Franco Colapinto nie jest pewny udziału w wyścigu F1 w Las Vegas. Powodem jest potężny wypadek, który zaliczył w kwalifikacjach.
Argentyńczyk wykręcił 14. czas w dzisiejszej rywalizacji, ale zakończył ją podwójnym kontaktem ze ścianą. Po zjeździe z The Strip zawodnik popełnił błąd w ciasnej sekcji, która prowadzi na ostatni odcinek toru, pokonywany pełnym gazem. Bolidy przejeżdżają tam pomiędzy ścianami i często są nieco niestabilne, bo nie mają jeszcze optymalnej trakcji.
W tym przypadku błąd polegał jednak na błędnym oszacowaniu odległości. Colapinto zahaczył o bandę lewym kołem, co samo w sobie było dość mocne. To wysłało go na barierę po prawej stronie, gdzie doszło do finalnego roztrzaskania maszyny.
Dwa uderzenia w krótkim czasie zawsze stanowią zagrożenie, ale na szczęście nie były to uderzenia tą samą stroną pojazdu. Mimo tego przeciążenie wyniosło ponad 50 g. Chociaż zawodnik wyszedł z kokpitu o własnych siłach i zademonstrował nawet swoje zdenerwowanie, to przy kraksie o takiej skali konieczna była wizyta w centrum medycznym.
Jakiś czas później Williams przekazał bardzo ważną informację na temat stanu Colapinto - choć wszystko wydawało się być ogólnie w porządku, to jego występ w Grand Prix Las Vegas nie jest przesądzony i nie zależy jedynie od pracy mechaników.
- Podczas kwalifikacji Franco doświadczył dużego przeciążenia o wartości przekraczającej 50 g i wymagał przejścia badań - podała rzeczniczka prasowa. - Wypadek o takiej sile jest oczywiście znaczący i poważny, przez co konieczne będzie przejście badań raz jeszcze, już jutro, aby dowiedzieć się, czy dostanie zgodę na jazdę w wyścigu. Zdrowie Franco jest najważniejsze i cieszymy się, że jest cały i zdrowy. Podamy kolejny komunikat, gdy tylko będziemy mogli to zrobić.