Guanyu Zhou spełnił wszystkie pokładane w nim oczekiwania: unikał błędów, dorównał poziomem Valtteriemu Bottasowi i zabezpieczył fotel kierowcy na kolejny sezon. Niemniej jednak decyzja Saubera o przedłużeniu kontraktu spotkała się z mieszaną reakcją, podważając tym samym wachlarz umiejętności reprezentanta Chin. Co więc powoduje, że Zhou jest niesłusznie postrzegany przez opinię publiczną?

Najbardziej neutralny kierowca najbardziej neutralnego zespołu - to w skrócie postać Zhou w Formule 1. Rok temu żartowano, że zlecenie montażyście Liberty Media, aby stworzył zestawienie dziesięciu najlepszych akcji z nim w roli głównej, byłoby niemożliwe do wykonania. Przez 12 miesięcy zaszła zmiana o całe... 360 stopni, a być może jest nawet gorzej, gdyż tym razem zabrakło spektakularnej kraksy.

Fenomen Guanyu polega na tym, że nawet jego kolorowe outfity nie są w stanie zainteresować najbardziej zagorzałych kibiców życia padokowego F1. Śmiem twierdzić, że uwielbiany przez nas wszystkich sam Andrzej Borowczyk momentami mógłby ubolewać nad brakiem punktów zaczepnych wobec Chińczyka.

Przechodząc do konkretów, głównym zagadnieniem tego sezonu było pytanie, kto zostanie zakontraktowany przez Alfę Romeo na przyszły rok. Mimo że sytuacja nieco ostygła po wątpliwościach dotyczących wejścia Audi od 2026 roku, projekt nadal uchodzi za jeden z najbardziej obiecujących pod względem przyszłej rewolucji silnikowej. Na ekipę z Hinwil zaczęto patrzeć dużo przychylniej, zatem nie dziwło, mając na uwadze aspekt strategiczny, że kwestia drugiego kierowcy obok Valtteriego Bottasa stała się przedmiotem intensywnych dyskusji medialnych.

Obiecująca przyszłość zespołu mogła już teraz skusić któregoś z aspirujących do czołówki zawodników. Bardziej prawdopodobne wydawało się wzięcie kogoś na przeczekanie, przede wszystkim przetestowanie walczącego o tytuł Formuły 2 i ostatecznie mistrza serii, Theo Pourchaire'a, który od dawna jest związany z ekipą. Rozwiązanie zagadki okazało się nadto proste, a zarazem niepopularne - po prostu przedłużono kontrakt z Zhou.

Fascynujący jak bezkresne stepy Mongolii

Złota zasada polskich skoczków narciarskich głosi, że sukces zależy od dwóch równych skoków. Nie jest trudno przeskoczyć skocznię raz na kilkanaście prób, ale prawdziwa sztuka to utrzymywanie stałego, wysokiego poziomu. Choć Guanyu może nie orientować się w sportach zimowych, nie znać Willingen ani magicznego Ramsau, to rozumie, jak ważna jest stabilizacja dla każdego sportowca.

Najbardziej znana filozofia chińska, yin i yang, opiera się na równowadze, a Zhou jest jej najlepszym przykładem. Niezależnie od charakterystyki toru czy przywiezionego pakietu Alfa Romeo mogła być pewna, że Chińczyk sprosta oczekiwaniom. Jego jazda przypominała pęcherzyk służący za miarę w dobrze ustawionej poziomicy - nigdy na skraju ani jednej, ani drugiej strony, zawsze utrzymujący się w optymalnym położeniu.

Regularność Guanyu Zhou zdecydowanie wybija się ponad normę. Dopóki nie zacząłem analizować występów, nie byłem świadomy jej skali. Ostatecznie mogę przyznać, że zrobiła na mnie największe wrażenie. Ale nie zrozumcie mnie źle. Najbardziej stabilny kierowca tego sezonu, czyli Max Verstappen, dokonywał rzeczy niemożliwych, ale Red Bull Racing miał tak doskonałą maszynę, że miejsca na podium były niemal pewne.

