Red Bull opublikował specjalne oświadczenie, w którym zaprzeczył rzekomym wypowiedziom Christiana Hornera, dotyczącym legalności bolidu Mercedesa. Jego prawdziwość zdementował chwilę później AMuS.

W środę w mediach pojawiły się informacje o rewolucyjnych zmianach w konstrukcji Mercedesa. Innowacje miały ujrzeć światło dzienne podczas rozpoczętych dziś testów w Bahrajnie. Plotki okazały się być prawdą.

Najwięcej uwagi przykuły boczne sekcje W13. Bolid praktycznie pozbawiony jest sidepodów, a samochód jest wyraźnie smuklejszy niż jego poprzednia wersja. Pojawiły się także węższe wloty powietrza, które zastąpiły klasyczne kwadratowe otwory.

Zaskakujące rozwiązania nie umknęły uwadze całego padoku, a niedługo po rozpoczęciu czwartkowych zajęć na torze do sieci trafiła rzekoma wypowiedź szefa Red Bulla, Christiana Hornera, której miał udzielić dla magazynu AMuS.

- Nowy Mercedes narusza ducha przepisów. Według nas są tam pewne części, które nie są legalne - skomentował Brytyjczyk.

O zdanie zapytano również Adriana Neweya, który odparł, że musi przyjrzeć się zdjęciom nowych rozwiązań stajni z Brackley, gdyż nie miał jeszcze okazji na bliższe zapoznanie się z nimi. 

Niedługo później Red Bull wydał oświadczenie, w którym zdementował słowa Hornera.

- Christian Horner nie udzielił żadnego wywiadu na temat samochodu Mercedesa. Wypowiedzi, które są mu przypisywane, są błędne - podał do publicznej wiadomości zespół. 

Sytuację prędko sprostowali jednak przedstawiciele niemieckiego magazynu, którzy twardo zarzekali się, że rozmawiali z szefem zespołu z Milton Keynes, a jego wypowiedź faktycznie miała miejsce. 

Odpowiedź stajni pojawiła się chwilę później. Red Bull zdecydował się... wycofać ze swojego wcześniejszego stanowiska. Żaden z udzielonych w sprawie komentarzy miał nie być oficjalny. Fikołki, fikołki, fikołki...

Aby śledzić wydarzenia z Bahrajnu na bieżąco, zaglądajcie na relację na żywo.