Charles Leclerc przed rozpoczęciem weekendu wyścigowego na torze Imola został okradziony z zegarka, którego wartość szacowana jest na około 320 000 dolarów.
Według najnowszych informacji do całego zdarzenia miało dość w miniony poniedziałek w toskańskim mieście Viareggio, gdzie aktualny lider mistrzostw świata około godziny 22 miał odbywać spontaniczne spotkanie ze swoimi kibicami.
Całe to zamieszanie miało zostać sprytnie wykorzystane przez złodzieja, któremu udało się zerwać zegarek marki Richard Mille z nadgarstka kierowcy i uciec, zanim ten zdążył się zorientować.
Cała sprawa natychmiast trafiła na lokalną policję, która obecnie prowadzi dochodzenie wyjaśniające.
Do całego tego wątku odniósł się dziś osobisty trener Leclerca, Andrea Ferrari, który towarzyszył swojemu podopiecznemu w wielkanocny poniedziałek.
- Ulica Via Salvatori od miesięcy jest całkowicie pogrążona w ciemności i informowaliśmy o tym fakcie już wielokrotnie. Wczoraj na Via Salvatori zostaliśmy okradzeni. Myśleliście może o zainstalowaniu w tym miejscu lamp? Pytam dla kolegi - czytamy w krótkim oświadczeniu.