Sytuacja wyglądała inaczej w tyle stawki, gdzie rywalizacja była niesamowicie wyrównana i podatna na różnice wynikające z charakterystyki danego toru. Alex Albon potrafił zdobywać solidne punkty na jednym obiekcie tylko po to, by w kolejnym weekendzie zajmować ostatnie pozycje mimo równie dobrej jazdy. Formuła 1 w sezonie 2023 - poza mistrzem świata - była nieprzewidywalna. Konia z rzędem temu, kto umiał przewidzieć, jaki będzie rozkład sił przed kolejnym wyścigiem. Zespoły rozwijały się w niesłychanym tempie. W Bahrajnie McLaren miał najgorszy samochód, a już w Wielkiej Brytanii walczył o podwójne i w pełni zasłużone podium.

Za to Guanyu w Alfie Romeo wymykał się wszelkim regułom. Tylko Max Verstappen i Lewis Hamilton, czyli odpowiednio pierwszy i trzeci kierowca tego roku, mieli niższe odchylenie standardowe w pozycjach końcowych, co oznacza, że ich wyniki były najbardziej stabilne, skoncentrowane blisko średniej arytmetycznej. P3 w tej klasyfikacji zajmował właśnie Zhou. Co tu dużo mówić - Zhou to po prostu równy gość.

fot. Sauber

Chciałbym podkreślić, że chwaląc regularność, nie odwołuję się do tempa Chińczyka. To znaczy pośrednio tak, ponieważ nie jest to przypadek Nikity Mazepina, który wyprzedził mniejszą liczbę rywali, niż zaliczył sezonów w Formule 1. Zhou prezentuje się zgodnie z możliwościami swojego bolidu, stąd moje uznanie dla jego regularności, zwłaszcza w porównaniu z Valtterim Bottasem, który pod tym względem nie zawsze świecił przykładem. Niemniej jednak cecha ta wiąże się z pewnymi wadami, a najbardziej widoczną jest przezroczystość.

Nie bez przyczyny trudno jest wskazać kluczowe momenty sezonu Zhou. Wyjątkowym wydarzeniem było jedynie Grand Prix Węgier. Ten weekend okazał się prawdziwą emocjonalną huśtawką, gdyż podczas sobotnich kwalifikacji Alfa Romeo zaskakująco osiągała czasy na poziomie czołówki, co dało fantastyczne piąte miejsce. Niestety, niedziela przyniosła serię niefortunnych zdarzeń. Chiński kierowca nie poradził sobie z presją, zepsuł start powolną reakcją i operowaniem na zbyt niskich obrotach, co zaowocowało nerwowymi ruchami na dojeździe do pierwszego zakrętu, gdzie uderzył w tył Daniela Ricciardo, wywołując karambol.

Przez resztę sezonu Zhou nie wyróżniał się niczym szczególnym, stając się jedynie idolem dla kibica-konesera. Jego występy polegały na dobrze przejechanych pojedynczych stintach oraz walką z własnym cieniem, pozostając stale nieuchwytnym dla czujnego oka realizatora i widza.

Czasy romantycznego sportu dawno się skończyły i w dobie popularyzacji serii w Stanach Zjednoczonych oraz w mediach społecznościowych umiejętność skupiania na sobie świateł reflektorów jest ważnym aspektem. Tymczasem z Zhou wygląda to tak, że realizator nie potrzebuje go pokazywać, dziennikarz nie wie, o co ma zapytać, a kibic nie ma pojęcia, kim on jest. W kontekście marketingowym tylko paszport może go uratować, ponieważ on sam nie jest w stanie zaoferować w tej kwestii niczego ciekawego. Dodając do tego brak ekscesów na torze, otrzymujemy skrajnie nudną postać, o której momentalnie zapominamy.

