Wiele wskazuje na to, że Renault jest bliskie porzucenia projektu silników F1 na sezon 2026 i przejścia na jednostki napędowe Mercedesa. Sytuacja ta może wywołać ogromne kontrowersje i zamieszanie. W środę pojawiły się bardzo poważne głosy, które pokazują niespotykaną skalę wewnętrznych problemów.

Informacja ta jest dobrze znana od paru tygodni, aczkolwiek ciągle pozostawała pewną niewiadomą z uwagi na to, że obie strony musiały wypracować jakieś porozumienie. Wszystko zmierzało i zmierza jednak do tego, że Francuzi są bardzo zainteresowani produktami z Brixworth i będą naciskać, aby je otrzymać.

Współpraca może zostać nawet rozszerzona o takie rzeczy jak kupno zawieszenia czy skrzyni biegów. We wtorek donosił o tym serwis Motorsport, podobnie jak o możliwości rozpoczęcia pewnych działań już w 2025 roku.

To właśnie dwa dni temu po wyścigowym światku rozeszły się solidne pogłoski o tym, iż porozumienie Alpine z Mercedesem jest już praktycznie na drodze do finalizacji. Te informacje, które dotarły również do nas, sugerują, że w tej chwili konieczne jest dogranie kwestii prawnych i operacyjnych. W grę wchodzi bowiem wiele aspektów, takich jak ten kontraktowy, funkcjonowanie działu silnikowego w Viry, zajęcie się zatrudnionymi ludźmi i ewentualna reorganizacja ich działań po wygaszeniu operacji F1.

Widmo strajku?

Choć przejście w tryb kliencki nie jest jeszcze formalnie ogłoszone, to uznaje się je za coś praktycznie nadchodzącego. Takie komunikaty trafiły przynajmniej do części członków ekipy w ostatnim czasie, ale jak się okazuje, nie jest to sprawa zero-jedynkowa oraz taka, którą przyjęto wyjątkowo dobrze. 

Jak w swoim Green Notebooku zdradził Joe Saward, jeden z padokowych insiderów, część personelu w Viry dowiedziała się o zatrzymaniu ich projektu z mediów (być może wcześniej niż we wtorek). Jego zdaniem sytuacja jest tak zła, że naprawdę może wymknąć się spod kontroli szefostwa.

- W zespole istnieją bardzo poważne obawy, że to wszystko doprowadzi do strajku - napisał dziennikarz. - Z ich powodu Alpine mogłoby znaleźć się w takim położeniu, w którym nie miałoby silników na niektóre tegoroczne wyścigi.

- Zarząd Renault nie poradził sobie z tym za dobrze, a związki zawodowe nie będą mieć skrupułów przed spuszczeniem mu publicznego lania za te grzechy. Rozwiązanie tego problemu będzie wymagało szybkiego myślenia... 

Były prawnik Alpine nie ma litości

Niedługo po publikacji cyklicznego podsumowania Sawarda ukazało się coś jeszcze mocniejszego, a dokładniej długi i bardzo ostry post w serwisie LinkedIn, zamieszczony przez byłego prawnika Alpine. Pierre Chauty w dość formalnym stylu, ale jednocześnie bardzo odważnym, dosłownie przejechał się po swoim niedawnym szefostwie, w tym Luce de Meo i Laurencie Rossim.

Co ciekawe, wpis polubiły też osoby, które pracują we francuskiej ekipie lub w jej dziale produkcji jednostek napędowych. Przeglądając tzw. lajki, można natknąć się także na samego Marcina Budkowskiego, byłego de facto szefa tego zespołu F1, który zostawił tam reakcję bicia braw. Polak w trakcie transmisji F1 na antenie Viaplay Polska regularnie wbija szpilki i krytykuje Alpine/Renault za posunięcia z ostatnich lat.

- Jestem głęboko zasmucony i rozzłoszczony niedawną decyzją Alpine o porzuceniu silników Renault i przejściu na jednostki Mercedesa. Ponieważ jestem byłym pracownikiem, to rozwiązanie dotyka mnie szczególnie.

- Ta sytuacja jest bezpośrednim skutkiem katastrofalnego przywództwa Luci de Meo, CEO Grupy Renault. Nierozpoznanie błędów Laurenta Rossiego oraz brak naprawienia ich przez ponad 2,5 roku jest niewybaczalny. Brak wiedzy de Meo na temat jego własnych porażek oraz jego słaba ocena przy zatrudnianiu Rossiego znacząco zaszkodziły Alpine oraz całej Grupie Renault. Co więcej, de Meo nie miał nawet odwagi, aby ogłosić koniec produkcji silników F1 samemu, co tylko podkreśla jego tchórzliwość oraz unikanie odpowiedzialności.

- A skoro mowa o tchórzliwości, kadencja Laurenta Rossiego jako CEO Alpine to kolejny przykład słabego przywództwa i kompletnego braku ludzkiego podejścia. On wyrzucił z pracy wielu ludzi z czysto politycznych powodów, celując w tych, którzy byli zbyt blisko poprzedniego zarządu. Zrobił to nawet bez takiej przyzwoitości, aby z nimi osobiście porozmawiać. Zostawił brudną robotę działowi HR (a do tego, oczywiście, nie brał pod uwagę odpowiednich departamentów). Jego lekceważenie wewnętrznej polityki oraz jego żałosne etyczne standardy tylko pogorszyły tę sytuację. Jego decyzje doprowadziły do odejścia wielu talentów i doświadczonych ludzi, co postawiło markę i zespół F1 w obecnym, tak trudnym położeniu.

- Alain Prost publicznie wytknął Rossiemu jego niekompetencję oraz arogancję, podkreślając w ten sposób, jak jego zarządzanie zaburzyło progres zespołu. Wielu z nas, którzy widzieli to wewnętrzne zamieszanie na własne oczy, podziela krytykę Alaina. Sam doceniam jego wysiłki, aby wyciągnąć te problemy na światło dzienne. Był jedyną osobą, która miała wystarczające podstawy i rozgłos, aby zyskać poważną uwagę (nie mówiąc już o prawnej swobodzie zrobienia tego...).

- Podczas moich ostatnich miesięcy w Alpine sam zwróciłem uwagę na wiele etycznych zastrzeżeń i podważyłem kierunek, w którym zmierzaliśmy. Rozważałem nawet wyjście z tym do mediów, ale wtedy wydawało się, że nikogo to nie obchodziło. Patrząc wstecz, żałuję, że nie podjąłem bardziej zdecydowanych działań, które mogłyby ściągnąć większe zainteresowanie na niewłaściwe zarządzanie oraz być może zapobiec niektórym z błędów. Jestem jednak wystarczająco cyniczny, aby wierzyć, że nikt tak naprawdę by się tym nie przejął, a jedynym pozytywnym wpływem byłby ten na moje ego.

- Zostawiając kwestie osobiste z boku, współpraca Alpine z Mercedesem może przynieść techniczne korzyści, ale konsekwencje po stronie ludzkiej są katastrofalne. Utrata wyspecjalizowanego i doświadczonego personelu jest niepowodzeniem, z którego Alpine, a potencjalnie też Grupa Renault, może się nie podnieść. Wpływ na ponad 500 pracowników w Viry-Chatillon - w tym wielu pracowników kontraktowych, którzy stracą pracę niemalże natychmiastowo i to bez żadnego programu zabezpieczeń - łamie serce.