Brytyjski sąd ujawnił w poniedziałek pełny raport z dochodzenia, które dotyczyło zbadania okoliczności śmierci byłego prezydenta FIA, Maxa Mosleya.
Zmarł on w wieku 81 lat, 23 maja 2021 roku, w swoim apartamencie w Londynie. Pierwotnie zakładano, iż doprowadził do tego nowotwór (chłoniak), który został u Brytyjczyka zdiagnozowany cztery lata temu.
Po niemal roku od śmierci Mosleya na jaw wyszły jednak nowe fakty, który potwierdziły, że choroba nie była bezpośrednią przyczyną zgonu. W ciele byłego prezesa Międzynarodowej Federacji Samochodowej znaleziono bowiem "znaczne obrażenia odpowiadające ranie postrzałowej".
W wyniku prowadzonego śledztwa ujawniono, iż popełnił on samobójstwo po tym, jak dowiedział się, że zostało mu bardzo mało czasu. Przed odebraniem sobie życia poinformował o zamiarach swojego asystenta, a także zdołał zjeść ostatni posiłek ze swoją żoną.
Jak wynika z doniesień Daily Mail, zostawił on także kartkę na drzwiach z napisem "nie wchodź, zadzwoń na policję", jak i list pożegnalny, w którym przekazał, iż nie miał wyboru.
W notatkach policyjnych wspomniano, że denat został znaleziony na łóżku wraz z dwulufową strzelbą, która znajdowała się między jego nogami. Przy okazji wykluczono też udział osób trzecich w tym zdarzeniu, ponieważ w domu Mosleya nie odkryto żadnych śladów potencjalnego włamania.
- Było oczywiste, że użył strzelby i doprowadził tym samym do śmiertelnych urazów w swoim ciele. Wiele wskazuje na to, iż nie potrafił pogodzić się ze swoją chorobą - przyznała Fiona Wilcox, starsza koroner, która zajmowała się tą sprawą.
- Jestem przekonana, że to była jego świadoma decyzja. Jestem również pewna, że [Max Mosley] nie zdecydowałby się na taki krok, gdyby nie śmiertelny i wyniszczający chłoniak. Był to bez wątpienia niezwykły człowiek. Chciałabym z tego miejsca przekazać najszczersze kondolencje rodzinie i przyjaciołom pana Mosleya. Życzę wam wszystkiego dobrego.