Czasami lubię podejść do quizu na wypisanie wszystkich kierowców z danego sezonu i wiecie co? Prawdopodobieństwo, że przypomnę sobie akurat o tym, jest tak samo duże jak w przypadku Gianmaria Bruniego czy Ralpha Firmana - tu pozdrawiam każdego, kto wymieni kiedy i w jakim zespole jeździli obaj panowie (podpowiedź: rywalizowali z Fernando Alonso).

fot. Sauber

W poszukiwaniu zalet

Na pierwszy rzut oka statystyki nie są korzystne dla Zhou, gdyż ponownie ustąpił Bottasowi w klasyfikacji punktowej i częściej ulegał w najbardziej wymiernych wewnętrznych starciach. Chińczykowi rzadko udawało się przebrnąć przez pierwszą sesję kwalifikacyjną, a jedynie trzykrotnie zakończył wyścigi w czołowej dziesiątce.

Jego łączny dorobek punktów plasuje go na odległym 18. miejscu w klasyfikacji generalnej. W porównaniu do innych stałych kierowców jedynie Kevin Magnussen i Logan Sargeant zdobyli mniej punktów, ale pokonanie ich nie jest osiągnięciem godnym uwagi w sezonie 2023.

Jednakże uznałem, że ocena Zhou nie powinna opierać się jedynie na zdobyczy punktowej i bezpośrednich pojedynkach. W celu bardziej kompleksowej analizy tegorocznej dyspozycji Guanyu postanowiłem zestawić wyniki oraz inne równie istotne statystyki obu reprezentantów tego zespołu i porównać je do rezultatów z poprzedniego sezonu.

Alfa Romeo zaliczyła w 2023 duży regres względem reszty stawki, dlatego porównywanie danych na tle innych ekip byłoby w ten sposób krzywdzące i zakrzywiające rzeczywistość. Dzięki zachowanemu składowi Saubera można łatwo zweryfikować, jaki faktyczny postęp zaliczył Guanyu Zhou na tle uznanego zawodnika, którym nadal pozostaje Valtteri Bottas.

Statystyki przedstawiam w trzech sekcjach, zaczynając od kwalifikacji, przechodząc przez wyniki wyścigów, a na końcu analizując dorobek punktowy w klasyfikacji generalnej.

Analizę wyników w kwalifikacjach oparłem na kilku kluczowych czynnikach, które obejmują:
- zwycięstwa w bezpośrednich pojedynkach z kolegą z zespołu,
- etap, na którym kierowca kończył swój udział w sesji,
- średnią pozycję,
- odchylenie standardowe.

Nie uwzględniłem porównania różnic czasowych na pojedynczych okrążeniach, gdyż uważam, że byłoby to niesprawiedliwe w kontekście obliczania bilansu. Kalendarz mistrzostw obejmuje obiekty o bardzo zróżnicowanych charakterystykach. Niewielka różnica w jednym miejscu, na przykład w Belgii, może oznaczać stratę rzędu sekundy, podczas gdy ta sama wartość w Austrii świadczy o przepaści.

 

Kwalifikacje
2022
 
Bottas
 
 
Zhou
 
 
Wygrane
pojedynki

14
 
8
 
Q1-Q2-Q3
 
5-9-8
 
5-15-2
 
Średnia
pozycja
 
11,68
 
 
14,41
 
 
Odchylenie
st.
 
4,22
 
 
2,56
 
 

 

Kwalifikacje
2023
 
Bottas
 
 
Zhou
 
 
Wygrane
pojedynki
 
16
 
 
6

 
Q1-Q2-Q3
 
7-10-5
 
15-5-2
 
Średnia
pozycja
 
13,86
 
 
15,91
 
 
Odchylenie
st.
 
3,47
 
 
3,82
 
 

 

Kwalifikacje stanowią największą bolączkę Guanyu Zhou. W tym roku jego umiejętności wyraźnie nie współgrały z bolidem Alfy Romeo na pojedynczym okrążeniu. Valtteri Bottas dominował w czasówkach, utrzymując zeszłoroczną sprzyjającą mu tendencję.

