi do walki o pierwszą trójkę.
Mimo wszystko Bottas zaliczył bardzo dobry start, dzięki czemu udało mu się utrzymać pozycję startową, którą dzierżył praktycznie przez cały dystans wyścigu.
Sytuacja uległa zmianie na siedem okrążeń przed końcem, kiedy to w zakręcie numer siedemnaście sam zainteresowany przestrzelił hamowanie, co poskutkowało spadnięciem z piątej na siódmą lokatę.
Zapytany o powód swojego błędu, 32-latek przyznał, iż zbyt mocno skupił się na wzajemnej walce kierowców Mercedesa, która wówczas miała miejsce za jego tylnym skrzydłem.
- Wszystko szło bardzo gładko i miałem nadzieję, że tak pozostanie już do końca, ale w końcówce na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. To z kolei zostało wykorzystane przez George’a Russella, który zjechał po świeże opony i na ostatnich okrążeniach miał bardzo dobre tempo.
- Gdy zabierał się za wyprzedzanie Lewisa, obserwowałem ich pojedynek w lusterkach, bo byli dość blisko mnie i myślałem, że będę musiał zamknąć im drzwi. Niestety, ale przez to zahamowałem odrobinę za późno i przestrzeliłem zakręt.
- Przegapiłem wierzchołek, a następnie wjechałem na brudną część asfaltu i - mimo że jechałem wówczas dość wolno - zaliczyłem kontakt ze ścianą. Na szczęście nie uszkodziłem samochodu ani nie przebiłem opony.
Były reprezentant Mercedesa uważa także, że bez okresu neutralizacji byłby w stanie skutecznie obronić się przed atakami Lewisa Hamiltona.
- Nie widzę powodu, dla którego miałoby być inaczej. Kiedy George dostał świeże opony, wszystko się zmieniło, więc samochód bezpieczeństwa był dla mnie trochę pechowy, ale tak to już bywa.
- To był dla nas bardzo dobry powrót do formy po piątkowych problemach. Nasze tempo wyścigowe było bardzo zbliżone do Mercedesa, więc naprawdę dobrze jest zobaczyć, że możemy z nimi walczyć. Oczywiście szkoda, że nie udało się zdobyć P5, ale P7 to i tak dobry wynik.