Co ciekawe, mimo że Bottas procentowo częściej zdobywał wyższe pozycje startowe i przechodził do kolejnych sesji kwalifikacyjnych, to Zhou zdołał zredukować swoją stratę, biorąc pod uwagę średnią pozycję. W roku 2022 różnica wynosiła -2,73, a w 2023 roku zmniejszyła się do -2,05. W dalszym ciągu, mimo pozytywnej zmiany, marne jest to pocieszenie dla Zhou, który w soboty (i czasem w piątki) nie dowozi.

W analizie wyników uzyskiwanych w wyścigach posłużyłem się kilkoma kluczowymi wskaźnikami, obejmującymi bezpośrednie zwycięstwa w pojedynkach, średnią pozycję końcową oraz odchylenie standardowe. Dodatkowo uwzględniłem bilans zyskanych i straconych pozycji.

 

Wyścigi
2022
 
Bottas
 
 
Zhou
 
 
Wygrane
pojedynki
 
14
 
 
7
 
 
Średnia
pozycja
 
9,81
 
 
12,69
 
 
Odchylenie
st.
 
3,25
 
 
2,39
 
 
Zyskane/stracone
pozycje
 
+26
 
 
+26
 
 

 

Wyścigi
2023
 
Bottas
 
 
Zhou
 
 
Wygrane
pojedynki
 
12
 
 
9
 
 
Średnia
pozycja
 
13,17
 
 
13,34
 
 
Odchylenie
st.
 
3,52
 
 
2,50
 
 
Zyskane/stracone
pozycje
 
+1
 
 
+43
 
 

 

Wreszcie sytuacja zaczyna nabierać rumieńców. Jeśli spojrzymy na kluczowe statystyki, czyli bezpośrednie zwycięstwa w pojedynkach i średnią pozycję końcową, to Valtteri Bottas nadal osiąga lepsze wyniki, ALE obraz diametralnie się zmienił. Guanyu Zhou zanotował imponującą poprawę w kontekście średniej pozycji, przechodząc z -2,88 do -0,17. To ogromne postępy. Co więcej, jego forma była niezwykle stabilna, a niskie odchylenie standardowe przez oba sezony świadczy o tym, że jego regularność nie jest przypadkowa i zdecydowanie stanowi jego największą zaletę.

Ostatnia statystyka również przynosi interesujące spostrzeżenia. Biorąc pod uwagę, że Zhou średnio kwalifikował się o dwa miejsca niżej niż Bottas, to bilans 43 zyskanych pozycji w trakcie 22 wyścigów oznacza, że średnio odzyskiwał 1,95 pozycji na wyścig. W międzyczasie Valtteri statystycznie kończył wyścigi na tej samej pozycji, z której startował.

Warto zwrócić uwagę na tę sytuację. Mimo że Fin dominuje w bezpośrednich pojedynkach zarówno w kwalifikacjach, jak i wyścigach, a sumaryczny bilans 28-15 oznacza, że w 65% przypadków był lepszym kierowcą, to Zhou konsekwentnie eliminował stratę z kwalifikacji, docierając do mety średnio na niemal tym samym miejscu co Bottas. Punkty rozdaje się w wyścigu - czy zatem nie świadczy to o tym, że Alfa Romeo dysponowała dwoma równorzędnymi kierowcami?

Ostatnim zestawieniem jest analiza pozycji końcowej w klasyfikacji generalnej, zdobytych punktów, procentowego udziału w ogólnej zdobyczy zespołu oraz ocena w skali 1-20. Zanim przystąpimy do analizy wyników, warto wyjaśnić logikę ostatniej kolumny.

W przypadku skali 1-20 przyjąłem następujący sposób działania:
- punkty przyznawane są każdemu kierowcy, który ukończył wyścig,
- zwycięzca otrzymuje 20 oczek,
- punktacja maleje o 1 punkt w stosunku do kolejnych pozycji.

Wybór tej miary wynika z faktu, że systemy używany w Formule 1 nie odzwierciedla adekwatnie osiągnięć drugiej części stawki.

 

Klasyfikacja
generalna
2022
 
Bottas
 

 
Zhou
 
 
 
Pozycja
 
10
 
18
 
Punkty
 
49
 
6
 
% punktów
zespołu
 
89,09
 
 
10,91
 
 
Punkty
w skali 1-20
 
179
 
 
133
 
 

 

Klasyfikacja
generalna
2023
 
Bottas
 
 
 
Zhou
 
 
 
Pozycja
 
15
 
18
 
Punkty
 
10
 
6
 
% punktów
zespołu
 
62,50
 
 
37,50
 
 
Punkty
w skali 1-20
 
145
 
 
144
 
 

 

Zanim pochwalimy Zhou za znacznie zredukowanie straty punktowej do Bottasa i osiągnięcie takiego samego dorobku pomimo spadku formy zespołu, należy podkreślić, że Valtteri Bottas w sezonie 2022 zdobył 94% swoich punktów w pierwszej połowie, kiedy Alfa Romeo posiadała przewagę technologiczną. W tamtym momencie Zhou debiutował w Formule 1, więc naturalnie potrzebował czasu na aklimatyzację w nowej serii wyścigowej.

Kiedy okrzepł, to przewaga Alfy stopniała, więc końcowa dysproporcja w udziale procentowym punktów przedstawiała mało rzeczywisty układ sił na koniec mistrzostw. W drugiej połowie tamtego sezonu Bottas i Zhou zdobyli odpowiednio 3 oraz 1 punkt. Tak więc wzrost formy Chińczyka można było zaobserwować już wtedy.

W 2023 roku Bottas punktował czterokrotnie - dwa razy skończył wyścig na ósmej pozycji i dwukrotnie na dziesiątej. Zhou trzy razy znalazł się w punktowanej dziesiątce - za każdym razem kończył zawody na dziewiątym miejscu. Żaden nie posiadał pojedynczego doskonałego występu, a częściej to szczęście pozwalało na zdobycie punktów. Szukając na siłę przewagi czy wady któregoś z kierowców, trzeba podkreślić, że Guanyu zyskał dwa punkty w Australii, gdzie wyścig był chaotyczny i wielu wycofało się z rywalizacji.

Niemniej jednak skala 1-20 świetnie oddaje rozkład sił w Alfie Romeo. Lepiej punktujący Valtteri przeplatał dobre weekendy z absolutnie beznadziejnymi. Fin pięciokrotnie kończył wyścig na pozycjach 17-20. Dla porównania, drugi zawodnik tylko raz skończył tak nisko - było to w P17 w ostatnim Grand Prix Abu Zabi.

Czy Formuła 1 potrzebuje Zhou?

Podsumowując cały dział statystyczny, jestem skłonny stwierdzić, że Zhou to bardzo solidny rzemieślnik, którego prawdziwego potencjału nie poznamy, dopóki nie otrzyma konkurencyjnego samochodu. Oscara Piastriego też nie chwaliliśmy, dopóki McLaren nie zaczął atakować czołówki. Jeżeli auto jest beznadziejne, to żaden kierowca nie będzie w nim błyszczał. O umiejętnościach Zhou świadczy to, że nie ustępuje dużo bardziej doświadczonemu koledze z zespołu.

Nie należę do osób krytykujących Valtteriego Bottasa i nie uważam, żeby dyskredytowanie jego osiągnięć było usprawiedliwione. Moim zdaniem problem w gorszych występach Fina nie leży w braku zaangażowania lub wypalenia, lecz braku cech wiodących bolidu. Williams błyszczy na torach, gdzie potrzebna jest wysoka prędkość maksymalna, Haas za to potrafi zaszokować w kwalifikacjach, a Alfa Romeo jest dobra we wszystkim i... w niczym.

Zespół tylko dwukrotnie trafił z ustawieniami, co przyniosło ponadprzeciętne wyniki w kwalifikacjach na Węgrzech (5. i 7. miejsce startowe) oraz w Meksyku (9. i 10. miejsce), jednak w obu przypadkach skończyło się na bezpunktowej niedzieli... zresztą podkreślanie P9 i P10 w kwalifikacjach jako dobrego rezultatu samo w sobie uwypukla beznadzieję sezonu w wykonaniu ekipy z Hinwil.

Guanyu Zhou nie posiada atutów pozwalających na wyciągnięcie 110% osiągów z samochodu. Nie jest kierowcą w stylu Maxa Verstappena lub Fernando Alonso. To zawodnik zdolny wykorzystać 90% potencjału maszyny i nigdy nie schodzić poniżej pewnej wartości.

Pamiętacie początek roku w wykonaniu Yukiego Tsunody? Japończyka bardzo chwalono, ponieważ konsekwentnie jechał na granicy punktów. Gdyby Alfa Romeo dostarczyła lepszą konstrukcję, Zhou z automatu stałby się bardziej zauważalny, a potencjalne systematyczne zdobywanie pojedynczych oczek przyniosłoby znacznie więcej uznania w oczach opinii publicznej. Jednak w obecnej sytuacji jest zwyczajnie pomijany, ponieważ regularność nie jest cechą, którą szczególnie podziwia się w dolnych rejonach stawki.

fot. Sauber

Tylko należy postawić pytanie - czy Guanyu Zhou to kierowca na miarę Formuły 1? Przez jego mało charyzmatyczny charakter nie jestem w stanie wyobrazić go sobie w roli lidera zespołu. F1 nie potrzebuje ekstrawaganckich kardiganów w padoku. To znaczy potrzebuje, ale jako dodatku do show na torze. Zhou nie posiada błysku za kierownicą i bez niego prędzej czy później przepadnie, ponieważ solidnością nie wypracuje kontraktu w czołówce, a co najwyżej zostanie skazany na tułanie się w wynalazkach pokroju Haasa. Przynajmniej dla takich ekip może być cennym nabytkiem, gdyż stosunkowo rzadko uszkadza bolid, więc nie naraża na dodatkowe koszta, a przy tym jest niezły.

W przyszłym roku celem dla Zhou nie będzie ponowne zabezpieczenie fotela na następny sezon, ale pokazanie czegoś więcej poza regularnością, tego choćby jednego doskonałego występu. Czasami szczęśliwy splot okoliczności może umożliwić zdobycie wysokich pozycji, a takie sytuacje Zhou musi wykorzystywać wobec słabości bolidu.

Uważam, że w Formule 1 nie ma przypadków. Pastor Maldonado wygrał niegdyś Grand Prix Hiszpanii, ponieważ poza tendencją do wypadków był również ponadprzeciętnie szybki i utalentowany. Innym razem Hulkenberg nigdy nie stanął na podium, ponieważ nieprzypadkowo brakowało mu szczęścia. Jak to mówią, ono sprzyja lepszym i jeżeli nie przytrafi się Chińczykowi nadchodzącej kampanii, to Sauber bez wahania sięgnie po innego kierowcę. Potencjał marketingowy zostanie zainkasowany wraz z jego pierwszym Grand Prix Chin, a potem przejmujące kontrolę Audi może mieć inne plany na rozwijanie projektu.

Kończąc temat - wiecie, gdzie potrzebują ludzi o umiejętnościach Guanyu Zhou, to znaczy stabilnych i solidnych? Odpowiedź brzmi: w wyścigach długodystansowych. Tak szczerze, to chyba tego najbardziej życzę temu sympatycznemu chłopakowi. Chcę, żeby osiągał swoje cele, gdyż uważam, że jest bardzo wartościowym zawodnikiem, ale prawdziwy sukces czeka na niego w innym miejscu.